Z pasieki w miejscowości Swoboda w powiecie mińskim skradziono siedem pszczelich uli. Właściciel apeluje do złodziei, by oddali mu pszczoły. Pan Tadek jak zwykle w słoneczny lipcowy poranek poszedł do sadu, który znajduje się blisko domu, by doglądać swojej pasieki. Sprawdził, co się dzieje w ulach z brzegu, a kiedy dotarł do końca sadu nogi pod nim się ugięły. Po siedmiu ulach zostały tylko wygniecione na ziemi ślady. Rolnik długo stał bez ruchu, bo nie wiedział, czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy to tylko sen.
- Przez chwilę łudziłem się, że śnię - opowiada. - Nerwowo przetarłem oczy, ale nic się nie zmieniło. Przekląłem pod nosem i pobiegłem co sił do domu. Powiadomiłem policję, która na miejscu zrobiła oględziny. Pytali mnie, czy kogoś podejrzewam, ale ja nie wiem, kto mógłby mi ukraść ule i pszczoły. (...)
Straty, które poniósł rolnik w wyniku kradzieży wynoszą około 3 tysięcy złotych. Ale dla starszego mężczyzny ważniejsze są straty moralne, a nie pieniądze.
- Hodowlą pszczół moja rodzina zajmuje się od dziada pradziada. Nigdy wcześniej nikt nam nic nie ukradł - ubolewa.(...)
AS
Więcej w papierowym wydaniu Życia Siedleckiego z 15 lipca
0
0
0
0
0
0
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciesiedleckie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz