Ponad dwa i pół miesiąca trwało w Polsce zamrożenie branży fitness. Ten czas odbił się na kieszeniach właścicieli siłowni i klubów fitness, ale także na formie fizycznej Polaków.
Od 12 marca oficjalnie zamknięte były na terenie Polski wszystkie siłownie i kluby fitness. Wczoraj rząd podał datę od której będzie można z powrotem odwiedzić miejsca tego typu. Będzie to sobota 6 czerwca. Czy od tego dnia zacznie poprawiać się zdecydowanie podupadła w czasie kwarantanny kondycja Polaków?
Jeżeli wierzyć statystykom, jakie opublikował na swojej stronie portal allebiznes.pl, prawie połowa Polaków (43%) trakcie pandemii ograniczyła swoją aktywność fizyczną. Było to spowodowane w dużej mierze zamknięciem obiektów sportowych i licznym obostrzeniom, utrudniającym choćby swobodne przemieszczanie na świeżym powietrzu (zamknięcie parków, lasów, obowiązkowe noszenie maseczki). Z badań firmy MultiSport Index Pandemia wynika, że w ciągu ostatnich 30 dni prawie 40% Polaków nie podjęło żadnej aktywności fizycznej. Na szczęście, aż 9,5 mln rodaków deklaruje, że za sprawą luzowania obostrzeń zacznie ćwiczyć regularnie.
- Już nie mogę doczekać się otwarcia siłowni. Co prawda, starałem się regularnie ćwiczyć w domu z gumami i biegać na świeżym powietrzu, jednak nic nie zastąpi ciężaru z siłowni i codziennego kontaktu z ludźmi w tym miejscu. Cieszę się, że niedługo nastąpi otwarcie obiektów fitness, jednak moim zdaniem można było to zrobić dużo wcześniej – przyznał nam Paweł, regularnie ćwiczący od dwóch lat na jednej z siedleckich siłowni.
Na właścicieli siłowni czeka dużo utrudnień związanych z otwieraniem obiektów. Nowy reżim sanitarny przyjmowania klientów narzuca obowiązek odcięcia się od klientów pleksiglasem, częstego dezynfekowania szatni i stanowisk, a nawet mierzenia temperatury pracownikom. Najważniejszą informacją jest jednak to, że po ponownym otwarciu siłowni, ich użytkownicy w trakcie ćwiczeń nie będą musieli nosić maseczek ochronnych.
Fot. Adobe Stock
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz