Prawdziwy "cud" w niewielkim Parczewie. Kuria zajmuje stanowisko

Parczew — niewielkie miasto w województwie lubelskim. Przy jednym z drzew, przy ulicy Spółdzielczej gromadzą się tłumy mieszkańców. Okazuje się, że zobaczyli oni prawdziwy "cud". Ludzie klęczą, śpiewają i modlą się, gdyż na drzewie "objawiła się" im Matka Boska. Stanowisko w tej sprawie zajęła kuria siedlecka.

"Cud" w Parczewie?

O "cudzie" w Parczewie mówi już cała Polska. W miniony wtorek w mediach społecznościowych pojawiło się niecodzienne nagranie. Przedstawiało ono "objawienie" Matki Boskiej na jednym z drzew. Uchwyceni na filmie ludzie wydają się być całą sytuacją wyjątkowo wzruszeni. Większość z nich modli się i klęczy.

Drzewo, na którym pojawił się wizerunek Matki Boskiej, znajduje się przy ulicy Spółdzielczej 8. 

"Przejeżdżałam rano i zobaczyła grupę ludzi klęczących wokół drzewa. Modlili się. Widać było ogromne poruszenie i wiarę w to, że doszło do prawdziwego cudu" - relacjonuje Anna Wróblewska, która na tej samej ulicy prowadzi swoje biuro rachunkowe.

To prawdziwe szaleństwo!

Starsi mieszkańcy Parczewa wydają się być szczególnie wzruszeni. Chcą oni dowiedzieć się o całym "cudzie" znacznie więcej. Z kolei młodsze pokolenie traktuje to jako sensację.

"Znajomi ciągle pytają: kto to widział, kto był. Jak do tej pory, wydaje mi się, że nikt do tego objawienia nie podszedł z "chłodną głową" - dodaje Wróblewska.

Julia Kunaszczyk również pracuje obok "świętego" drzewa. Tłumaczy, że znajomi wysyłali jej filmik, jednak nie jest szczególnie wierząca. Wobec tego, na miejscu nie zdecydowała się pojawić. 

"To jest tak nieprawdopodobne, że nawet nie wiem, jak do tego podejść" - wyjaśnia Kunaszczyk.

Wielu mieszkańców Parczewa wskazuje na to, że "atmosfera jest szalona". Ludzie stają przy drzewie, modlą się i śpiewają. Prawdopodobny "cud" zdecydował się zweryfikować sam ksiądz. Duchowny przyjechał, zrobił kilka zdjęć, a następnie nie krył swojego wzruszenia.

Zachowajmy roztropność

W niewielkim Parczewie znajduje się jedynie dwa kościoły. Proboszcz z parafii pw. Opatrzności Bożej nie chciał jednak komentować całego zajścia. Podkreślił jednak, że parafialny telefon niemal nie przestaje dzwonić.

"Cud" postanowił jednak ocenić duchowny z parafii  św. Jana Chrzciciela przy sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin.

"Byłem na miejscu i oglądałem drzewo. Apeluję, by poczekać. W tej sytuacji trzeba zachować dużo roztropności i spokoju" - podkreśla kapłan.

Ksiądz dodaje, że sam nie jest w stanie ocenić, czy do "cudu" rzeczywiście doszło. Wskazuje jednak, że wierni mają prawo gromadzić się do modlitwy, więc nie można powiedzieć, że to zwykła głupota. Duchowny wskazuje jednak na to, że nie można także być zbytnio naiwnym.

Kuria siedlecka zabiera głos

Do "cudu" w Parczewie odniosła się także kuria siedlecka. W rozmowie z dziennikarzami Wirtualnej Polski, przedstawiciel kurii stwierdził, że "nie będzie komentarza, bo rzeczy też nie ma".

"Proszę zwrócić uwagę na inne objawienia. Nie da się znaleźć cudów na drzewie czy na szybie. Nie mamy zamiaru się temu nawet przyglądać. Ludzie się modlą i bardzo dobrze. Jednak na tym drzewie nie ma żadnego objawienia" - wskazuje ks. kan. Jacek Świątek.

Sypią się komentarze w mediach społecznościowych

"Objawieniem" w Parczewie żyje cała Polska. Najlepiej widać to w mediach społecznościowych, gdzie komentarze pojawiają się lawinowo.

"A co niby można robić w Parczewie?", "coś takiego było u Ferdka Kiepskiego na ścianie!" - to tylko niektóre z tysięcy wpisów, jakie obecnie zalewają portale społecznościowe.

Jednocześnie internauci wskazują, że przecież każdy w "coś" wierzy. Paradoksalnie, nie ma tu co krytykować. Wskazują nawet na to, że osądzanie bliźniego nie jest zgodne z religią katolicką. 

"Niepopularna opinia: nie wiem, co tu można oceniać. Póki nie robią nikomu krzywdy, niech się modlą. Jak byłam mała, dziękowałam drzewom za tlen. To też tak jakby modlitwa do nich" - napisała Anna na swoim profilu.