Rozmowa z Natalią Zyśk, przewodniczką po Siedlcach.
Ilu przewodników pracuje w Siedlcach i regionie? Proszę opowiedzieć o państwa pracy - czy każdy z państwa ma swój obszar terytorialny lub tematyczny, o którym opowiada?
Wszystkie osoby z uprawnieniami przewodnickimi chyba trudno byłoby policzyć. Mówię tak, ponieważ przewodnicy siedleccy działający w ramach Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego Oddział “Podlasie” w Siedlcach działają w mieście już od lat 60. XX w. Pierwsze oficjalne uprawnienia przewodnickie uzyskał Józef Mikulski - nauczyciel siedleckich szkół, pasjonat, regionalista, człowiek wszechstronnie wykształcony, a kolejne, tuż po nim - Maria Żybura, nauczycielka, pasjonatka sportu, przewodniczka z uprawnieniami na wiele województw, która była także organizatorką pierwszego, profesjonalnego kursu dla przewodników w Siedlcach w 1969 r. Po blisko rocznym kursie, pierwsi przewodnicy “wyszli na ulice” Siedlec w maju 1970 r. - czyli dokładnie - 50 lat temu. Od tamtej pory naprawdę wiele osób zajmowało się przewodnictwem w Siedlcach. Aktualnie na liście przewodników zrzeszonych w Kole Przewodników Terenowych oraz Pilotów PTTK im. Marii Żyburowej jest około 30 osób, z czego czynnie nadal oprowadza ok. 15. Myślę, że mimo, iż Siedlce mają przecież jedną historię, to każdy z nas akcentuje inne jej elementy i pokazuje Siedlce oraz region w innej odsłonie.
O którym z siedleckich zabytków/budynków/wydarzeń historycznych najbardziej lubi pani opowiadać i dlaczego?
Lubię opowiadać o początkach Siedlec i ich rozwoju - to fascynujące skąd i dlaczego jesteśmy, dlaczego żyjemy akurat w takim, a nie zupełnie innym mieście, dlaczego korzystamy z dokładnie takiego układu ulic i dlaczego właśnie takie budynki, na które codziennie patrzymy, nas otaczają. Na przykład ulica Pułaskiego: gdyby nie zabór rosyjski na naszych terenach, pod jakim znajdowaliśmy się w XIX w., i decyzja ówczesnych zarządców Siedlec, przebiegałaby ona dokładnie przez środek dzisiejszego budynku więzienia i łączyła się z dzisiejszą ulicą Szkolną. A tak... mamy na jej miejscu, zaliczany do jednego z cenniejszych zabytków miasta, obiekt z 1844 r., który skrócił dzisiejszą ulicę Pułaskiego, zmieniając bezpowrotnie jej kształt. Albo na przykład gdyby Józef Formiński, radny Magistratu przed I wojną światową, założyciel szkoły elementarnej (1904 r.), która dała początek dzisiejszej Szkole Podstawowej nr 1 (przy ulicy Konarskiego) nie ofiarował gruntu wydzielonego z własnej działki na budowę ulicy, nie byłoby w Siedlcach wcale ulicy Formińskiego (wtedy nazywała się Wspólną) i np. finalnie byłaby tam inna ulica. A może Siedlczanie, którzy obecnie tam mieszkają, mieszkaliby pod zupełnie innym adresem, a może w innym rejonie miasta?
I tak każda ulica czy budynek ma swoją historię związaną z ludźmi, którzy zetknęli się z nimi przed nami i napisali dla nas część naszej dzisiejszej historii. Odkrywanie tego jest czymś, co mogłabym porównać do otwierania zapakowanego prezentu. Nie znam nikogo, kto nie lubi otwierać prezentów. Jest zatem wiele rzeczy, o których lubię mówić. Gdybym jednak miała wybrać jedną, byłaby to Kaplica pod wezwaniem Świętego Krzyża, znana większości Siedlczan jako Kaplica Ogińskiej. Ten ponad 200-letni obiekt ma niepowtarzalną atmosferę. Kiedy oprowadzam wycieczki i jesteśmy z grupą już w środku, mimo, że to niewielkie pomieszczenie - najpierw dajemy sobie po prostu czas, aby się rozejrzeć i poczuć klimat tego miejsca, a dopiero potem poznajemy je krok po kroku.
Kto najczęściej zwiedza Siedlce? Czy są to uczniowie, zorganizowane grupy, a może osoby z innych krajów?
Wszyscy z wymienionych. Są to uczniowie siedleckich szkół, młodzież uczestnicząca w różnych międzynarodowych wymianach, np. Erasmus, ale także przedszkolaki. To, wbrew pozorom, jedne z najbardziej wymagających wycieczek. I jedne z najcieplejszych, zapadających w pamięć. Mamy także gości z różnych miast, z całej Polski. Także z zagranicy - z różnych krajów. Gośćmi z najdalszych stron (dla mnie, do tej pory) była para z Argentyny oraz pan ze Stanów Zjednoczonych. Niepodważalną atrakcją, przyciągającą takich odwiedzających, jest jedyny i jednocześnie jeden z najcenniejszych w Polsce obraz hiszpańskiego malarza El Greco “Ekstaza Świętego Franciszka”, eksponowany w Muzeum Diecezjalnym. Zdarza się, że grupy podporządkowują wizytę w mieście pod zobaczenie tego obrazu i jednocześnie uzupełniają pobyt o poznanie miasta. Na listę dodałabym także o osoby indywidualne - często będące w mieście przejazdem, gości naszych siedleckich uczelni, a także osoby, które poszukują swoich korzeni - mama, dziadek lub prababcia pochodzili z Siedlec lub mieszkali tutaj przez jakiś czas, potem wyjechali i teraz dzieci czy kolejni potomkowie chcą zobaczyć skąd pochodzili rodzice czy dziadkowie. Tacy goście proszą mnie na przykład, abym zaprowadziła ich na ulicę Szkolną. Tylko, że nie chodzi o tą dzisiejszą”Szkolną, ale o ulicę Konarskiego, biegnącą wzdłuż parku, która tak właśnie nazywała się wcześniej. Wiele z takich osób podaje po prostu poprzednie, dawne nazwy ulic, których używali w swoich opowieściach tata lub babcia, nie wiedząc, że ich nazwy uległy potem zmianie, już po ich wyjeździe.
Na pani stronie internetowej jest wiele wartościowych materiałów dotyczących historii Siedlec. Proszę opowiedzieć o ich realizacji.
Myślę, że w przygotowywaniu tych materiałów najważniejszy jest pomysł, a inspiracji naprawdę mi nie brakuje - są wszędzie. Siedlce są pełne ciekawych miejsc - każda ulica. Widzę je przez pryzmat wiedzy z przeróżnych publikacji, poprzez zasłyszane opowieści, a co najważniejsze - poprzez ludzi pełnych pasji w tym co robią, a których nie brakuje w naszym mieście. Mam na myśli tutaj przede wszystkim historyków, regionalistów, kolekcjonerów, innych przewodników - moich kolegów, ale także pasjonatów zupełnie innych niż wymienione dziedzin, które rozwijają właśnie w Siedlcach. Od nich się uczę, są dla mnie nieustającym motorem napędowym.
Staram się te wszystkie perspektywy łączyć ze sobą i przekazywać dalej, ubierając w przystępną formę. A czy jest przystępna? Trzeba byłoby zapytać o to moich odbiorców - im zostawiam ocenę i też jednocześnie staram się jej aktywnie słuchać. Bez nich moja praca nie ma sensu, zatem to mieszkańcy Siedlec i okolic oraz przyjeżdżający goście nadają kierunek i kształt materiałom pojawiającym się na mojej stronie. Oczywiście mam też swoje cele i treści, na przekazaniu których mi zależy, ale można je przedstawić na wiele różnych sposobów, stąd reakcja ludzi na to co robię jest po prostu dla mnie bardzo ważna.
Przewodnicy mają obszerną wiedzę na temat regionu, o którym mówią. A o czym powinien wiedzieć mieszkaniec Siedlec, by móc powiedzieć, że zna swoje miasto?
Może powinnam powiedzieć, że datę uzyskania praw miejskich (1547 r.) lub skąd się wzięła nazwa Siedlce (od staropolskiego słowa siodło, oznaczającego wieś, które przetrwało do naszych czasów w takich słowach jak osiedlić się, osiedle, oznaczające zamieszkanie jakiegoś terenu), ale... nie. Myślę, że każdy z nas zna Siedlce ze swojej perspektywy - własnego życia i doświadczeń, przeżytych tutaj chwil, ulic i domów, które biorą w nich udział. To wystarczy, aby powiedzieć: znam swoje miasto. Przecież ono ma być właśnie “moje”. To też wystarczy, aby napisać o tym mieście swoją część historii. Kto wie, czy za 50-100 lat kolejni przewodnicy - jeśli oczywiście taki zawód będzie jeszcze istniał, nie będą opowiadali lub przygotowywali materiałów o kimś z nas?
Jak długo trwa pani spacer z grupami po mieście? Co najbardziej zachwyca zwiedzających?
Spacer na godzinę w Siedlcach nie ma sensu. Śmieję się, kiedy to mówię, ale tak jest. Znajomi pytają mnie czasami: to gdzie ty oprowadzasz tych ludzi? Co Ty im pokazujesz? Tymczasem miewam problemy, aby zamknąć się w trzech godzinach nie ruszając się z centrum miasta. Tylko pobieżny spacer po zabytkach z XVIII w. (Ratusz “Pod Jackiem”, kościół Św. Stanisława, Kaplica Ogińskiej, Brama-dzwonnica, Pałac Ogińskich) oraz XIX w. i XX w. (budynek więzienia, Hala Targowa, budynek banku koło Galerii Siedlce, katedra) - w ciągu dwóch godzin przypomina sprint. Ale oczywiście przewodnicy potrafią dostosować się do czasu, jaki ma na zwiedzanie odbiorca oraz do tego, czym jest zainteresowany. Nie chodzi przecież o to, aby mówić w czasie zwiedzania o wszystkim co się wie. Dlatego każda wycieczka jest inna. Co zachwyca zwiedzających... To zależy od zwiedzających! Naprawdę. Każdy jest inny i zwraca uwagę na inne rzeczy, detale, ma inne pytania. Jeśli chodzi budynki, wrażenie robi ratusz, pałac, katedra i jej witraże. Wiele osób pyta o zabytkowy park miejski “Aleksandria”, a także o możliwość spróbowania czegoś lokalnego - naszej kuchni, produktu regionalnego, czegoś z Siedlec.
Od dłuższego czasu w lokalnych mediach powraca temat odbudowy słynnej bramy-dzwonnicy położonej niegdyś w pobliżu kościoła św. Stanisława. Co pani sądzi o tym pomyśle? A może istnieją jeszcze inne zabytki, które warto odbudować?
Odbudowana brama byłaby świetnym dopełnieniem architektury naszego siedleckiego Starego Rynku. Obszar Skweru im. Tadeusza Kościuszki między ratuszem a kościołem i plebanią kościoła Św. Stanisława oraz otaczającymi je budynkami i kamienicami, to nasza najcenniejsza historycznie przestrzeń. To miejsce gdzie założono miasto w XVI w. - Nową Siedlczę. To też Starówka siedlecka (najstarsza “dzielnica” miasta z zabytkami z XVIII w.) - lubię to miejsce tak nazywać. Brama zamknęłaby tę przestrzeń i przywróciła jej niepowtarzalny klimat. Tylko czy stać nas na odważną decyzję, jaką byłoby zamknięcie tego obszaru dla ruchu samochodowego i poniesienie jej konsekwencji? Bez tego, moim zdaniem, odbudowa bramy nie spełni swojej roli. Tylko kiedy ruch uliczny zostanie przeniesiony w rejony innych ulic, odzyskamy Stary Rynek z prawdziwego zdarzenia. Wiele miast, które zdecydowało się na taki krok - w dłuższej perspektywie tylko na tym zyskało - przykład położonego 30 km od Siedlec Węgrowa.
Czy pani praca skupia się wyłącznie na mieście, czy również na okolicach (obszar gminy Siedlce, powiatu)?
Siedlce są w centrum naszych działań. Oprócz usług dla grup i turystów, jako przewodnicy siedleccy prowadzimy co roku 2 cykle letnich wycieczek dla mieszkańców oraz przybywających do miasta gości. Jednym jest cykl: “Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Jest to 8 wycieczek tematycznych trwających od czerwca do września, w każdą niedzielę, co dwa tygodnie, podczas których skupiamy się na konkretnych tematach, np. “Zespół pałacowo-parkowy”, “Śladami patronów ulic”, czy “Znani Siedlczanie”. Drugi cykl, to wycieczki ogólne, po głównych zabytkach miasta, także niedzielne, prowadzone w dwóch językach, polskim i angielskim, pod hasłem “Niedziela z przewodnikiem” - wszystkie są bezpłatne. Oprócz tego robimy imprezy questowe - układamy trasy samoobsługowe z zagadkami oraz przygotowujemy imprezy dla dzieci. Organizujemy też różnego rodzaju wycieczki - także terenowe, wyjazdowe poza miasto, m.in. Szlakiem dworów ziemiańskich i pałaców w regionie, ale także wycieczki tematyczne - w zależności od zapotrzebowań grup. Jest co robić, oczywiście kiedy pozwala na to sytuacja. W tej chwili ze względu na szereg zakazów przenieśliśmy się nieco bardziej do świata internetu i na dwóch stronach na Facebooku: Przewodnicy siedleccy oraz Pani Przewodnik (tę prowadzę osobiście) staramy się inspirować mieszkańców do minimalistycznych, samodzielnych oraz bezpiecznych wypraw (parki, skwery, budynki z zewnątrz). Serdecznie zapraszam, bo tam też umieszczamy informacje o aktualnych akcjach, imprezach, wycieczkach. Zapytać o przewodników można równiez w Centrum Informacji Turystycznej, ul. Pułaskiego (Piękna) 7, tel. 535 068 593.
Jakie są najtrudniejsze, a jakie najciekawsze aspekty pracy przewodnika?
Chyba nie ma trudnych... Może kiedy przewodnik widzi w oczach osoby oprowadzanej brak zainteresowania - daje to bardzo do myślenia, co trzeba zmienić, poprawić. Ale to tylko dodatkowa motywacja do dalszego rozwoju. Najciekawsze są dla mnie zawsze doświadczenia i wspomnienia z wycieczek, które zabieram potem ze sobą jako przewodnik. Każda wycieczka jest inna, nie ma i nie przypominam sobie dwóch takich samych. Zawsze się czegoś nauczę, coś mnie zaskoczy, zawsze rozśmieszy, zastanowi, da do myślenia, zainspiruje do dalszych poszukiwań. Dzięki temu po każdej wycieczce na następnej jestem już innym przewodnikiem. To cenię sobie najbardziej.
Drzewoluby18:51, 12.05.2020
1 0
Super wywiad. Jest Pani wielka. Koło PKE "Podlasie" cieszy się ze współpracy z Panią. Dziękujemy Ż.S. za rozmowę z Panią Przewodnik, a miłośników przyrody zapraszamy na stronę na FB . 18:51, 12.05.2020