Poranek 5 grudnia w Siedlcach rozpoczął się od tragedii, która wstrząsnęła lokalną społecznością. Na podwórku przy ul. Topolowej znaleziono ciało 53-letniej Barbary, która zginęła od serii strzałów z broni palnej. Choć jej śmierć wydaje się być wynikiem brutalnego czynu, to dopiero odkrycie tła wydarzeń pokazuje, że za tym dramatem kryje się historia niewidocznej przemocy.
Dramat rozegrał się tuż przed godziną 7 rano, kiedy to policja, wezwana przez zaniepokojonych sąsiadów, odnalazła kobietę leżącą nieopodal zaparkowanego samochodu. Ratownicy walczyli o jej życie, jednak obrażenia okazały się śmiertelne. Śledczy szybko wytypowali podejrzanego – męża Barbary, Bogdana Cz., byłego policjanta. Rozpoczęła się obława z udziałem kilkudziesięciu funkcjonariuszy, dronów i quadów.
Kilka godzin później, w lesie pomiędzy miejscowościami Sosna Trojanki i Osiny Górne, odnaleziono spalony samochód. W jego wnętrzu znajdowały się zwęglone szczątki, które mogą należeć do Bogdana Cz. Dopiero szczegółowe badania pozwolą jednak jednoznacznie potwierdzić jego tożsamość. Tymczasem narastają spekulacje: czy podejrzany rzeczywiście popełnił samobójstwo, czy może sfingował własną śmierć, by zbiec za granicę?
Barbara była w trakcie rozwodu z mężem. Kolejna rozprawa rozwodowa miała odbyć się dzień po jej śmierci, 6 grudnia, co może rzucać nowe światło na motywy mężczyzny.
Egzekucja czy zbrodnia w afekcie?
Scenariusz zbrodni nasuwa pytanie o motywy i precyzję działań Bogdana Cz. Oddanie 12 strzałów w klatkę piersiową ofiary to więcej niż zbrodnia w afekcie, bowiem wielu ekspertów określa takie działania mianem egzekucji. Zabójstwo miało miejsce na posesji przy domu matki Barbary, gdzie kobieta mieszkała od dwóch lat. Tego dnia prawdopodobnie planowała wyruszyć do pracy - zbrodnia przerwała jej codzienny rytuał.
Według naszych informacji, tuż po zabójstwie, Bogdan Cz. miał zadzwonić do swojego brata i wyznać mu przerażającą wiadomość.
- Basi już nie ma, mnie też nie będzie. Znajdziecie mnie tam, gdzie chodziliśmy z rodzicami na grzyby – takie słowa, jak podało nasze źródło, przekazał swojemu bratu w rozmowie telefonicznej.
Nasi rozmówcy relacjonują także, że chwilę przed zabójstwem mężczyzna próbował podpalić dom na ul. Jesionowej, gdzie przez wiele lat mieszkał z żoną i córką.
Może zbrodnia miała wyglądać inaczej, a podpalenie domu było desperacką próbą ukrycia śladów? Czy był to wynik tragicznego niepogodzenia się z rozstaniem, czy chłodna, precyzyjnie zaplanowana egzekucja? Na to pytanie odpowiedzi próbuje szukać prokuratura, ale bliżsi i dalsi znajomi Barbary mają na ten temat swoją opinię.
Zatrzaśnięte drzwi codzienności
Wkrótce po tragedii media i opinia publiczna zaczęły snuć spekulacje, które szybko zyskały rozgłos. Wiele osób, nie znając pełnej sytuacji, zaczęło sugerować, że morderstwo mogło być wynikiem rzekomej zdrady Barbary. Komentarze na temat domniemanego romansu kobiety szybko zaczęły krążyć wśród mieszkańców Siedlec i okolic, którzy szukali prostego wyjaśnienia tragedii. Część osób stawiała pytania o rzekomą romansową przeszłość kobiety, twierdząc, że to właśnie zdrada miała stać się zapalnikiem dla morderstwa. Te spekulacje zyskały duży rozgłos, mimo braku jakichkolwiek dowodów, a bliscy Barbary wiedzieli, że nie miały one oparcia w rzeczywistości.
Rodzina i przyjaciele Barbary, nie mogąc dłużej milczeć, postanowili z naszą pomocą stanąć w jej obronie i oczyścić jej imię. Chcieli pokazać, że życie ich bliskiej osoby było zupełnie inne, niż sugerowały medialne doniesienia.
Historia Barbary odsłania rzeczywistość, która przez lata pozostawała niewidoczna za zamkniętymi drzwiami. Kobieta, która w oczach znajomych była serdeczna, pomocna i skora do motywowania innych, przez wiele lat zmagała się z koszmarem przemocy domowej. Bliscy opisują ją jako osobę o niezwykle dobrym sercu, która nigdy nie skarżyła się, choć wiele przeszła.
– Basia była zawsze gotowa pomóc, uśmiechnięta, nigdy nie mówiła o swoich problemach. Wszystko dusiła w sobie – wspomina jedna z osób z jej otoczenia.
Z relacji świadków wynika, że Barbara przez kilkanaście lat była ofiarą przemocy ze strony męża. Bogdan Cz., uchodzący za wzorowego policjanta i towarzyskiego mężczyznę, w domu stawał się oprawcą. Bił ją w sposób, który nie zostawiał widocznych śladów, i kontrolował każdy aspekt jej życia. Kobieta nie mogła spotykać się z przyjaciółmi ani prowadzić normalnych relacji – wszystko musiała ukrywać, aby nie sprowokować męża.
Kiedy dwa lata temu postanowiła zakończyć ten toksyczny związek, wydawało się, że nadszedł moment ulgi. Bogdan Cz. przez jakiś czas nie sprawiał problemów – bliscy Barbary sądzili, że pogodził się z rozstaniem. Dziś spekulują, że to była jedynie cisza przed burzą.
– Basia była wspaniałą kobietą, pełną ciepła, oddaną matką, córką i przyjaciółką. Jej życie, mimo trudności, nie miało nic wspólnego z tymi domysłami, które pojawiły się w mediach – mówi jedna z osób z jej bliskiego otoczenia.
Bliscy Barbary wielokrotnie sugerowali jej, że powinna odciąć się od męża, ponieważ ten się nie zmieni. Jednak kobieta przez wiele lat nie potrafiła tego zrobić. Istnieje przypuszczenie, że ze względu na zawód męża, który pracował w policji, ograniczał on jej dostęp do pomocy w instytucjach lub zastraszał ją, twierdząc, że i tak nie zostanie ukarany. Dodatkowo miał jej grozić, że jeśli zgłosi przemoc, to on się o tym dowie pierwszy, a kiedy wróci do domu, będzie musiała ponieść konsekwencje.
Choć spekulacje o możliwym romansie wciąż krążą po sieci, ci, którzy znali Barbarę z bliska, pragnęli przypomnieć, że nie była ona osobą, która szukała publicznej uwagi. To, co działo się za zamkniętymi drzwiami, przez lata było nieznane szerszemu otoczeniu. Barbara była ofiarą przemocy domowej, której nie potrafiła lub nie chciała ujawnić. Nie potrafiła opowiedzieć o swoich cierpieniach, a strach przed mężem sprawiał, że chowała swoje traumy głęboko w sobie. To właśnie bliscy postanowili mówić o tym, co działo się w jej życiu, by przynajmniej w ten sposób oddać jej cześć i oczyścić jej imię.
– Pamiętam, jak kiedyś wbiegła do mnie, poprosiła o przechowanie koperty i bardzo szybko wybiegła. W środku były wyniki obdukcji. To było 16 lat temu, a ja wciąż pamiętam jej roztrzęsione ręce i kurtkę, którą miała wtedy na sobie. Pokazała mi w biegu tylko wielkie siniaki, które kryły się pod ubraniem – wspomina jedna z osób, z którymi rozmawialiśmy.
Światło w ciemności
Ta historia to nie tylko opowieść o tragicznej śmierci, ale także o milczącej walce, jaką toczy wiele kobiet w Polsce i na świecie. Barbara jest jednym z tysięcy przypadków, które nigdy nie powinny się wydarzyć. Ta tragedia powinna skłonić nas do refleksji nad tym, jak rozpoznać ofiary przemocy i jak możemy im pomóc.
Każda kobieta, która doświadcza przemocy, musi wiedzieć, że jest wyjście. W Polsce działa wiele organizacji, które oferują pomoc: Niebieska Linia (tel. 800 12 00 02), fundacje takie jak Centrum Praw Kobiet czy lokalne ośrodki wsparcia. Nie bójmy się mówić o przemocy, bo każde zgłoszenie może uratować czyjeś życie.
Kalina21:24, 10.12.2024
3 0
Ciężko jest żyć z toksykiem.
Ta kobieta była współuzależniona. Ciężko też powiedzieć czy ktoś z rodziny czy znajomych zawinił. Tylko ona mogła podjąć decyzję o odejściu. Mój Boże jaka tragedia... Dlaczego to zrobił to tylko on wie.
Moje najszczersze kondolencje dla najbliższych zmarłej Pani Basi. 21:24, 10.12.2024
Jakas ja23:18, 10.12.2024
2 0
Wiel kobiet nie wie nawet, że są ofiarami przemocy domowej.. mowa o tej przemocy psychicznej. Jedne myślą, że są silne i nie dają sobą manipulować, ale to odbija się na ich psychice... inne są tak podatne na manipilacje, ze tez nie zdają sobie sprawy, że są dręczone. Łatwo mówić zgłoś się.po pomoc... potrzebne jest przede wszystkim uświadomienie co to jest przemoc i zrozumienie, ze jest się ofiarą, a nie ze z tą kobieta jest coś nie tak, a następnie wiedza jak i gdzie się po tą pomoc zgłosić. Kobiety żyją w wielkiej kropce i często się poddają toksykom dla swietego spokoju... ale i tak go nigdy nie zaznaja. Kto nie przeszedl przez to to nie zrozumie.... Ja na szczęście już zrozumiałam, przyznaje ze jestem ofiarą przemocy mimo, ze na zewnatrz twarda babka ze mnie.. Dopadla mnie depresja... leki... kolejne leki... poczulam sie lepiej i nabralam nowych sil...Dzieki temu poszlam szykac pomocy... znalazlam. Trafilam na wspanialych ludzi. Poczulam sie zaopiekowana i ze mam kogos kto mnie trzyma za reke. Moja nadzieja na lepsze jutro powrocila i dala mi nowe sily do walki dla mnie i moich dzieci. Ide do przodu droga, ktora wskazali mi dobrzy ludzie i malo tego... ida za mna, zeby mnie podtrzymac gdy zaczynam upadac, zeby podac wode gdy jestem spragniona oraz żebym czula, ze nie tylko ja chronie swoje dzieci, ale oni sa ze mna, a ja pedze przed siebie. Jeszcze dluga ta droga przede mna, ale wiem dokad zmierzam, a nie krążę w chaosie myslac ze tak musi byc. Ide po spokoj.. id epo szczescie. Tego zycze kobietom, ktore zastanawiaja sie czy to juz przemoc czy mi sie tylko wydaje.❤️ 23:18, 10.12.2024