Płacz i wstrząsające szczegóły z akt śledztwa. W piątek 23 maja przed Sądem Rejonowym w Siedlcach ruszył proces Klaudii G., oskarżonej o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad swoją 3-letnią córką Emilią. Dziewczynka zmarła w wyniku skrajnego zaniedbania. O tej wstrząsającej sprawie informowaliśmy jako pierwsi, a wieść o śmierci dziewczynki, której ciało nosiło liczne ślady zaniedbania i wyniszczenia, wstrząsnęła nie tylko lokalną społecznością, ale i całą Polską.
Tragedia rozegrała się w nocy z 1 na 2 sierpnia 2024 roku w jednym z mieszkań na siedleckim osiedlu. To tam ratownicy medyczni, wezwani do pogarszającego się stanu zdrowia dziecka, bezskutecznie próbowali przywrócić Emilii funkcje życiowe. Dziewczynka zmarła na oczach służb. Wstępne wyniki sekcji zwłok nie pozostawiały wątpliwości – ciało było wyniszczone, z przykurczami kończyn, wyparzeniami, odleżynami i oznakami rozległego stanu zapalnego w płucach.
Biegli, którzy analizowali sprawę, stwierdzili jednoznacznie: bezpośrednią przyczyną śmierci Emilii było ropne zapalenie płuc, do którego doprowadził skrajny stan wycieńczenia. Ten zaś był efektem długotrwałego braku opieki zarówno medycznej, jak i podstawowej, codziennej troski. Klaudia G. nie leczyła dziecka, nie zapewniała mu rehabilitacji, nie karmiła odpowiednio, nie dbała o higienę, ignorowała objawy choroby. Co więcej, izolowała córkę od świata i przez wiele godzin pozostawiała ją samą, bez jedzenia, picia, bez choćby cienia obecności drugiego człowieka.
Według aktu oskarżenia, dramat dziewczynki trwał co najmniej od marca. Klaudia G., będąc jedyną opiekunką dziecka z niepełnosprawnością i padaczką, nie podejmowała żadnych kroków, by zapewnić jej bezpieczeństwo i leczenie. Nie zareagowała także wtedy, gdy stan zdrowia Emilii pogarszał się w sposób widoczny i niepokojący. Prokurator uznał, że działanie matki było nie tylko przestępcze, ale cechowało się szczególnym okrucieństwem – ze względu na wiek i całkowitą bezbronność dziecka oraz fakt, że cierpienie trwało miesiącami, a pomoc nigdy nie nadeszła.
Biegli psychiatrzy ocenili, że Klaudia G. w chwili popełnienia zarzucanego czynu była poczytalna.
W czasie piątkowej rozprawy oskarżona przyznała się do zarzucanych jej czynów, ale odmówiła składania wyjaśnień. – To dla mnie bardzo trudne – powiedziała jedynie przed sądem. Podczas odczytywania jej wcześniejszych zeznań oraz zeznań świadków, w tym najbliższej rodziny, Klaudia G. kilka razy płakała. Z relacji bliskich wynika, że kiedy mieszkała jeszcze w domu rodzinnym, opiekowała się Emilką najlepiej, jak potrafiła. Dopiero po wyprowadzce do Siedlec kontakt rodziny z matką i córką znacznie się ograniczył. Na pytania sędzi o to, dlaczego nie próbowali sprawdzić, co dzieje się z Emilką, odpowiedzi były niejednoznaczne i rozbieżne.
Z odczytanych zeznań Klaudii G. wynika, że zdarzało jej się zostawiać dziewczynkę samą na kilka lub kilkanaście godzin. Nie potrafiła wytłumaczyć tego postępowania. Tłumaczyła, że choć zajmowała się córką, to w ostatnich tygodniach przed jej śmiercią nie zabrała jej do lekarza, bo – jak twierdziła – bała się ich reakcji.
Zarówno obrońca Klaudii G., jak i prokurator wnosili na początku o wyłączenie jawności rozprawy. Sąd, po rozważeniu argumentów, zgodził się jednak na obecność mediów. Podczas rozprawy obrońca złożył także wniosek o uchylenie tymczasowego aresztu, w którym kobieta przebywa od dziewięciu miesięcy. Sąd oddalił ten wniosek, co spotkało się z aprobatą prokuratury.
W kolejnych tygodniach planowane są dalsze rozprawy. Wezwani zostaną kolejni świadkowie, których relacje mają pomóc w pełnym odtworzeniu przebiegu tragicznych wydarzeń. Klaudia G. nadal przebywa w warszawskim areszcie śledczym. Za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad osobą nieporadną grozi jej od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz