Zamknij

To teraz mój drugi dom

11:10, 02.06.2023 . Aktualizacja: 11:12, 02.06.2023
Skomentuj

Od wielu lat Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny gości studentów z zagranicy. Dr Piotr Prachnio przeprowadził rozmowę z trzema studentkami, które w ubiegłym roku rozpoczęły tu studia. Violetta pochodzi z odległego Kazachstanu, Karyna trafiła do Siedlec po rozpoczęciu wojny w Ukrainie, a Tatiana opuściła Białoruś z powodu trudnej sytuacji politycznej. Co skłoniło je do wyboru studiów w Siedlcach? Jakie kierunki wybrały? Czy łatwo było im odnaleźć się w naszym kraju? Na uczelni? Jak wyobrażają sobie swoją przyszłość?

W jakich okolicznościach trafiły Panie na UPH?

Violetta: Pochodzę z Kazach-stanu, a ponieważ bardzo lubię podróżować,rodzice namawiali mnie na studia poza krajem. Wtedy dowiedziałam się o programie stypendialnym im. gen.Władysława Andersa dla Polonii, który otwierał możliwość studiowania w Polsce. Początkowo, składając dokumenty na program stypendialny, wybrałam ekonomię, jednak w trakcie kursu zrozumiałam, że bliższa jest mi filologia polska. Zaintresowała mnie wówczas oferta edukacyjna Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. W tym roku rozpoczęłam tu studia polonistyczne.

Karyna: Ja trafiłam do Polski w marcu 2022 roku, w wyniku wojny, którą rozpoczęła Rosja przeciwko Ukrainie. Polacy przyjęli mnie z gościnnością i miłością, za co jestem im bardzo wdzięczna. Polska zaskakująco szybko stała się moim drugim domem. Zdecydowałam się na studia anglistyczne na UPH. Jeśli chodzi o moją przygodę z nauką angielskiego, to rozpoczęła się ona kilka lat wcześniej. W jej trakcie spodobało mi się zdobywanie nowej wiedzy, a także doskonalenie nawyków. Widząc postępy i dobre rezultaty, czułam się zmotywowana do dalszej pracy. Wybrałam anglistykę, ponieważ wiążę z tym językiem swoją przyszłość.

Tatiana: W moim przypadku duże znaczenie miała trudna sytuacja polityczna na Białorusi. W jej wyniku złożyłam dokumenty w programie stypendialnym Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. W ramach programu mogłam zapisać się na ,,zerówkę”,czyli roczny kurs przygotowawczy do studiów w Polsce. W ten sposób trafiłam do UPH. Moja droga do wyboru kierunku była dość długa. Na Białorusi uczyłam się języka rosyjskiego i angielskiego. Podczas ,,zerówki” w Siedlcach zaczęłam zgłębiać prawo, później zdecydowałam się na studia z zarządzania, szybko jednak zdałam sobie sprawę, że to nie dla mnie... Ostatecznie przeniosłam się na anglistykę i odtąd jestem szczęśliwą filolożką (śmiech).

Każda z Pań trafiła do Siedlec w nieco innych okolicznościach. Była mowa o wojnie, trudnej sytuacji politycznej w kraju, także o radach rodziców. Czy wcześniej miały Panie styczność z Polską?

V: Moja prababcia była Polką. Jako dziecko dużo czasu spędzałam z dziadkami. Pamiętam, że prababcia czytała mi bajki po polsku. Już dawno jej nie ma, ale te ciepłe wspomnienia na zawsze będą ze mną. Kazachstan jest krajem zamieszkałym przez ponad sto narodowości. Państwo stworzyło warunki korzystne dla zachowania kultury każdego narodu. Dzięki temu miałam możliwość dołączyć do Stowarzyszenia Polacy w Astanie. Uczyłam się tam języka polskiego, zapoznawałam się również z polską literaturą, kulturą i historią.

K: Moi pradziadkowie byli Polakami, dlatego Polska nie jest dla mnie krajem całkiem obcym. W Ukrainie mamy zresztą  wiele wspólnych zwyczajów, wyznajemy podobne wartości. Dzięki temu łatwo się tu odnalazłam. Część mojej rodziny także mieszka w Polsce, dzięki czemu mogę ich zawsze odwiedzić.

T: Mnie z Polską łączy babcia, która była Polką. Gdy dorastałam, opowiadała mi historie ze swojego dzieciństwa i  młodości, kiedy brała udział w międzynarodowych konkursach muzycznych. Pierwszy raz byłam w Polsce kilka lat temu. Przyjechałam wtedy z liceum w Białorusi na wycieczkę do jednej ze szkół.

Trudniejsza okazała się adaptacja do rzeczywistości kulturowej Polski czy warunków świata akademickiego?

V: W   Polsce jestem już drugi rok i mam pierwszy semestr studiów za  sobą.  Mogę powiedzieć, że życie studenckie jest o wiele trudniejsze, ale jednocześnie ciekawe. Dzięki możliwościom, które daje uczelnia, mogę spróbować różnych dziedzin. Obecnie jestem wiceprzewodniczącą  Koła Naukowego Polonistów,  działającego przy Instytucie Językoznawstwa i Literaturoznawstwa. Aktywność w nim przynosi mi wiele satysfakcji.

K: W moim przypadku adaptacja przebiegła bez problemów. Chyba z racji podobieństw, jakie występują między Ukrainą a Polską, a także dlatego, że wkładam w studia dużo zaangażowania.

T: Kultura Białorusi i Polski nie różnią się aż tak bardzo, a dzięki podróżom przyzwyczaiłam się do europejskiej mentalności. Życie akademickie początkowo sprawiało mi trudności, wywoływało nawet strach. Po czasie okazało się jednak, że nie ma się czego bać. Zresztą na uczelni jest wielu sympatycznych ludzi, którzy zawsze mogą pomóc w kłopocie.

Czy język  polski stanowił dla Pań barierę podczas studiów? Co sprawiało największą trudność w nauce polszczyzny?

V: Dzięki mojej nauczycielce, Pani Agnieszce Jermołowicz, opanowałam podstawy języka polskiego jeszcze w Kazachstanie. Następnie kontynuowałam naukę w Polsce, w Ośrodku Języka Polskiego i Kultury Polskiej w Siedlcach. Jestem naprawdę wdzięczna za pomoc Pani Profesor Beacie Walęciuk-Dejnece, a także opiekunowi Jackowi Drążkiewiczowi oraz innym lektorom. Dzięki nim nauka języka polskiego dawała mi też przyjemność. Największą trudność, jeśli chodzi o gramatykę, sprawiło mi przyswojenie zasad odmiany. Końcówki wyrazów w języku polskim są podobne, a jednocześnie często inne niż w moim ojczystym języku. W niektórych przypadkach wyraz odmienia się tak samo oprócz jednej czy dwóch form. To bywa mylące. Zdarza mi się używać innej końcówki fleksyjnej, niż powinnam. Czasem używam formy rosyjskiej i natychmiast uświadamiam sobie, jak to będzie brzmiało po polsku.

K: Większość przedmiotów na moich studiach jest po angielsku, więc z językiem polskim nie spotykam się tak często. Są oczywiście przedmioty prowadzone po polsku, ale nie stanowią dla mnie problemu. Staram się uczyć tego języka i idzie mi coraz lepiej. Największą trudność w nauce polszczyzny sprawia mi, podobnie jak Violetcie, odmiana słów.

T: Ja po przeprowadzce do Polski miałam  pewne problemy z adaptacją  językową. Na początku najtrudniej było mi mówić po polsku, zwłaszcza nie bać się popełnić jakiegoś błędu – moim zdaniem  to  najtrudniejsza  rzecz dla  obcokrajowca. Dużo  łatwiej przychodzi rozumienie. Dzięki praktyce na kursie przygotowawczym, różnym sytuacjom życiowym i uważnemu słuchaniu otaczających mnie osób udało mi się jednak przełamać barierę językową.  

Jakie mają Panie plany zawodowe na przyszłość?

V: Po studiach magisterskich chętnie skorzystam z możliwości ukończenia podyplomowych studiów z języka polskiego jako obcego i drugiego. W przyszłości chciałabym nauczać cudzoziemców polszczyzny.

K: Ja mam kilka pomysłów, ale nie jestem do końca zdecydowana. Będę robiła na pewno wszystko, aby rozwijać się jak najszerzej. Później okaże się, co mogę wybrać.

T: Trudno mi mówić o swoich planach, bo zmieniałam już trzy razy kierunek studiów (śmiech). Nie zamykam się na pracę w edukacji. W większym stopniu chciałabym jednak pracować jako korepetytorka niż nauczycielka. Mam też na oku alternatywy: retuszowanie zdjęć i tworzenie muzyki.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%