Zamknij

Urzędniczka z Ceranowa wygrała sprawę o mobbing

19:24, 19.11.2019 MG/FOT. BGG - ARCHIWUM Aktualizacja: 19:33, 19.11.2019
Skomentuj

Sąd Pracy w Siedlcach uznał, że wójt gminy Ceranów jako pracodawca stosował mobbing wobec jednej z urzędniczek i tytułem kary ma zapłacić ponad 30 tys. zł. Sęk w tym, że Krzysztof Młyński, który przez 5 lat dopuszczał się skandalicznych zachowań, od roku wójtem już nie jest, a konsekwencje wyroku spadły na barki jego następczyni.

Jadwiga Żochowska przez 40 lat pracowała w ceranowskim urzędzie, zajmowała się inwestycjami, budownictwem i przetargami. W poprzedniej kadencji popadła w niełaskę u wójta Krzysztofa Młyńskiego, który zafundował swojej podwładnej, upokorzenia i piekło. Skończyło się tym, że w grudniu 2016 r. urzędniczka, która przez 2 dni siedziała na korytarzu, bo wójt nie chciał wpuścić jej do pokoju, w którym pracowała, zasłabła i została odwieziona do szpitala. Przez wiele tygodni była na zwolnieniu lekarskim, a gdy wróciła do pracy - od razu dostała wypowiedzenie. W ubiegłym roku wygrała sprawę o przywrócenie do pracy i wróciła do urzędu. W Sądzie Pracy w Siedlcach złożyła też pozew przeciwko pracodawcy o mobbing.

Szokujące zachowania wójta
Sprawa właśnie się zakończyła. Zeznania świadków - kilkunastu byłych i obecnych pracowników urzędu zatrudnionych na różnych stanowiskach oraz radnych były dość spójne i przedstawiały szokujący obraz relacji panujących w Urzędzie Gminy Ceranów za rządów wójta Krzysztofa Młyńskiego. Został on wójtem w 2010 r., miał wówczas 27 lat. Rządził gminą przez dwie kadencje, do listopada ubiegłego roku.
- On wcześniej był zwykłym pracownikiem w urzędzie, zachowywał się wobec wszystkich w porządku. To się zmieniło, jak został wójtem, zamiast na "ty" kazał sobie mówić panie wójcie" - zeznała w sądzie urzędniczka, która przepracowała w UG Ceranów ponad 40 lat. - Powódka była jedną z trzech ofiar, wobec których wójt nie miał żadnych skrupułów. (...) Wójt zmuszał powódkę do wykonywania różnych rzeczy, których ona nie mogła wykonać. Jednym z przykładów było to, jak przy sporządzaniu wniosków na drogi powodziowe wójt proponował drogi do remontu i jednym z elementów było zdjęcie dokumentacji drogi, takiej, na której po opadach często stała woda. Wójt kazał powódce zrobić zdjęcie tej drogi, ale nie tej, na której stała woda, bo akurat była sucha, tylko innej i dołączyć do dokumentacji. Powódka odmówiła i po tym poleciały wobec niej wyzwiska. Wójt mówił, że jest głupia, nienormalna, żeby się leczyła, żeby się zwolniła z pracy. Non stop to się powtarzało. Może jeden dzień w tygodniu był, taki, że tych słów nie było. Normą były krzyki. Było też zamykanie powódki w pokoju. (…) Większość pracowników była cały czas na lekach uspokajających - dodała.
Inna zeznająca przed sądem urzędniczka z 40-letnim stażem pracy o powódce powiedziała wprost: "ona była najlepszym pracownikiem w Urzędzie Gminy". O fachowości Jadwigi Żochowskiej, jej dużej wiedzy i doświadczeniu mówili też inni.

Wyzwiska na co dzień
Kilkunastu świadków opowiedziało o upokarzający powódkę incydencie, jaki miał miejsce w urzędzie gminy. -Wiem, że wójt napisał, tak podejrzewamy na drzwiach powódki "Mihałowa do c*pa". To było napisane z błędem, przez samo "h", a znanym był fakt, że wójt robił dużo tego typu błędów ortograficznych - relacjonowała była stażystka z urzędu.
- Słyszałem bez przerwy te jego wyzwiska - opowiadał przed sądem doradca rolniczy, który miał regularne dyżury w UG Ceranów.
- Wójt nie szanował Jadzi, zwracał się do niej przezwiskami. Mówił, ze jest chora, żeby się leczyła, albo żeby się zwolniła. Używał wobec niej niecenzuralnych słów, np. pi*da, ku*wa (...) - relacjonowała jedna z młodszych urzędniczek. Zaznający zgodnie przypominali też, że urzędniczka godzinami próbowała uzyskać od wójta podpis na dokumencie, on ją lekceważył, odsyłał - choć czasem był to ostatni dzień na wykonanie jakiejś czynności.
- Krzyki były codziennie, interesanci to wszystko słyszeli i się dziwili, że takie rzeczy dzieją się w urzędzie. Na mnie też wójt powiedział, że "ma tego ch*ja dość". Przeszedłem przez ostatnie pół roku tyle, że miałem dość - zeznał z kolei pracownik fizyczny, zwolniony w 2016 r.
- Wójt mówił o starszych pracownicach "stare pi*dy", że są niedouczone, że nie znają się na pracy. Jaka jest prawda przekonałam się, jak podjęłam tam pracę. Nikt tam nie spędzał czasu na pogaduszkach i piciu kawy, tylko każdy starał się wykonywać obowiązki - mówiła w sądzie kobieta, która jako stażystka spędziła kilka miesięcy w UG Ceranów.
- Według mnie wójt nie zachowuje się jak normalny człowiek, nie wyobrażam sobie żeby tak zwracać się do ludzi, bo zwierzęta się lepiej traktuje - tak zachowanie Krzysztofa Młyńskiego podsumował jeden z zeznających radnych. To, że w ceranowskim urzędzie dochodziło do mobbingu, potwierdzili też powołani w sprawie biegli.

Skazany pracodawca
Jesienią ubiegłego roku Krzysztof Młyński przegrał wybory samorządowe i przestał kierować gminą. Nowym wójtem gminy Ceranów została Ewa Częścik, która w poprzedniej kadencji była radną gminną. Do ulubienic Krzysztofa Młyńskiego nie należała, bo twardo i odważnie stawała w obronie szykanowanych pracowników urzędu - także pani Jadwigi - domagała się wyjaśnień w wielu sprawach, przejrzystości w funkcjonowaniu lokalnej administracji. Paradoksalnie po wygranych wyborach oprócz wielu różnych kłopotów - m.in. związanych z wysokim zadłużeniem gminy - spadł na nią problem związany z toczącą się w sądzie sprawą o mobbing. Bo pozwanym był pracodawca, czyli wójt gminy Ceranów.
W październiku w siedleckim sądzie zapadł wyrok. Sąd uznał, że wójt Krzysztof Młyński dopuścił się mobbingu wobec Jadwigi Żochowskiej. W ustnym uzasadnieniu kilkakrotnie padło nazwisko Krzysztofa Młyńskiego, jako odpowiedzialnego za karygodne zachowania w urzędzie. Sąd tytułem kary nakazał wypłacić pracodawcy zadośćuczynienie urzędniczce w wysokości 25 tys. zł (po 5 tys. zł za każde z 5 lat pracy w warunkach mobbingu) plus odsetki i koszty postępowania. W sumie to ponad 30 tys. zł. Dla biednej gminy Ceranów to niemała kwota.
- Po zmianie na stanowisku wójta zadbaliśmy o to, by były wójt był przypozwanym. Prawdopodobnie będziemy w tej sprawie jako strona pozwana składać apelację, bo wyrok jest niekorzystny dla gminy, która ma ponieść finansowe konsekwencje niedopuszczalnych zachowań byłego wójta. Jeśli sąd apelacyjny podtrzyma wyrok, to zastosujemy się do niego, ale będziemy żądać zwrotu zasądzonej kwoty od mojego poprzednika  - podkreśla obecna włodarz Ewa Częścik. - Muszę też dodać, że sytuacje, do jakich dochodziło w urzędzie w poprzedniej kadencji, są absolutnie niedopuszczalne i obecnie nie do pomyślenia. Pani Jadwiga oraz praktycznie wszyscy pracownicy, którzy zeznawali w sądzie są nadal zatrudnieni w urzędzie i właściwie wywiązują się ze swoich obowiązków.
Wyrok w sprawie mobbingu nie jest prawomocny. Strony, także były wójt jako przypozwany, ma prawo do apelacji.

(MG/FOT. BGG - ARCHIWUM)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

NurNur

0 0

Wychowanie i kultura wyniesiona z domu,na wszystkich ta rodzina patrzy z gury,a synek teraz palety zbija i tam próbuje swych zadów. 21:04, 30.01.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%