W Dąbrówce Niwce pod Siedlcami (gmina Skórzec) rozgorzał konflikt, który z pewnością nie sprzyja budowaniu dobrych relacji sąsiedzkich. Właściciel działki, która znajduje się zaledwie 70 metrów od domów mieszkańców, stara się uzyskać pozwolenie na budowę fermy drobiu. Choć formalnie ma do tego pełne prawo, a sama budowa jeszcze się nie rozpoczęła, mieszkańcy pytają, jak mają z tym żyć? Ich życie, które dotychczas toczyło się w spokoju, stanęło pod znakiem zapytania.
Obawy mieszkańców: zagrożenia dla zdrowia i środowiska
Mieszkańcy, którzy protestują przeciwko budowie, nie potrafią ukryć swoich obaw. „Zniszczy nam to życie!” – mówią zgodnie. Obawiają się, że ich studnie wyschną, a wody gruntowe zostaną skażone. „Jak będziemy żyć bez wody? Boimy się o wodę bo korzystamy ze studni głębinowych, brak jest wodociągu oraz o zanieczyszczenia bo brak jest kanalizacji.” – pytają. Do tego dochodzi jeszcze nieprzyjemny zapach i ogromne zapylenie, które negatywnie wpłyną na ich zdrowie, a także na zdrowie dzieci i zwierząt domowych. Zatrważające są również obawy o spadek wartości nieruchomości, które mogą stracić na atrakcyjności przez bliskość fermy.
Prawo kontra komfort: trudny wybór
Prawo kontra komfort: trudny wybór Sprawa staje się coraz bardziej napięta, ponieważ z jednej strony mamy pana Marcina, który składa wszystkie wymagane dokumenty i zezwolenia na budowę i tym samym działa zgodnie z przepisami. Z drugiej strony – sąsiedzi, którzy czują się zagrożeni. „Czy moje prawo do życia w zdrowiu i spokoju jest mniej ważne?” – pytają mieszkańcy. To pytanie o granice prawa jednej osoby w kontekście dobra innych.
Mieszkańcy szukają pomocy: walka o spokojne życie
Mieszkańcy nie czekają bezczynnie. Pukają do wszystkich drzwi, prosząc o pomoc i szukając wsparcia, by zatrzymać budowę fermy, która zagrozi ich codziennemu życiu. „Kto chciałby mieszkać tuż obok fermy drobiu? Przecież nasze domy powstały tu wcześniej!” – mówią. „Gdybyśmy wiedzieli, co się szykuje, nie zdecydowalibyśmy się na życie w tym miejscu”. Zgłaszają swoje obawy, które, według nich, są zupełnie ignorowane przez władze i inwestora.
Stanowisko właściciela działki: zgodność z przepisami
Pan Marcin podkreśla, że proces uzyskiwania pozwoleń na budowę przebiega zgodnie z przepisami. Projekt inwestycji przechodzi przez odpowiednie instytucje, a sama budowa ma spełniać wszystkie normy dotyczące ochrony środowiska i dobrostanu zwierząt.
„Mam tę ziemię od dłuższego czasu, nie kupiłem jej specjalnie pod tę inwestycję, a decyzja o budowie kurnika to wynik moich planów rozwoju. Wszystkie pozwolenia są zgodne z przepisami, więc nie widzę powodu, by nie realizować tego projektu. Rozumiem, że sąsiedzi mogą mieć obawy, ale starałem się działać zgodnie z prawem. Chciałbym znaleźć sposób, by obie strony mogły żyć w zgodzie” – przekonuje właściciel działki.
Sprzeciw mieszkańców: fermy drobiu nie w pobliżu domów
Mimo to, mieszkańcy okolicznych domów, zaledwie kilkadziesiąt metrów od planowanego kurnika, starają się powstrzymać precedens. Zgodnie twierdzą, że nie są przeciwko powstawaniu takich obiektów, ale z dala od domów zamieszkalnych, gdzieś, gdzie powinny być ogrodzone zalesieniem, a nie komuś pod oknem.
„W naszej małej miejscowości są już dwa działające kurniki, więc nie jest to dla nas nowość, i one oczywiście już przeszkadzają nam w normalnym funkcjonowaniu. Właściciel chce powiększyć fermę o kolejne obiekty, czyli łącznie z fermą pana Marcina będzie ich dziesięć, łącznie na ponad pół miliona kur w jednym miejscu, więc to chyba zrozumiałe, że nie chcemy. Jeżeli one powstaną, to nasze życie, nasze życie tutaj, stanie się nie do zniesienia. Zamieszkaliśmy tutaj, bo chcieliśmy żyć z dala od zgiełku miasta, w spokojnej i cichej okolicy. Cieszyć się porankami przy filiżance kawy na balkonie, bez hałasu i smrodu. A teraz ta wizja zaczyna się już tylko rozpadać” – podkreśla jedna z protestujących.
Z kolei inni krytykujący to przedsięwzięcie wskazują na obawy o zdrowie dzieci i zwierząt domowych oraz spadek wartości nieruchomości w okolicy.
„Nie jesteśmy przybyszami z miasta, ziemia na której mieszkamy należała do naszych pradziadków, i jesteśmy czwartym pokoleniem które tu mieszka. Działki na, których stoją nasze domy to dar od naszych rodziców, dla nas i dla naszych dzieci. Ta okolica miała być rodzinną oazą, przestrzenią do odpoczynku, resetu od pracy i obowiązków. Nie wiem, jak to będzie. Już od jakiegoś czasu czujemy nieprzyjemne zapachy z okolicznych kurników. Mało tego, niecały kilometr od naszych domów znajduje się zbiornica odpadów zwierzęcych i roślinnych. Chyba nie muszę więcej mówić” – skarży się jeden z sąsiadów pana Marcina.
Problemy z komunikacją z władzami gminy
Mieszkańcy są także rozczarowani brakiem reakcji ze strony władz gminy. „Na pierwszym spotkaniu Wójt porównał nasz konflikt do zwykłych budowli -cyt. Co by pani zrobiła gdyby pani chciała pobudować garaż na swojej działce, a zabrałoby się trzech sąsiadów i i by protestowali. - my zebraliśmy prawie 200 podpisów przeciwko. Od tego czasu nic się nie dzieje. Sami musimy chodzić po urzędach, by cokolwiek dowiedzieć się o postępie sprawy” – skarżą się. Mieszkańcy Dąbrówki Niwki czują się pozostawieni sami sobie, a ich frustracja narasta. Dodatkowym faktem jest, że inwestycja będzie położona ok. 900 m od najbliższych zabudowań drugiej gminnej miejscowości, Dąbrówki Ług, więc problem jest naprawdę dużo większy. Mieszkańcy mają także żal do władz gminy z innego powodu.
„W naszej miejscowości trwa budowa drogi, a my, żeby pomóc w tej inwestycji, oddaliśmy część ziemi z własnych działek rolnych – wszystko nieodpłatnie, z nadzieją na przyszłe korzyści. Teraz, zamiast cieszyć się z rozwoju naszej okolicy, spotykamy się z takim traktowaniem i niezrozumieniem” – mówi rozżalona mieszkanka Dąbrówki Niwki.
Głos wójta: procedura administracyjna w toku
Wójt gminy Skórzec Jerzy Długosz wyjaśnia, że inwestycja dotycząca budowy fermy drobiu w Dąbrówce Niwce jest obecnie w trakcie procedury administracyjnej. W dniu 19 lutego 2024 r. do urzędu gminy wpłynął wniosek inwestora o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Zgodnie z obowiązującą procedurą, 26 lutego 2024 r. rozpoczęto postępowanie administracyjne. W jego trakcie urząd zwrócił się do odpowiednich instytucji, takich jak Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, Marszałek Województwa Mazowieckiego, Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny w Siedlcach oraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie, o wydanie stosownych opinii.
Wójt zaznacza, że w procesie tym uwzględniane są wszystkie wymagane konsultacje i uzgodnienia, a także głosy protestujących mieszkańców oraz organizacji ekologicznych. Zgodnie z procedurą wszystkie strony postępowania, w tym mieszkańcy i Stowarzyszenie Eko-Świdnica, są na bieżąco informowane o jego przebiegu.
„Gmina Skórzec będzie brała pod uwagę wszelkie ustalenia faktyczne i obowiązujące w tej kwestii przepisy prawa oraz oczywiście protesty mieszkańców” – podkreśla wójt.
Poszukiwanie kompromisu: trudna droga do rozwiązania konfliktu
Mieszkańcy i właściciel działki stoją na przeciwległych stronach. Jedni czują się zagrożeni, drudzy starają się realizować swoje plany zgodnie z prawem. Znalezienie kompromisu będzie trudne, ale nie niemożliwe. Jedno jest pewne – nikt z tej sytuacji nie wychodzi bez szwanku. Mieszkańcy boją się o przyszłość swoich rodzin, a właściciel działki walczy o realizację swoich praw. Jak zakończy się ten konflikt? Czas pokaże. W tej sprawie mieszkańcy nie ustają w walce. Ich wołanie o pomoc jest głośne i pełne emocji. Czy ktoś je usłyszy?.
Jak się dowiadujemy, tuż przed wydaniem artykułu sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich, który poprosił władze gminy o wyjaśnienia.
Będziemy bacznie obserwować i na pewno do tej sprawy jeszcze powrócimy.
fot. Pixabay
fot. B.S
Mieszkaniec21:26, 20.11.2024
I bardzo dobrze niech buduje mieszkamy na wsi. Produkować gdzieś trzeba. Trzeba się cieszyć że są tacy co chcą się rozwijać w naszym kraju. 21:26, 20.11.2024
Obserwator22:15, 20.11.2024
Nie no oczywiście najlepiej postawić śmierdzący ogromny przemysłowy Kurnik dosłownie w środku wsi pod oknami sąsiadów. Nie wiem kto chciałby tak mieszkać? 22:15, 20.11.2024
Maniek22:51, 20.11.2024
Skoro wszystko jest zgodne z literą prawa, to o czym w ogóle dyskutujemy? W kwestii poprzednich ferm problemu nie było, jak mam rozumieć? Współczuję posiadania takich sąsiadów. 22:51, 20.11.2024
.....06:58, 21.11.2024
0 0
Ciekawe drogi "Mieszkańcu"jak tobie by pobudowano 10 ferm przy domu.....?
Trzeba być......,aby takie głupoty pisać...
Zgoda niech budują i się rozwijają,ale z dala od zabudowań.....
Jedni mogą postawić z dala a inni już nie?
😡
06:58, 21.11.2024