Piotr Szelągiewicz nie może odzyskać 6-miesięcznego synka, którego po śmierci żony zabrali teściowie.
Jego teściowa twardo stawia na swoim i mówi, że nie odda Filipka, bo u niej będzie mu najlepiej. Policja tłumaczy, że nic nie może zrobić, bo w sądzie toczy się sprawa o adopcję chłopca przez siostrę zmarłej żony pana Piotra.
Po śmierci małżonki życie pana 37-letniego Piotra Szelągiewicza wywróciło się do góry nogami. Utrata ukochanej Iwonki to nie wszystko, co zgotował mu los. Zaraz po pogrzebie żony utracił swojego 6-miesięcznego Filipka. Chociaż chłopczyk żyje i ma się dobrze, pan Piotr nie może odzyskać synka, bo przetrzymują go jego dziadkowie.
Ojciec nie może również zobaczyć malucha, bo nie jest wpuszczany do domu swoich teściów. Policja z Repek prowadziła czynności sprawdzające, czy przypadkiem nie doszło w tej sprawie do złamania prawa. Niestety, dochodzenia nie wszczęto, ponieważ w Sądzie Rodzinnym toczy się sprawa o adopcję chłopczyka przez siostrę zmarłej żony pana Piotra. Z tego powodu sąd wydał postanowienie, że do chwili ukończenia sprawy Filipek ma być u dziadków.
Wszystko zaczęło się, gdy pan Piotr pochował niepełnosprawną małżonkę Iwonę, która zmarła na sepsę. Zaraz po uroczystościach pogrzebowych zostawił Filipka na kilka dni u dziadków mieszkających w gminie Repki.
- Gdy pojechałem po Filipa, aby zabrać go do domu, teściowie wygonili mnie ze swojego podwórka. Powiedzieli, że nic mi do niego - opowiada pan Piotr. - Kilka razy domagałem się widzenia z dzieckiem, lecz nic nie wskórałem. Wzywałem policję, ale mundurowi też byli w tej sytuacji bezradni. Wtedy dowiedziałem się, że siostra mojej nieżyjącej żony złożyła wniosek do sądu, by adoptować Filipka. Dlatego porwali mi moje dziecko - ociera płynące łzy po twarzy.
Teściowa pana Piotra mówi nam otwarcie, że nie odda Filipa ojcu.
- Mamy tyle dowodów na zięcia, że nic z tego. Nie dostanie naszego wnuczka. A jak go sprzeda? - pyta w emocjach teściowa Piotra Szelągiewicza. - A zresztą córka chce adoptować wnuczka i dlatego złożyła sprawę do Sądu Rodzinnego w Sokołowie Podlaskim - dodaje.
Pan Piotr nie zgadza się z uniemożliwieniem mu widzenia dziecka. Mówi, że zrobi wszystko, by nie dopuścić do adopcji Filipka przez siostrę żony.
- Nie mają prawa nas krzywdzić - mówi stanowczo. - Będę bronił Filipka do ostatnich sił. W tej całej sprawie nie rozumiem jednego. Dlaczego ukrywają przede mną dziecko, a policja jest po ich stronie. Jeżeli nawet toczy się jakaś sprawa, to przecież nikt nie zakazał mi kontaktu z Filipem choćby w domu.
Bezprawie16:59, 30.01.2021
To jest jawne bezprawie. Ojciec ma do niego prawo a nie babka i ciotka. Co za ludzie zawistni i mściwi.
hmmm00:40, 31.01.2021
To jednostronny temat, nie wiemy jakie racje ma druga strona, może nie jest tak różowo jak opisane.
6 3
Nie wiesz, nie komentuj. Prawda może jest inna.
Zgłoszono nadużycie. Komentarz został zablokowany przez administratora portalu.