24 czerwca prof. dr hab. n. med. Lubomir Bodnar, dyrektor Siedleckiego Centrum Onkologii oraz dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, otrzymał tytuł profesora nadany przez Prezydenta RP. O znaczeniu tego wyróżnienia, wyzwaniach w pracy lekarza i naukowca oraz o planach na rozwój medycyny w regionie z profesorem rozmawiała Iwona Dąbrowska.
Tytuł to dowód uznanie dla jego wkładu w rozwój medycyny oraz kształcenie kolejnych pokoleń lekarzy. Prof. Bodnar kieruje Siedleckim Centrum Onkologii, które jest częścią Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego im. św. Jana Pawła II w Siedlcach. Równocześnie, jako dziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu siedleckiego Uniwersytetu, aktywnie edukację przyszłych specjalistów.
- Jakie są Pana odczucia, „po ludzku”, po otrzymaniu tytułu profesora od prezydenta?
– To na pewno ważny moment i ważny etap w moim życiu, ale też ogromne wyzwanie na przyszłość. W mojej ocenie to przede wszystkim sygnał, że droga, którą wybrałem, jest słuszna, i motywacja do dalszej pracy.
- Czy tytuł profesora ma wpływ na Pana codzienną pracę w Siedleckim Centrum Onkologii?
– Raczej nie. To jest ta sama praca i będę ją wykonywał na tym samym poziomie, może tylko z większym zaangażowaniem w niektóre sprawy. Dla mnie lekarzem się po prostu jest, a tytuł jest dodatkiem. Na pewno stabilizuje pozycję, może daje większą odwagę w badaniach, ale najciekawsze jest to, co dopiero przede mną – mam wiele pomysłów, które chcę realizować.
- Czy czuje się Pan teraz ważniejszy?
– (śmiech) Absolutnie nie. Nigdy nie miałem wybujałego ego i staram się być normalnym człowiekiem. Nikt z moich współpracowników nie odczuwa „nadętej atmosfery”. Wszyscy są dla mnie równie ważni – od pracowników administracji po lekarzy i pielęgniarki. Tytuł to raczej zobowiązanie i stabilizacja, ale też czasem trzeba się pilnować, bo „profesorowi nie wypada” (śmiech). Oficjalne wręczenie tytułu miało miejsce niedawno, ale formalnie otrzymałem go już w lutym i od tego czasu w pracy nic się nie zmieniło.
- Jak to jest otrzymać takie wyróżnienie, i to z rąk prezydenta RP? To na pewno wyjątkowa chwila.
– To było niezwykłe wydarzenie – wśród około 100 profesorów z różnych dziedzin można było poczuć siłę i różnorodność polskiej nauki. Spotkanie tylu wybitnych osób daje nadzieję na dalszy rozwój i przełomy, zwłaszcza na styku różnych dziedzin – medycyny, technologii, rolnictwa. To właśnie interdyscyplinarność napędza postęp.
- Jak zareagowała rodzina i najbliżsi na Pana sukces?
– Mogłem ich zabrać ze sobą na uroczystość, co było bardzo miłym akcentem. Prezydent w swoim przemówieniu podkreślił rolę rodzin, bo bez ich wsparcia żaden z nas nie osiągnąłby takiego sukcesu. Często byliśmy fizycznie w domu, ale myślami przy projektach i badaniach. Jak mówią, za sukcesem każdego mężczyzny stoi kobieta – i u mnie jest tak samo.
- Jak długo trwał proces nadania tytułu profesora?
– Bardzo długo. Dokumenty złożyłem w styczniu ubiegłego roku. Rada Doskonałości Naukowej oceniła je w grudniu, a nominację i podpis prezydenta otrzymałem w lutym tego roku. Cały proces merytorycznej oceny trwał więc około roku.
- Było zdenerwowanie albo chwile zwątpienia, czy się uda?
– Trochę tak, ale byłem raczej spokojny, bo moi bliscy współpracownicy, z którymi pracowałem wcześniej w Wojskowym Instytucie Medycznym, już otrzymali ten tytuł i znałem wymogi. Najtrudniejsze było przygotowanie autoreferatu – opisanie i ocenienie swojej działalności w różnych aspektach. Pisanie tego zajęło ponad rok.
- Co było najtrudniejsze w tym autoreferacie?
– Trudno było mówić o sobie, podkreślać swoje zasługi. To nie jest łatwe, ale konieczne.
- Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość?
– Moim największym wyzwaniem jako dziekana Wydziału Nauk o Zdrowiu jest utrzymanie i rozwój kierunku lekarskiego, aby otworzyć kolejne rekrutacje. Równocześnie realizuję wiele badań naukowych – złożyłem dokumenty o granty i czekam na decyzje. Chciałbym rozwinąć lokalne środowisko lekarzy, dać młodym specjalistom z naszego regionu szanse na rozwój naukowy i zdobywanie tytułów. Marzę o utworzeniu zespołu badawczego, który pozwoli kontynuować tę pracę i zapewni mi następstwo w przyszłości (śmiech).
- Czyli nie planuje Pan wyprowadzić się z Siedlec?
– Wręcz przeciwnie! Widzę tutaj ogromny potencjał. Łatwiej uzyskać zgodę na badania niż w dużych ośrodkach, prowadzimy około 40 międzynarodowych badań klinicznych, które tworzą nowe standardy w medycynie. Kilka zakończyło zakończyło się już publikacjami, w których jestem ujęty. To miejsce dynamicznie się rozwija i daje szansę na szybsze, dokładniejsze badania w kameralnym środowisku.
- Czego możemy Panu życzyć?
– Na pewno szczęścia w pozyskiwaniu grantów i kolejnych możliwości rozwoju, nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla moich współpracowników – lekarzy i naukowców. Najważniejsze jest dla mnie uczestnictwo w projektach, które mogą odmienić leczenie nowotworów i wpłynąć na przyszłość onkologii.
Serdecznie gratulujemy prof. Lubomirowi Bodnarowi i życzymy dalszych sukcesów zarówno w pracy naukowej, jak i dydaktycznej!
fot: UwS
Siedleckie Centrum Onkologii
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz