Punkt dotyczący spalarni śmieci (ITPOK) zdominował wczorajszą (28 listopada) sesję Rady Miasta Siedlce, wywołując gorące emocje wśród radnych. Jeśli ktoś oczekiwał merytorycznej wymiany argumentów, mógł poczuć się lekko zawiedziony - choćby przez przebieg dyskusji, w której niektóre zdania były szybko gaszone, a pochwały dla rządzących padały w niemal rytualnej formie.
Prezes Przedsiębiorstwa Energetycznego, Wojciech Pawlik, przedstawił szczegółową prezentację na temat spalarni, która - zgodnie z analizami - wydaje się być projektem, którego realizacja w pierwotnym kształcie nie ma sensu ekonomicznego. Kluczowe zagrożenie wiąże się z możliwym objęciem tej inwestycji unijnym systemem handlu emisjami dwutlenku węgla (ETS). Komisja Europejska ma rozwiać te wątpliwości dopiero za dwa lata, co zmusza PEC do rozważenia alternatyw: czekania na decyzję lub całkowitej przebudowy koncepcji. Nowy projekt wymagałby większej skali, zmiany lokalizacji i przeprojektowania całej dokumentacji.
Pomysł, by czekać, może być wygodny dla spółki, ale ma poważne konsekwencje formalne. PEC otrzymał już wysokie dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej i musi teraz negocjować zmianę harmonogramu lub uzyskać zgodę na przeprojektowanie inwestycji. Prezes Pawlik podkreślił, że trwają rozmowy z Funduszem, a wniosek o przesunięcie terminu już złożono.
Radni klubu Zgoda i Rozwój nie szczędzili słów uznania dla merytorycznego przygotowania prezentacji prezesa. Nie obyło się też bez gratulacji za jego niedawny sukces w konkursie na szefa tej miejskiej spółki.
W trakcie dyskusji, szczególnie wymowny był incydent z udziałem byłego prezydenta Andrzeja Sitnika, który podczas swojej kadencji forsował budowę spalarni na terenie PEC-u. Gdy poprosił o głos, ten za chwilę został mu odebrany w sposób, który trudno uznać za elegancki.
W późniejszej części obrad Sitnik zabrał jednak głos, zwracając uwagę na różne standardy traktowania mówców w radzie.
- Jak dobrze pamiętam, we wszystkich sesjach obecnej rady miasta, w których uczestniczyłem, osoby zabierające głos, gdy dotyczyło to mojej osoby, nie zawsze mówiły na temat, a mimo to nie odbierano im głosu. A mnie dzisiaj tak - mówił.
Były włodarz nawiązał też do swojej wcześniejszej polityki względem PEC-u, broniąc działań poprzedniej prezeski spółki i podkreślając, że wiele z jej decyzji, takich jak budowa silników czy wyznaczenie kierunków rozwoju, było chwalonych przez obecnego prezesa. - A teraz się ją linczuje – dodał. Odnosząc się do samego projektu spalarni, przypomniał, że inne samorządy, które zdecydowały się na podobne inwestycje, nie żałują swoich decyzji.
- Raptem u nas wszystko jest pod górkę. A czy to nie jest tak, że dzieje się tak dlatego, że wszystko to miało miejsce w tamtej kadencji? – pytał retorycznie.
Radny Janusz Cabaj, konsekwentnie krytykujący projekt spalarni, ponownie powoływał się na argumenty o rzekomym ukrywaniu szczegółów inwestycji przed mieszkańcami. Jego zarzuty wprawdzie upadały chociażby w Samorządowym Kolegium Odwoławczym, ale widać, że retoryka ta nadal znajduje posłuch wśród części radnych.
- Ja pilnowałem tej budowy, która miała być wielkim projektem, świetnym przedsięwzięciem. Drodzy państwo, ja reprezentuję mieszkańców, którzy do mnie dzwonili i pytali, co to za budowa. Ta inwestycja była przed nimi trzymana w tajemnicy. Powiem państwu, dlaczego tak się stało. Bo na początku każdej inwestycji powinny odbywać się konsultacje społeczne – żeby mieszkańcy wiedzieli, jak projekt będzie wyglądał, gdzie będzie realizowany, ile będzie kosztował. Spotkałem kiedyś panią z Młynarskiej, która zapytała mnie, dlaczego nikt jej nie poinformował o tej inwestycji. Wiele osób nie miało pojęcia, że coś takiego ma się wydarzyć w naszym mieście – mówił radny Cabaj.
Radny Maciej Drabio, starając się ostudzić atmosferę, zaapelował o wyważoną postawę:
- Nie chcę wchodzić w jakiekolwiek dyskusje i myślę, że nikt z nas nie powinien, jeśli chcemy podejść do tego uczciwie. Powinniśmy dać sobie czas, spotkać się i dokonywać oceny, a przede wszystkim dać możliwość wypowiedzenia się wszystkim osobom, ponieważ musimy dojść do sedna sprawy, gdzie tak naprawdę w tym wszystkim jest nasz cel. Ja się powstrzymuję od oceny i apeluję, aby inni też się powstrzymali, bo łatwo jest kopać nieobecnych, ale to jest po prostu nie fair - przekonywał Drabio.
Co dalej? Władze PEC-u zapowiadają dalsze prace nad najkorzystniejszym rozwiązaniem dla miasta i jego mieszkańców. Tymczasem wygląda na to, że ITPOK wciąż pozostaje symbolem politycznego napięcia.
Xyz12:53, 29.11.2024
2 1
W Sokołowie Podlaskim już odpalili elektrociepłownie zasilania na biogaz a w przyszłości spalanie śmieci, a u nas pseudo fachowcy z PiS , były kierowca policjant wypowiada się o wadach takiej inwestycji, trochę pokory by wypadało, bo wiedzy technicznej tam raczej nie widać, a siedlczanie w przyszłości będą bulić za śmieci jak za zgniłe jabłka 12:53, 29.11.2024