Zaufanie do lokalnych usługodawców jest kluczowe, zwłaszcza gdy oddajemy im pod opiekę naszą własność. Niestety, historia, którą dziś przedstawiamy, pokazuje jak łatwo może ono zostać nadużyte.
Jeden z warsztatów samochodowych znajdujący się w Siedlcach miał być dla pani Agnieszki gwarancją solidnej jakości, a przede wszystkim uczciwości. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Właściciel, którego nazwiska nie podajemy z uwagi na toczące się śledztwo, miał unikać kontaktu z klientami, nie odpowiadał na telefony, a auta powierzane mu do naprawy zaczynały zagadkowo „znikać”. Pani Agnieszka, która poprosiła o pomoc naszą redakcję, jest główną poszkodowaną, której opowieść obnaża kulisy tej bulwersującej sprawy.
Warsztat, o którym mowa, jeszcze do niedawna cieszył się dobrą opinią, dlatego też pani Agnieszka nie sądziła, że jej auto trafia w niewłaściwe ręce. Kiedy odbiór pojazdu z niewiadomych przyczyn się przedłużał, a kontakt z mechanikiem był utrudniony, zaczęły pojawiać się pierwsze sygnały alarmowe jakoby samochód miał się “rozpłynąć”. Nasza rozmówczyni zaniepokojona tym faktem postanowiła zgłosić zaginięcie Mercedesa na policję. Szukała go również na własną rękę, rozpowszechniając informację na swoich mediach społecznościowych.
Z relacji pani Agnieszki wynika, że miejski monitoring zarejestrował jak dwóch mężczyzn porusza się po mieście jej autem. Czy jednym z nich był właściciel warsztatu? Wiele na to wskazuje. Świadkowie, którzy zawiadomili panią Agnieszkę, twierdzą też, że Mercedes razem z nieznanym kierowcą i pasażerem widziany był na parkingu Szpitala Miejskiego. Na dowód tego przekazali nagranie, z którego wynika, że pasażer zachowywał się agresywnie, wdawał się w awantury, co tylko pogłębiło podejrzenia wobec jego działań. Jak podejrzewa pokrzywdzona, najprawdopodobniej kierującym był pracownik warsztatu, natomiast sam właściciel siedział tuż obok.
- Byliśmy w szoku widząc to nagranie. Baliśmy się, że ta osoba może spowodować wypadek albo kogoś potrącić, a przecież to my jesteśmy właścicielami auta, więc wszystkie “winy” przeszłyby na nasze konto - wspomina pani Agnieszka.
Niedługo później ten sam Mercedes został zauważony na ul. Floriańskiej. Samochód, z wyciekającym olejem i widocznymi uszkodzeniami, stał zaparkowany w niedozwolonym miejscu. Osoba, która dostrzegła pojazd, zadzwoniła na policję, zgłaszając, że samochód może być porzucony. Zanim jednak podjęto jakiekolwiek działania, auto dziwnym przypadkiem zniknęło z miejsca. Pomimo zgłoszenia przez panią Agnieszkę zaginięcia auta i informacji od świadka, że samochód znajduje się na ul. Floriańskiej, policja nie powiązała tych zdarzeń i nie zawiadomiła właścicielki. Ta informacja wypłynęła dopiero później.
Po nagłośnieniu sprawy przez panią Agnieszkę na Facebooku i wyznaczeniu 2000 zł nagrody za pomoc w odnalezieniu auta, pojawił się trop. Ktoś zgłosił, że samochód znajduje się w zaroślach niedaleko cmentarza na ul. Janowskiej. Na miejscu czekał jednak smutny widok - auto było całkowicie zniszczone. Zabrano koła, a wnętrze zostało doszczętnie zdewastowane.
Należy wspomnieć, że o tym, co działo się z jej samochodem w czasie, gdy próbowała go odnaleźć, pani Agnieszka dowiedziała się dopiero po tym, jak pojazd został odnaleziony.
Historia pani Agnieszki to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak wiadomo, poszkodowanych przez tego mechanika jest zdecydowanie więcej.
Co na to wszystko policja? Pani Agnieszka nie ukrywa, że nie ma miłych doświadczeń z siedlecką komendą. Według niej już od początku sprawa prowadzona była dość pobieżnie. Jak mówi, nawet w momencie telefonicznego zgłoszenia o zaginięciu auta policjanci nie zapytali o numer rejestracyjny pojazdu.
Śledztwo wciąż trwa, ale kobieta sądzi, że jakiekolwiek zadośćuczynienie jest mało prawdopodobne. Na ten moment wiemy, że osoby poszkodowane szykują się do pozwu zbiorowego.
O komentarz poprosiliśmy rzeczniczkę KMP w Siedlcach kom. Ewelinę Radomyską. Niestety, z uwagi na prowadzone czynności, nie dostaliśmy informacji zwrotnej.
Przypadek pani Agnieszki pokazuje, że żyjemy w czasach, w których prędzej możemy liczyć na siłę Facebooka niż na odpowiednią reakcję służb.
fot.: archiwum
2 0
Idealny scenariusz do filmu
5 0
Kupiłem samochód w komisie koło PSP na składowej, oszustwo na wielką skalę w żywe oczy, ostrzegam!!! Coś jak ten warsztat samochodowy
2 0
masakra jakaś, dyżurny odklejony nawet numerów rejestracyjnych wozu nie wziął, jak to nazwać niekompetencja, głupota, lenistwo... jedna wielka żenada, może poszkodowana osoba powinna zgłosić się do patrolu stale dyżurującego w barze w Polakach, tym barze co pod nim prostytutki mogą bezpiecznie pod okiem stróżów prawa pracować...