Siedlce: różne punkty widzenia na miejsca do parkowania

Siedleccy radni zdecydowali: miasto nie nakaże deweloperom zapewniania 1,5 miejsca parkingowego na mieszkanie.
W programie sesji rady miasta zorganizowanej 29 września znalazła się uchwała w sprawie niewiele mówiącego zwykłym obywatelom „określenia lokalnych standardów urbanistycznych na terenie miasta Siedlce”, którego inicjatorem był prezydent Tomasz Hapunowicz. Podczas obrad okazało się, że nie chodzi o ustalanie czegokolwiek od podstaw. Otóż w marcu radni uchwalili Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta, które skorygowało nieznacznie obszar siedleckiego śródmieścia. A to sprawiło, że trzeba wprowadzone zmiany uwzględnić w innych uchwałach.
Najważniejsze w tej sprawie wydarzyło się jednak jeszcze zanim doszło do poniedziałkowej sesji. Grupa radnych pod wodzą Romana Ignaciuka z Bezpartyjnych Siedlec (Andrzej Sitnik i Robert Szczepanik – także BS, Waldemar Kamiński – Koalicja Obywatelska oraz Maciej Drabio – Lewica) złożyła konkurencyjny projekt uchwały w tej samej sprawie. Jego przesłanie to zwiększenie wskaźników liczby miejsc postojowych w Siedlcach – np. 1,2 do 1,5 w śródmieściu.
Ciekawie było też podczas obrad. Kiedy tę alternatywną uchwałę próbowano wprowadzić do porządku, wystąpił radca prawny Leszek Czapski, który w kilkuminutowym monologu wypunktował znajdujące się w niej błędy. – Ten projekt jest sprzeczny z zasadami techniki legislacyjnej i specustawą mieszkaniową. W mojej ocenie zachodzi bardzo duże prawdopodobieństwo stwierdzenia nieważności takiego aktu przez wojewodę – brzmiał wyrok.
Radnych to przekonało, bo za wprowadzeniem tego punktu było tylko 5 osób (jak można zgadnąć – sami wnioskodawcy), przeciw – 15, a 2 się wstrzymały. Potem sprawa wróciła przy omawianiu projektu prezydenta. Radny Ignaciuk nie przebierał w słowach: ten projekt nazwał „nie do przyjęcia”, „strzałem w kolano” i działaniem przeciwko mieszkańcom. – W naszym mieście przybywa samochodów, a miejsc parkingowych brakuje. Żeby zaparkować, trzeba długo jeździć – tłumaczył. I zastrzegł, że w tak ważnej sprawie powinno się zorganizować konsultację społeczne i przygotować uchwałę uwzględniającą zdanie mieszkańców. Poparł go radny Drabio. – Ta uchwała dotyka tematu, którego konsekwencje będą ponosić wszyscy w Siedlcach – przekonywał.
Dominowały jednak głosy przeciwne. Jadwiga Skup i Piotr Karaś stali na stanowisku, że bardziej od ustalania tego, ile miejsc parkingowych powinno przypadać na mieszkanie w bloku, problem rozwiązałoby rozbudowanie Strefy Płatnego Parkowania oraz usprawnienie rozkładu MPK. Adam Tomczuk dorzucił do tego wprowadzenie różnych godzin rozpoczynania nauki w poszczególnych szkołach, co, jego zdaniem, rozładowałoby korki notorycznie pojawiające się w okolicach 8.00 rano.
Płomienny monolog w sprawie wygłosiła też Arletta Borkowska. Jak mówiła, do niedawna sama była przeciwko współczynnikowi 1,2. – Wydawało mi się, że więcej miejsc parkingowych to większa wygoda i mniej problemów z zaparkowaniem. Ale zmieniłam zdanie – oświadczyła. Jak tłumaczyła, więcej parkingów to większe ceny mieszkań oraz ograniczanie na prywatnych osiedlach miejsc na zieleń, place zabaw i parkingi bezpłatne.
Panią radną przebiła jednak Bożena Uziębło. – Powiem krótko: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla mnie ta dyskusja ma charakter bardziej polityczny niż uwzględniający dobro mieszkańców - skomentowała.
Gdy doszło do głosowania, 15 radnych było za, 6 - przeciw, a Ewa Grzegrzółka się wstrzymała. – Bardzo żałuję, że tak się stało. W Siedlcach dalej będzie problem z zaparkowaniem i szukaniem miejsca do postawienia samochodu – mówił po sesji „Życiu” Roman Ignaciuk. I zapowiedział, że razem z sygnatariuszami odrzuconego projektu chce przygotować kolejną uchwałę w tej sprawie: – Mam nadzieję, że popracujemy nad tym na komisji i uda się osiągnąć konsensus.