Zamknij

Byk poturbował rolnika

07:07, 28.07.2022 AW Aktualizacja: 07:08, 28.07.2022
Skomentuj

Blisko półtonowy byk rąbnął wątłego mężczyznę rogami w głowę, kiedy ten schylił się, by podnieść z ziemi łańcuch. 

Pokrzywdzony trafił do warszawskiego szpitala. Przeszedł operację głowy. Przed mężczyzna długie leczenie i późniejsza rehabilitacja.

Pan Leszek B. z powiatu mińskiego ledwie uszedł z życiem, gdy podczas rutynowego obrządku zaatakował go rozjuszony byk. Mężczyzna zawsze wchodził do zagrody i wiedział, że nic mu się nie stanie. Głaskał swoje byczki, przytulał i przepychał, gdy nie chciały wejść do obory. Podobnie było feralnego dnia. 
32-letni Leszek poszedł nakarmić zwierzęta i przeprowadzić krowy na pastwisko. Najpierw wszedł do byków, wrzucił im siana, a w pośpiechu zapomniał zamknąć na zasuwę zagrody. Zza ogrodzenia spoglądało na niego cztery kilkusetkilogramowe byki, które czekały tylko na to, by wydostać się na zewnątrz i dopaść znajdujące się niedaleko krowy. 

Po chwili rolnik udał się do drugiej zagrody, w której znajdowały się krowy. Po wydojeniu ich chciał je przeprowadzić na pobliskie pastwisko. Krowy nie chciały iść z chłodnej obory na łąkę rozpaloną słońcem, więc pan Leszek schylił się, by chwycić łańcuch jednej z nich leżący na ziemi. W tym momencie jeden byków sforsował niedomkniętą furtkę i uderzył Leszka rogiem w tył głowy. Mężczyzna od razu stracił przytomność.

- Brata znalazłem leżącego na podwórku. Po wypadku musiał przejść jakieś 80 metrów i zasłabł - opowiada Roman S., brat ofiary ataku byka. - Po znalezieniu go wypytywałem Leszka, co się stało.    Na chwilę odzyskał przytomność i powiedział, co robił u zwierząt. Nie podał mi jednak, od którego byka dostał rogiem w głowę, bo w zagrodzie było ich cztery. Na pewno tratowały go jeszcze, bo jego plecy były fioletowe. Po minucie znowu straciłem z nim kontakt. Zobaczyłem, że to nie żarty, bo z głowy leciała mu krew. Jedno jest pewne, że gdybym znalazł Leszka pół godziny później wykrwawiłby się na śmierć. Od razu po wypadku brat trafił do szpitala. Nie miał zagrożenia życia,

ale wymagał hospitalizacji. Zaraz go zoperowano i już odzyskał przytomność. Na razie nie chce mówić o wypadku, bo jest w szoku. Nie może zrozumieć tylko tego jak byk, którego wychował mógł go zaatakować. Byki rozstawiłem oddzielnie po zagrodach. Teraz trafią do ubojni, bo zasłużyły na to - kończy pan Roman.

(AW)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%