W niedzielę, 13 lipca, ok. godz. 19.40 w hali produkcyjnej firmy Folpak przy ul. Dźwigowej w Mińsku Mazowieckim wybuchł pożar. Choć ogień strawił tysiące metrów kwadratowych infrastruktury przemysłowej, to prawdziwym sukcesem tej nocy było jedno: nikt nie stracił życia, zdrowia ani pracy.
Już kiedy pojawiły się pierwsze zastępy straży pożarnej, ogień obejmował znaczną część obiektu. Kłęby dymu było widać z wielu kilometrów.
Z ogromnym wysiłkiem służb
W szczytowym momencie akcji na miejscu pracowało ponad 300 strażaków z 87 zastępów, wspieranych przez jednostki z Warszawy i sąsiednich powiatów.
– Jesteśmy po prawie 24-godzinnej akcji gaśniczej największego w historii Mińska Mazowieckiego i Mazowsza pożaru hali produkcyjnej. Paliło się ponad 4 tys. m² pełnych chemikaliów i tekstyliów. Nikt nie ucierpiał, nikt nie został ranny dzięki wzorowej akcji służb – mówił podczas konferencji prasowej 15 lipca starosta Remigiusz Górniak.– Akcja była bardzo trudna ze względu na niesprzyjającą pogodę.
Równolegle z gaszeniem ognia prowadzono działania zapobiegające dalszym stratom. Energetycy odcięli zasilanie, a specjalne zespoły zabezpieczały sąsiednie hale przemysłowe i magazyny. W działania zaangażowani byli także: policja, służby ochrony środowiska i lokalne laboratoria chemiczne. Dzięki błyskawicznej reakcji nie doszło do rozprzestrzenienia się ognia na sąsiednie budynki.
Solidarność zamiast sensacji
Jak podkreślają władze lokalne , także mieszkańcy i przedsiębiorcy lokalni stanęli na wysokości zadania. Przez całą noc dostarczano ratownikom wodę, jedzenie i niezbędne wsparcie.
– Oczywiście to duża strata i wielka tragedia, ale z drugiej strony pokazuje, że potencjał firmy nie został w żaden sposób załamany – zaznaczał burmistrz Marcin Jakubowski. – Firma prowadzi nadal swoją działalność. Wydała oświadczenie, że nie będzie zwolnień pracowników.
Co więcej – jedna z większych mińskich firm zgłosiła, że jeżeli byłby taki problem, to chętnie przyjmie okresowo pracowników, aby zapewnić im pracę. To – jak powiedział włodarz miasta – wyraz solidarności i dowód na to, że lokalni przedsiębiorcy mogą na siebie liczyć.
Nie stwierdzono zagrożenia
Ze względu na silne zadymienie Rządowe Centrum Bezpieczeństwa w niedzielę wydało alert z apelem o zamknięcie okien i unikanie okolic ul. Dźwigowej. Na miejsce skierowano mobilne laboratorium chemiczne z JRG nr 6 w Warszawie. Próbki powietrza pobrano w 5 punktach miasta. Nie stwierdzono jednak przekroczeń norm toksycznych substancji, co potwierdził również Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Prewencyjnie zabezpieczono także rzekę Srebrna, oddaloną o ok. 200 m od pogorzeliska. Już w trakcie akcji gaśniczej zamontowano specjalne zapory sorpcyjne, które miały zapobiec przedostawaniu się środków chemicznych do wód powierzchniowych. Według straży pożarnej, ze względu na betonową konstrukcję hali i brak odpływów ryzyko skażenia środowiska wodnego pozostaje niskie, choć monitoring będzie kontynuowany.
Śledztwo trwa
Jak poinformował na konferencji komendant miejski policji, Krzysztof Naszkiewicz, prokuratura wszczęła postępowanie z art. 163 § 1 Kodeksu karnego, dotyczące sprowadzenia niebezpieczeństwa pożaru i zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób.
– Mamy zabezpieczony materiał z monitoringu, przesłuchujemy świadków. Na tym etapie jest zbyt wcześnie, by mówić o przyczynach pożaru. Czekamy na możliwość wejścia do wnętrza hali i działamy pod nadzorem biegłego z zakresu pożarnictwa – poinformował.
Obecnie trwa dogaszanie i rozbiórka nadpalonych elementów konstrukcji. Teren pozostaje zamknięty. Odbudowa zakładu rozpocznie się dopiero po zakończeniu czynności procesowych i ekspertyz technicznych.
fot: mł. asp. Krzysztof Pisz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz