Czy ksiądz z Miętnego targnął się na życie?

Oficjalnie proboszcz z Miętnego pod Garwolinem miał popełnić samobójstwo.

Jest jednak wiele niejasnych okoliczności zdarzenia, bo na ciele denata ujawniono "rany kłute". Więc zabójstwo, czy samobójstwo – na to pytanie na razie nikt nie odpowie. A może niewygodne ustalenia sprawiają, że prawda utrzymywana jest w tajemnicy?

Czy faktycznie ksiądz proboszcz parafii w Miętnem pod Garwolinem popełnił samobójstwo? W takim kierunku prowadzone jest postępowanie Prokuratury Rejonowej w Garwolinie. Pomimo braku informacji śledczy nie wykluczają zmiany kwalifikacji czynu w przyszłości.

Duchowny został znaleziony na plebanii parafii, gdzie pełnił posługę, 1 września. Na jego ciele znajdowało się wiele ran kłutych, których istnienie przemawiało za tym, że doszło tam do przestępstwa. Ksiądz natychmiast trafił do szpitala. Niestety nie dało się uratować jego życia. Ksiądz zmarł po kilku dniach.

Śledztwo Prokuratury Rejonowej w Garwolinie ma wyjaśnić, czy ksiądz proboszcz parafii w Miętnem 48-letni Jerzy Przychodzeń popełnił samobójstwo. Dlatego prowadzone jest postępowanie w kierunku art. 151 kk, czyli "kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

Tymczasem, 9 września odbyły się uroczystości pogrzebowe księdza proboszcza. Został on pochowany na cmentarzu parafialnym w Marianowie pod Garwolinem. A sprawa samobójstwa pozostaje nadal niewyjaśniona. Rany kłute wskazują, że denat musiałby sam zadać sobie ciosy jakimś ostrym narzędziem. Jest to raczej niemożliwe. dlatego dziwi stanowisko prokuratury, która nie chce od razu poinformować opinię publiczną o tym, co stało się 1 września w podgarwolińskiej parafii. Istnieje też możliwość, że śledczym zależy na tajemnicy postępowania, aby nie zaszkodzić dochodzeniu.

Niecierpliwie czekamy na dalsze ustalenia garwolińskich kryminalnych.