- Zdajemy sobie sprawę, że ci, którzy przyzwyczaili się przez lata do kursów o określonych godzinach mogą być niezadowoleni. Ale zawiesiliśmy tylko te najmniej rentowne połączenia. Trudno utrzymywać kurs, jeśli autobusem jeżdżą 2 czy 3 osoby - tłumaczy prezes PKS Sokołów Rafał Pieniak.
W ostatnich tygodniach do naszej redakcji trafiło kilka skarg od mieszkańców z różnych części powiatu sokołowskiego, oburzonych tym, że PKS zlikwidował kilka połączeń autobusowych. Mieszkańcy gminy Jabłonna Lacka odczuli brak autobusu, który o 6.50 jechał do Mołożewa, a potem do Warszawy. - Około 12 osób jeździło nim do pracy w Jabłonnie, a potem zabierał dzieciaki do Sokołowa do szkoły - poinformowała nas Czytelniczka. - Uczniowie ze szkół ponadgimnazjalnych z Włodek, Zawad, Skorupek, Remiszewa Dużego i Małego do szkoły do Sokołowa dojadą, ale już z niej nie wrócą, bo kurs popołudniowy został odwołany ? poskarżyła się nam mieszkanka gminy Repki. - Ten autobus miał długą trasę, przez wiele miejscowości, więc chyba był w miarę ekonomiczny, a teraz nikt się martwi, jak taki nastolatek trafi do domu. Jeszcze ten, którego rodziców stać, żeby wyjechać po niego do Repek, albo taki, który ma prawo jazdy i samochód, jakoś sobie poradzi. Ale są dzieciaki, które wędrują kilka kilometrów (teraz i zimno, i ciemno) z Repek, bo autobusu o 15.45 już nie ma.
Z kolei nasz Czytelnik z Kosowa Lackiego zwrócił uwagę, że w weekend nie ma żadnego połączenia pozwalającego dostać się z miasteczka do stolicy powiatu.
Prezes PKS Sokołów S.A w Sokołowie Podlaskim Rafał Pieniak przyznaje, że przewoźnik zawiesił w ostatnim czasie kilka najmniej rentownych połączeń. Zaznacza jednak, że firma nadal realizuje około 500 kursów dziennie. I przywołuje swoje argumenty.
- Decyzje o zawieszeniu połączeń zawsze poprzedzone były bardzo dokładną analizą sytuacji, bo wiemy, że takie posunięcia wiążą się z niezadowoleniem pasażerów. Zdecydowaliśmy się na taki krok tylko w przypadku kilku najmniej rentownych połączeń, decydowały względy ekonomiczne. Jednak w każdym przypadku dbaliśmy o to, żeby pasażerowie mieli możliwość dojechać tam, gdzie chcą, choć w innych godzinach, a w niektórych przypadkach łączyliśmy kursy - tłumaczy prezes. ? Tak było np. w przypadku połączenia Sokołów Podlaski - Ceranów - Warszawa. Zachowaliśmy połączenie Warszawa ? Ceranów w piątki, bo jest spore zainteresowanie nim. Żeby umożliwić ludziom powrót do Warszawy, pozostawiliśmy też połączenie Ceranów ? Warszawa w niedzielę. W inne dni ten kurs był nierentowny. PKS jest dla ludzi, zdajemy sobie sprawę, że pasażerowie są dla nas najważniejsi, bo z nich jako spółka żyjemy. Ale nie możemy też nie patrzeć na wyniki ekonomiczne. Jeśli danym kursem regularnie jeżdżą 2 czy 3 osoby, to dla nas oznacza to, że musimy do niego dopłacać naprawdę znaczące kwoty. Jeśli prywatni przewoźnicy w ogóle nie realizują kursów w weekendy do danych miejscowości, to trudno oczekiwać, że PKS będzie jeździł wszędzie, nie patrząc na koszty. Jak w każdej firmie, musimy dbać o sytuację finansową.
Rafał Pieniak zaznacza też, że PKS rozpatruje wszystkie skargi, a przed zawieszeniem połączeń prowadził konsultacje z kilkoma grupami osób. - Proszę mi wierzyć, że to nie są decyzje wzięte z kapelusza, tylko bazujemy na konkretnych danych. W poprzednim roku szkolnym sprzedawaliśmy co miesiąc 5,5 tys. biletów miesięcznych. W tym roku szkolnym ta liczba spadła do 5 tysięcy. To oznacza znacznie mniejsze wpływy z tego tytułu - wyjaśnia. - Jakiś czas temu mieszkańcy Czerwonki i Krasowa domagali się przywrócenia kursu łączącego ich miejscowości z Sokołowem Podlaskim. Trafiła do nas petycja z wieloma podpisami, interweniowali też senator Waldemar Kraska i poseł Marek Sawicki. Uruchomiliśmy ten kurs, ale okazało się, że korzystał z niego tylko jeden pasażer. A osoba, która o to połączenie najmocniej walczyła, do miasta i tak jeździła rowerem.
Konkurencja, nie zawsze uczciwa, ze strony prywatnych firm, przepisy, które obowiązują publicznego przewoźnika, spadek liczby uczniów i rosnąca liczba prywatnych samochodów to czynniki, które stawiają PKS w trudnej sytuacji. Gdzie spółka szuka szans dla siebie? Okazuje się, że rozwojowy kierunek to kursy na Ukrainę. Nasz przewoźnik utrzymuje regularne połączenia z Warszawy do Tarnopola i Kołomyi, raz w tygodniu jeździ też do Kamienia Podolskiego. Ma też już zezwolenie na przewozy pasażerskie na trasach Sokołów - Warszawa - Kołomyja i Kołomyja - Bydgoszcz, a w planach jest też wożenie pasażerów z Ukrainy do Poznania i Zielonej Góry.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz