Kolejne fermy w planach, emocje na sesji i pytania, których nikt już nie chce odkładać na później. Czy mieszkańcy Łosic i okolicznych miejscowości będą oddychać coraz gorszym powietrzem? Czy gmina, nazywana już przez niektórych „zagłębiem ferm drobiu”, ma jeszcze szansę zatrzymać lawinę kolejnych inwestycji? I najważniejsze - kto w tym sporze ma głos decydujący: ludzie czy procedury? Wczorajsza sesja Rady Miasta i Gminy Łosice (24 listopada) pokazała jedno: temat kurników wraca z pełną siłą, a atmosfera jest gęsta jak zapach, który od miesięcy dokucza mieszkańcom.
Liczby mówią same za siebie. Kurników wciąż przybywa
Jak się dowiedzieliśmy podczas obrad, w latach 2007–2025 na terenie miasta i gminy wydano 16 pozytywnych decyzji środowiskowych, obejmujących aż 47 kurników. Tylko w okresie rządów burmistrza Mariusza Kucewicza (2014–2025) - 8 decyzji zezwalających na 35 obiektów.
W latach 2016-2019 wydano również 7 decyzji negatywnych na 43 kurniki. Jedno postępowanie natomiast zostało uchylone przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Siedlcach i… zamienione na decyzję pozytywną.
Pięć nowych postępowań
Obecnie procedowanych jest pięć nowych wniosków dotyczących kolejnych ferm:
Do części z nich mieszkańcy zgłaszają uwagi i protesty. W innych miejscowościach - jak Stare Biernaty - termin na zgłaszanie uwag minął 24 listopada. Udział społeczeństwa wciąż trwa – np. w Nowosielcu do 16 grudnia.
„Jesteśmy otoczeni kurnikami”. Radny przyznaje: To był błąd
Najmocniejsza wypowiedź sesji padła z ust radnego Mirosława Dmowskiego, który nie ukrywał, że sam uczestniczył w decyzjach sprzed kilkunastu lat:
– Jesteśmy otoczeni tymi kurnikami. Jest bardzo duże zagrożenie zanieczyszczeniami. W 2010 roku jako rada pozwoliliśmy na budowę na gruntach. Wtedy wydawało się, że to nic wielkiego. Dziś wiem, że to był błąd. Nigdy więcej nie podjąłbym takiej decyzji.
Dmowski przekazał też wnioski od ekspertki, która analizowała sytuację Łosic:
– Powiedziała wprost: sytuacja jest nieciekawa. Myśleliśmy, że te inwestycje się zatrzymają. Stało się odwrotnie.
Radny apelował o mobilizację mieszkańców, również tych z miasta, bo „Łosice leżą w niecce i cały smród tu spływa”.
Burmistrz: „Bez przepisów z góry niczego nie zatrzymamy”
Burmistrz Mariusz Kucewicz postawił sprawę jasno: samorząd nie ma narzędzi, żeby skutecznie powstrzymać ekspansję ferm.
Przypomniał spotkania z ministrem rolnictwa, obietnice nowych regulacji i nadzieje na ustawowe normy odległości.
– Miały być jasne zasady, na przykład: przy określonej liczbie DJP kurnik musi stać 2 km od zabudowań. Wtedy przedsiębiorca wiedziałby, gdzie może budować. Tego nie ma. Każdy kupuje działkę, gdzie mu się uda, i próbuje realizować inwestycję.
Największa bolączka? Decyzje samorządu często są… unieważniane przez wyższe instancje, a gmina nie ma prawa się odwołać od decyzji wydanej w jej imieniu.
Mieszkańcy chcą głosu. „Czym chcemy oddychać?”
Radny Roman Kasprowicz zaproponował, by w każdej miejscowości objętej postępowaniem zorganizować zebrania:
– Niech ludzie sami powiedzą, czy wolą czyste powietrze, czy rozwój wielkopowierzchniowych ferm. Bo te obiekty są szkodliwe, a zdrowie jest najważniejsze.
Kurniki kontra ludzie
W całej Polsce rośnie liczba protestów przeciwko fermom przemysłowym. Łosice nie są wyjątkiem, ale stają się symbolem sytuacji, w której lokalne społeczności nie mają narzędzi, by chronić swoje zdrowie i jakość życia.
Pytanie, które wisiało nad całą sesją, brzmi: Jak długo jeszcze? Ile kurników musi powstać, żeby państwo wreszcie określiło jasne zasady?
Bo dziś, jak podsumował jeden z radnych, "dobro mieszkańców przegrywa z procedurami”.

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz