Zamknij

Jak zginął mały Leonek? Czy opiekunowie zakopali go żywcem?

12:30, 15.12.2022 AW Aktualizacja: 12:34, 15.12.2022
Skomentuj

Przerażające ustalenia dziennikarzy o przyczynach śmierci małego 4 letniego Leonka, którego zwłoki w październiku tego roku policja znalazła w płytkim dole w Górkach pod Garwolinem. 

Chłopczyk zmarł w potwornych męczarniach, po tym jak wpadł do pełnej wrzątku wanienki. Opiekunowie to jest matka dziecka i jej przyjaciel nie zawiadomili pogotowia, bo się bali. Sami leczyli Leosia, który zmarł w wyniku odniesionych ran.  To nie mieści się w głowie, że matka mogła być tak znieczuloną bestią wobec swojego małego synka, który kilka dni umierał w potwornych męczarniach na jej oczach. Pomimo niewyobrażalnych cierpień, jakich doznawał Leoś W. jego wyrodna mama 19-letnia Karolina W. i jej przyjaciel, również 19-letni Damian G. byli obojętni. To, że maluch słabł z dnia na dzień, aż zmarł na ich oczach, jest niewyobrażalne.

Zdarzenie miało miejsce w październiku tego roku. Wstrząsnęło całą Polską, bo wszyscy przejęli się podejrzaną śmiercią małego Leosia. Po odnalezieniu zakopanego za domem w Górkach pod Garwolinem malucha, zatrzymano jego matkę Karolinę W. i jej partnera Damiana G. Poszukiwania chłopca rozpoczęto po zawiadomieniu jego babci, która zgłosiła na policję, że nie widziała kilka dni swojego wnuka. Leoś, zakopany w prowizorycznym grobie, owinięty był w kocyk i przysypany cienką warstwą ziemi.

Do zabójstwa dziecka przyznał się konkubent matki - Damian G. Matka chłopczyka cały czas szła w zaparte. Sąd Rejonowy w Siedlcach aresztował nastolatków na trzy miesiące z zarzutem zabójstwa. Siedlecka Prokuratura Okręgowa nie podała oficjalnie przyczyn śmierci dziecka. To reporterzy ustalili, co stało się w domu Leona. Feralnego wieczoru Karolina W. wlała wrzątek do wanienki, by wykąpać Leonka. Prawdopodobnie odwróciła się na chwilę i w tym czasie dziecko wpadło do wrzącej jeszcze wody.

Chłopczyk uwielbiał się kąpać i dlatego mógł wskoczyć do wody, nie podejrzewając, że jest bardzo gorąca. Matka lub partner wyciągnęli płaczącego malucha z wrzątku i sami robili mu różne okłady na poparzone ciało. Nie zawiadomili pogotowia i nie udali się do lekarza w obawie, przed odpowiedzialnością, że nie dopilnowali chłopczyka. Poparzony Leon kilka dni słaniał się na nogach, jego ciało puchło, a skóra zaczęła odpadać. Przestał jeść i wreszcie zasłabł na podłodze. Damian G. chwycił go jeszcze na ręce, lecz Leoś się nie ruszał. Przestraszeni opiekunowie zawinęli go w kocyk i zakopali za domem.

Według śledczych oboje są winni śmierci Leosia. Obecnie prowadzone są badania wycinków ciała dziecka pobranych podczas sekcji. Od wyników tych badań będzie zależał wyrok dla opiekunów, bo dziecko mogło jeszcze żyć, gdy je zakopywali. Wtedy będą sądzeni za zabójstwo.

(AW)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

kingking

0 0

chyba "prababcia" Leona 13:04, 15.12.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%