Zygmunt Gloger dzielił rok na cztery okresy opisując zwyczaje każdego z nich.
Okres Bożego Narodzenia, czyli czas od Wigilii (24 grudnia) do Objawienia Pańskiego, zwanego tradycji ludowej świętem Matki Bożej Gromnicznej (2 lutego), zaliczał do pierwszego z nich, przypadającego na zimę.
Ale Boże Narodzenie poprzedza i zapowiada jeszcze adwent. Słowo pochodzi z języka łacińskiego od „adventus”, czyli przybycie, przyjście, nadejście, zbliżenie się, pojawienie się; oraz od „advento”: zbliżać się, nadchodzić, przybywać i nadciągać. Jest to okres, który w Kościele katolickim trwa przez cztery niedziele i kończy się 24 grudnia. W Kościele prawosławnym i grekokatolickim nazywany jest Postem Filipowym.
Aby nadać adwentowi odpowiedniej rangi, przed rozpoczęciem odbywały się huczne zabawy, które właściwie niczym nie różniły się od organizowanych u schyłku karnawału. Odbywały się kiermasze, by spotykać się większą liczbą ludzi, mieszkańców w wyznaczonym zwyczajowo miejscu. Spotykano się też po domach, gdzie głównym motywem było przędzenie lnu, lecz w tzw. między czasie oddawano się zabawie suto zakrapianej gorzałką.
Do obowiązków panien było przygotowanie jedzenia i częstowanie nią przyszłych wybranków serca. „Każda dziewoja idąca na porządki zabiera ze swoją przęślicą, kręziołkiem i motowidłem kromkę chleba i krajankę sera, gdyż poczęstunek na wieczorach porządkowych przyjętym nie jest. (…) Biała płeć szlachetnej kondycji zabawiała się szyciem i haftowaniem na bębenki i krosienkach, tudzież robieniem pończoch. Damy wysokiego urodzenia najwięcej zabawiały się wiązaniem siatki z cienkiej nici białej, której do stroju swego na głowę zamiast koronek i na fartuchy używały” - pisał Gloger.
Szyto również do kościołów alby, tuwalnie i ornaty.
Podczas adwentu poszczono. Miało to symbolizować oczekiwanie, a jednocześnie było przygotowaniem do świąt. Często przypominało to okres wielkopostny. Szczególnie poddawano się ścisłemu postowi w środę, piątek i sobotę, podczas których ograniczano spożywanie mięsa i nabiału.
Rozpowszechnionym zwyczajem w czasie adwentu była obecność zmierzających od domu do domu grup przebierańców za „Cyganów” i „Żydów”, w towarzystwie turonia i niedźwiedzia. W grupie przebierańców byli tzw. „słomianycy”, okręceni słomą, ponadto cap, koń i przedstawiciele takich zawodów jak olejarz, maziarz, miśkarz, a nawet chłopcy przebrani za dziewczęta, tzw. „paniczky”. Ta wiejska trupa adwentowa znana była z notorycznych zabaw i żartów z gospodarzy oraz zamieszkiwanych w poszczególnych chałupach domowników. Kiedy przybywali do domów odgrywali swoje role, tłukąc przy tym rytmicznie obcasami i laskami. Zawsze obecny był przy tym śpiew. Na zakończenie gospodarz częstował grupę winem lub wódką.
24 grudnia w kulturze ludowej rozpoczynał się okres świąt Bożego Narodzenia. Punktem kulminacyjnym była Wigilia, czyli dzień poprzedzający wydarzenie, święto lub wydarzenie. Samo słowo pochodzi od łacińskiego „viligiare” oznaczającego „czuwać”. Sama Wigilia w Polsce przyjęła się w XVIII w. Od początku wiązała się z postem i nocnym czuwaniem. Jest to dzień skupienia, modlitwy, zamyślenia nad bytem ludzkim, a nadejście wieczerzy wigilijnej przyjmowano z wielką radością.
Z dniem wigilijnym wiąże się wiele ciekawych zwyczajów.
Każdy z domowników miał konkretne obowiązki. Starał się wstać rano, aby móc wypełnić powierzone zadania. Idealnie pokazuje to przysłowie: „Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje”. Ale także oznaczało zabezpieczenie się przed przespaniem przyjścia Zbawiciela na ziemię. Poranne wstanie zapewniać miało zdrowie. W kulturze ludowej przyjmowano się, że poranne wstawanie gwarantuje pracowitość na przyszły rok, natomiast późne - lenistwo. Gospodynie piekły ostatnie ciasta, chleb oraz przygotowywały uroczystą kolację. Mężczyźnie przygotowywali zapasy pożywienia dla zwierząt. W Wigilię pokarm musiał być obfity i lepszej jakości.
Także do obowiązków mężczyzny było przygotowanie choinki przyniesionej z lasu. Zazwyczaj była to sosna lub świerk. Przed wieczerzą przynoszono tzw. „króla” snop zboża, zazwyczaj żyta. Symbolizował on pożywienie, wróżył jego obfitość. Pod stołem umieszczano żelazo, aby odstraszyć krety od niszczenia wszelkich upraw. Na stole ustawiano dodatkowe nakrycie, dla duszy bliskiej osoby, która przychodziła z łaski Bożej.
Wieczerza rozpoczynała się od wspólnej modlitwy, po czym głowa rodziny składa wszystkim życzenia i „łamała się” kolejno z domownikami opłatkiem. Rozpoczynał od żony, poprzez dziadków, młodzież, aż po małe dzieci. Należało przynajmniej spróbować każdej przygotowanej potrawy, aby nie doświadczyć w przyszłym roku głodu. Według Aleksandra Brücknera, wieczerza chłopska składała się siedmiu potraw, szlachecka z dziewięciu, a pańska z jedenastu. Gdzie indziej wieczerzę wigilijną traktowano jako nawiązanie do Ostatniej Wieczerzy, stąd - od dwunastu apostołów - zwyczaj przygotowania dwunastu potraw.
Po skosztowaniu wszystkich dań, rozpoczynano wspólne śpiewanie kolęd. Najbardziej popularne były: „Wśród nocnej ciszy”, „Bóg się rodzi”, „Przybieżeli do Betlejem”. Wieczór wigilijny, jak cały dzień, obfitował we wróżby i wierzenia. Młode panny wychodziły na podwórko, gdzie nawoływały „Hop, hop, z której strony mój chłop!” i nasłuchiwały, z której strony usłyszą echo. Stamtąd przyjść miał wkrótce narzeczony. Wieczorem dzieci otrzymywały podarki, które były najczęściej wykonywane samodzielnie lub zakupione w mieście.
A po wieczerzy, kiedy mieszkańcy domów czekali na wyjście na pasterkę, przychodzili kolędnicy. Najczęściej były to dzieci z szopką lub gwiazdą.
Piotr A. Czyż
Autor jest doktorantem historii na UPH w Siedlcach.
Grafika pochodzi z książki Zygmunta Glogera: „Rok Pański w życiu, tradycji i pieśni”, Warszawa 1900.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz