Sprawa tajemniczego zaginięcia 6-miesięcznej Nikoli z Siedlec nie została rozwiązana. Prokuratura zakłada, że Nikolę zabił ojciec, lecz nie chce wskazać miejsca ukrycia zwłok dziecka. W związku z tym, że nie udało się odnaleźć jej ciała, prokuratura umorzyła postępowanie. Nikt nie wie, czy dziewczynka faktycznie nie żyje.
Wracamy do tej bulwersującej sprawy po 10 latach. Nie dlatego, żeby kogoś ganić czy publicznie rozliczać a dlatego, że po tak długim czasie uda się ustalić nowe fakty. Ostatecznie założono dwie hipotezy dotyczące zniknięcia Nikoli. Pierwsza jako główna podtrzymywana przez siedlecką prokuraturę sugeruje, że dziewczynka mogła stracić życie podczas porwania przez ojca, a druga, mniej prawdopodobna, że padła ofiarą handlu ludźmi.
Dziewczynka zaginęła 25 października 2010 r., po tym jak pomiędzy jej rodzicami doszło do awantury. Zdaniem matki, dziecko zostało porwane przez ojca, który wyszedł na przepustkę z więzienia. Od tamtej pory ślad po nim zaginął. To jedna z najbardziej tajemniczych spraw zaginięcia dziecka w Polsce. Nikola zniknęła bez śladu, choć dziecko po raz ostatni widzieli jej rodzicie. Prokuratura nie była w stanie ustalić, co stało się z maleństwem, ani obciążyć winą matkę i ojca niemowlęcia. Rodzice malucha przerzucają się odpowiedzialnością. Które z nich kłamie? - Byłem na przepustce i poszedłem domu swojej konkubiny. Pokłóciliśmy się, więc chwyciłem małą i wybiegłem z domu. Pobiegłem z córeczką na ogródki działkowe. Spędziliśmy tam noc, a następnego dnia przyszła do nas konkubina Małgosia. Na początku nie wiedziałem, że powiadomiła policję o porwaniu. Była ze mną, jak gdyby nic się nie stało. Około południa po Nikolę przyjechał ktoś z rodziny Gośki i zabrał ją - tłumaczył ojciec dziecka Norbert S. Małgorzata B., mama Nikoli, mówiła, że to kłamstwo. - Porwał ją i nie wiadomo co zrobił - mówi, ale o szczegółach tamtego wydarzeniach nie chce opowiadać, jakby nie zależało jej na rozwikłaniu sprawy. Gdzie jest więc Nikola? Czy żyje? Dziewczynki szukano wszędzie. Korzystano z pomocy jasnowidza. Norbert wrócił do zakładu karnego. Prokuratura w Siedlcach umorzyła śledztwo ze wskazaniem na to, że Norbert S. przypuszczalnie zabił swoją córkę, lecz nie chce wskazać miejsca ukrycia zwłok.
Nie przedstawiono mu jednak zarzutów, bo nie odnaleziono ciała dziecka. Ojciec dziecka zaprzecza temu. - Zabrałem Nikolę z domu konkubiny, bo chcieliśmy nastraszyć matkę Małgorzaty. Ona mnie nie tolerowała i doszliśmy z Gośką do wniosku, że na kilka dni zabiorę Nikolę ze sobą. Poszedłem z nią na działki. Następnego dnia przyjechała do mnie Małgorzata i powiedziała, że Nikolą zaopiekuje się jej kuzynka. Oddała ją i wtedy ostatni raz widziałem swoją córeczkę. Gośka bezczelnie zawiadomiła policję, że to ja porwałem dziecko – podkreśla. Dwa lata po zniknięciu dziecka byliśmy na widzeniu u Norberta S. w siedleckim zakładzie karnym. Mężczyzna potwierdził wszystko, co wyjaśnił w śledztwie. Pozwolił na nagranie swoich wypowiedzi i zamieszczenie filmu w Internecie. I wtedy właśnie pojawiła się hipoteza handlu ludźmi. Niestety, tego już nie będziemy komentować. Chociaż sprawa już dawno trafiła do archiwum policja i prokuratura na pewno będą wdzięczni, gdy uzyskają nowe informacje w tej sprawie. Umorzone lub zawieszone śledztwo zawsze można wznowić.
2 1
Dajcie mi super klauzulę dobrego samarytanina i jego na godz wszystko bedzie wyjasnione
2 0
Nikt nie musi Ci go dawac, bo On kuz dawno na wolnosci. Nawet fb ma , nie ciezko go znalezc :)
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciesiedleckie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz