Elektryczne hulajnogi, które miały być symbolem ekologicznego postępu, stały się realnym zagrożeniem na ulicach Siedlec. Wypadki z ich udziałem to już nie rzadkość. Mieszkańcy miasta alarmują – to nie sprzęt jest problemem, a brak odpowiedzialności i wyobraźni ich użytkowników, zwłaszcza młodych ludzi.
„Zostałam uderzona w nogę. Do dziś mam ślad. A on po prostu odjechał.”
Jeszcze niedawno były symbolem ekologicznego postępu. Dziś elektryczne hulajnogi dla wielu mieszkańców Siedlec stają się codziennym zagrożeniem – szczególnie, gdy za kierownicą stają nastolatkowie, pędzący przez miasto bez wyobraźni, często bez kasku i jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Hulajnoga to broń na kółkach
Pani Monika z Siedlec do dziś pamięta pierwszy wypadek z udziałem hulajnogi. – Wracałam z pracy ulicą Brzeską. Nagle dostałam z impetem w nogę – z tyłu. Nastolatek na hulajnodze dosłownie we mnie wjechał. Ledwo się utrzymałam na nogach. Nawet się nie zatrzymał, wskoczył z powrotem na hulajnogę i po prostu odjechał. Do dziś mam ślad na lewej łydce, mimo że minęło już kilka miesięcy.
Mimo bólu i szoku nie zgłosiła wtedy sprawy na policję. – Teraz tego żałuję – mówi. – Bo sytuacja się powtórzyła. W centrum miasta para młodych ludzi na jednej hulajnodze zahaczyła o moją torbę z zakupami. Wszystko się rozsypało, a oni uciekli. A dzień później w parku dwie dziewczyny o mało nie wjechały w moje dziecko na rowerku biegowym. W ostatniej chwili udało mi się je odciągnąć. Co by było, gdybym nie zdążyła?
Zdecydowała się opowiedzieć o tym publicznie z jednego powodu: – W życiu nie pomyślałabym, że napiszę do gazety. Ale może ktoś przeczyta – rodzice, nauczyciele, nie wiem kto – i się opamięta. Może ktoś inny też miał taką sytuację i ma nagranie z monitoringu, z telefonu? Niech to koniecznie zgłosi na policję. Przecież to też jest karalne! Taka hulajnoga przy tej prędkości to nie zabawka – to broń na kółkach.
Głos z ulicy
Z pytaniem o hulajnogi ruszyliśmy w miasto. I wszyscy, których zapytaliśmy, zgodnie mówią: jest źle, że hulajnogi stały się realnym zagrożeniem w przestrzeni publicznej.
– To nie urządzenie jest problemem, tylko sposób, w jaki młodzież się nim posługuje – mówi pan Marek. – Rodzice kupują dzieciom hulajnogi za kilka tysięcy złotych, a potem nie interesują się, co z nimi robią. I nie mają nad tym żadnej kontroli.
Pani Beata dodaje: – To jest dramat. Dzieciaki pędzą po chodnikach, przejściach, nie rozglądają się. Mam wrażenie, że część z nich po prostu nie wie, jak się powinno poruszać po mieście. Ani razu nie widziałam, żeby ktoś miał kask.
Jeden z mężczyzn, którego zapytaliśmy na ulicy, od razu wiedział, o czym mówimy. – Wie pani, że oni potrafią zdejmować blokady prędkości? Producenci montują ograniczenia do 20 km/h, ale dzieciaki, naszprycowane YouTubem, potrafią to zdjąć, wszystko znajdą w intrenecie. Widać potem takich „asów”, co lecą 40 na godzinę przez centrum albo i więcej. Sam widziałem filmik, jak taki mały pędził jak motocykl. To nie są wyjątki – to już norma. A kto za to odpowiada?
Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu
– To się robi groźniejsze niż samochody – mówi pan Tomasz. – W kapturach, ze słuchawkami, zero uwagi. Wjeżdżają na przejścia dla pieszych jakby byli nieśmiertelni. A przecież dopiero co dwie dziewczyny na hulajnodze wjechały pod koła samochodu gdzieś na Mazurskiej. Ludzie, to nie są żarty.
Pani Maria, która odwiedzała rodzinę pod Siedlcami, nie zapomni sytuacji z ostatniego weekendu: – Jechaliśmy przez Żelków, samochodem, spokojnie, 50 km/h, zgodnie z przepisami. I nagle, w lusterku, widzimy chłopaka na hulajnodze, który nas wyprzedza! Jechał po ścieżce rowerowej, ale jego prędkość była niewiarygodna. A gdy nas mijał, obejrzał się i śmiał. Śmiał się z nas, że nas wyprzedza. To już nie tylko skrajnie niebezpieczne, to parodia przepisów ruchu drogowego. Mąż tylko dodał, ze to się dobrze nie skończy nawet jeżeli dziś do celu dojedzie... Aż brak słów.
Apele policji i mieszkańców
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, hulajnoga elektryczna powinna poruszać się po ścieżce rowerowej, z prędkością do 20 km/h. Kierujący musi mieć co najmniej 10 lat i kartę rowerową, a w przypadku osób powyżej 18 roku życia – dowód osobisty wystarcza. Przepisy jednak często pozostają martwe.
– Niestety obserwujemy coraz więcej sytuacji, w których osoby korzystające z hulajnóg elektrycznych łamią przepisy – mówiła kom. Ewelina Radomyska z siedleckiej policji. – Najczęstsze przewinienia to poruszanie się po chodniku, przejazd przez przejście dla pieszych bez zatrzymania, brak kasku oraz nadmierna prędkość. Apelujemy do rodziców – zanim pozwolicie dzieciom korzystać z takich pojazdów, upewnijcie się, że znają zasady ruchu drogowego. I apelujemy również do użytkowników hulajnóg o rozwagę, stosowanie się do przepisów i szanowanie praw innych uczestników ruchu, szczególnie pieszych, którzy często są narażeni na nagłe i nieprzewidywalne manewry hulajnogistów. Policja prowadzi lokalne działania pod nazwą „Hulajnoga”, których celem jest przypomnienie użytkownikom o zasadach bezpieczeństwa związanych z poruszaniem się na urządzeniach transportu osobistego. Akcja ma charakter cykliczny i prowadzona jest ze szczególnym uwzględnieniem kwestii bezpieczeństwa zarówno kierujących hulajnogami, jak i innych uczestników ruchu drogowego.
Policja zapowiada również zwiększenie patroli w newralgicznych punktach miasta – szczególnie w parkach, przy szkołach i na popularnych ścieżkach rowerowych.
Refleksja od redakcji
Codziennie piszemy o wypadkach, incydentach i problemach społecznych. Ale niektóre historie, jak ta pani Moniki zasługują na szczególne nagłośnienie. Bo chodzi o coś więcej niż złamaną nogę czy rozsypane zakupy. Chodzi o bezpieczeństwo nas wszystkich. Jeśli sami nie zaczniemy reagować, jeśli nie zgłosimy incydentu, nie porozmawiamy z dzieckiem, nie postawimy granic to za chwilę może być za późno. Bo hulajnoga to nie zabawka. To pojazd. A pojazdy, jak wiemy – mogą zabijać.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz