Wystarczy telefon, kilka kliknięć i gotowe. Samochód przyjedzie za chwilę, a zapłacisz z góry znaną kwotę. Bez rozmów, bez gotówki, bez czekania na dyspozytorkę. Tak właśnie działają popularne aplikacje do przewozu osób, które coraz śmielej wchodzą także do mniejszych miast. W Siedlcach jedna z nich funkcjonuje od kilku miesięcy, a teraz dołączył kolejny gracz. Czy to już rewolucja w lokalnym transporcie?
Szybko, wygodnie, bezgotówkowo
Dla wielu mieszkańców to pierwszy kontakt z tak zwaną mobilnością na żądanie. Usługa działa za pośrednictwem aplikacji w telefonie. Klient wpisuje miejsce, do którego chce się dostać, system sam przydziela kierowcę, a cena za kurs wyświetla się z góry. Można wybrać auto wyższego standardu, ocenić kierowcę, a nawet... zaznaczyć preferencje co do płci osoby za kierownicą.
– Aplikacja jest bardzo przejrzysta. Można nawet zaznaczyć, że chce się jechać z kobietą, co dla wielu dziewczyn jest naprawdę komfortowe – mówi Wiktoria, studentka. – Do tego często pojawiają się jakieś zniżki czy promocje, więc to się po prostu opłaca. Dość często korzystam z tej opcji - przyznaje.
Podobne usługi oferuje działająca już od kilku miesięcy w Siedlcach inna aplikacja. Użytkownicy korzystają z niej chętnie, zwłaszcza wieczorami czy w weekendy, gdy tradycyjne taxi bywa mniej dostępne lub po prostu cena za kurs zwala z nóg.
Dwa światy, jeden rynek
Ale nie wszystkim jest wesoło. Dla siedleckich taksówkarzy obecność nowych przewoźników oznacza realną konkurencję, a czasem także stratę klientów.
– Oni na tym Uberze czy Bolcie to jeżdżą prawie za darmo – mówi pan Zdzisław z postoju przy dworcu PKP. – Kilkadziesiąt procent z przejazdu zabiera im ta cała korporacja. No i wiadomo, że dla nas to konkurencja. Jak młodzi wsiadają i jadą za dwanaście złotych tam, gdzie u nas kurs kosztuje dwadzieścia pięć, to chyba normalne, że wybiorą taniej.
Niektórzy jednak podchodzą do zmian z większym spokojem.
– Ja robię swoje, mam stałych pasażerów, którzy od lat do mnie dzwonią i wiem, że mogę na nich liczyć – mówi pan Andrzej, kierowca z wieloletnim doświadczeniem. – Nie czuję jakiegoś zagrożenia. Konkurencja jest wszędzie, a ostatecznie to klient decyduje, z czego chce korzystać.
Kto zyska, a kto zostanie na postoju?
Wśród mieszkańców zdania są podzielone. Młodsi, bardziej obyci z technologią, szybko przekonują się do aplikacji. Starsi wolą znane i sprawdzone rozwiązania.
– Nie wiem, co to jest ten Uber – przyznaje pani Halina, emerytka. – Jak mam gdzieś jechać, to wolę zadzwonić po taksówkę albo podejść na postój. Te wszystkie aplikacje to nie dla mnie. Ale młodzi to pewnie sobie z tym radzą.
Tymczasem aplikacje przewozowe nie ograniczają się tylko do transportu pasażerów. W Siedlcach można też za ich pomocą przesłać paczkę czy zamówić jedzenie.
Bezpieczeństwo i zaufanie
Dla części mieszkańców ważną kwestią pozostaje bezpieczeństwo. Tradycyjne taksówki w Siedlcach to zazwyczaj kierowcy z wieloletnim doświadczeniem, znani lokalnej społeczności i posiadający pełne licencje. W przypadku aplikacji przewozowych, choć formalnie współpracują one z kierowcami posiadającymi licencję taxi, zdarza się, że za kierownicą zasiadają osoby nieznające miasta, a nawet obcokrajowcy.
– Słyszy się różne rzeczy. A to że kierowca nie mówi po polsku, a to że jechał dziwną trasą – mówi pani Halina.
W mediach pojawiają się też doniesienia o niepokojących incydentach związanych z przejazdami zamawianymi przez aplikacje. Choć są to przypadki jednostkowe, u części pasażerów wzbudzają obawy.
Firmy technologiczne przekonują, że aplikacje oferują szereg zabezpieczeń, jak możliwość udostępnienia trasy bliskim czy system ocen kierowców. Jednak wciąż to właśnie zaufanie do kierowcy i znajomość lokalnych realiów pozostają argumentami, które przemawiają na korzyść klasycznego modelu taxi.
Nowość czy konieczność?
Czy w mieście wielkości Siedlec jest w ogóle miejsce na kilka konkurujących ze sobą systemów przewozowych? A może właśnie obecność takich usług świadczy o tym, że miasto się rozwija, że mieszkańcy mają wybór, a rynek szansę na unowocześnienie?
Siedlecki magistrat ma w tej sprawie jasne zdanie:
- Mamy wolność prowadzenia działalności gospodarczej i nie możemy zabronić nikomu prowadzenia jej, jeżeli spełnia wszystkie warunki, które wynikają z przepisów prawa. Dla lokalnych taksówkarzy na pewno jest to jakaś konkurencja, natomiast to rynek wszystko zweryfikuje: czy będzie to zapotrzebowanie, jaka będzie jakość tych usług, czy mieszkańcy i osoby korzystające będą woleli jednak tę tradycyjną formę przejazdów. Jedno jest pewne, każdy może decydować według własnych preferencji i przekonań - przekonuje w rozmowie z nami Dariusz Stopa, wiceprezydent Siedlec.
To, czy klasyczna taksówka przetrwa napór nowoczesnych aplikacji, pokażą najbliższe miesiące. A mieszkańcy? Oni już dziś mają wybór i coraz częściej z niego korzystają.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz