Uważna obserwatorka codzienności, konsekwentna i pełna pasji. Choć pochodzi z małej miejscowości, jej wyobraźnia sięga daleko poza horyzont łosickich pól. Magdalena Chomiuk z Woźnik, z wykształcenia logopedka, z zamiłowania pisarka, zadebiutowała w 2024 roku powieścią „Pozory mylą”, która podbiła serca czytelników autentycznością, lekkością stylu i wciągającą intrygą. Już w grudniu ukaże się jej druga książka – „Granice moralności”. W rozmowie z nami opowiada o korzeniach, pisarskiej drodze, codzienności wśród słów i sile kobiecych emocji.
KORZENIE I INSPIRACJE
- Pochodzi Pani z Woźnik w gminie Łosice. Jak to miejsce wpłynęło na Pani spojrzenie na świat i ludzi?
- Nie powiedziałabym, że sama okolica miała szczególny wpływ na moje spojrzenie na świat. Myślę, że w każdej mniejszej miejscowości jest podobnie – trochę zaściankowo, trochę stereotypowo, ale też swojsko i miło, zwłaszcza kiedy wspomina się dzieciństwo. Ludzie wszędzie są różni, a to, jak ich postrzegamy, zależy przede wszystkim od nas samych.
- Czy wiejskie otoczenie, relacje między ludźmi i lokalne historie są dla Pani źródłem inspiracji?
- Nie bezpośrednim. To raczej moja wyobraźnia podpowiada mi, o czym pisać. Choć muszę przyznać, że łatwiej było mi osadzić akcję powieści na wsi – znam ten świat od podszewki. Wieś Pogorzewo w „Pozory mylą” jest całkowicie fikcyjna, ale opisy przyrody, lasów, łąk i złocistych pól to już moje prawdziwe wspomnienia. Uwielbiam te drobiazgi natury – stukot dzięcioła, zające w trawie, zapach świeżo skoszonego zboża.
POCZĄTKI I DROGA DO DEBIUTU
- Kiedy po raz pierwszy pomyślała Pani, że chce pisać książki?
- Marzyłam o tym odkąd pamiętam, jeszcze w gimnazjum. Zawsze byłam cichą i nieśmiałą dziewczyną, ale miałam w sobie mnóstwo przemyśleń. Pisanie stało się moim sposobem na wyrażenie siebie. Pierwszą historię napisałam w wieku czternastu lat – horror o kobietach uwięzionych w jaskini. Był kiepski, więc go zniszczyłam (śmiech), ale obiecałam sobie, że będę doskonalić swój warsztat i wymyślać własne, ciekawsze historie.
- Czy pamięta Pani moment, kiedy postanowiła pokazać swoją książkę światu?
- To był proces, nie moment. Pisałam, poprawiałam, wysyłałam maile do wydawnictw, czekałam miesiącami na odpowiedzi. „Pozory mylą” napisałam w 2021 roku, a w druku ukazały się dopiero trzy lata później. Gdy w końcu trzymałam egzemplarz w rękach, czułam ogromną satysfakcję i… nową motywację, by pisać dalej. Moje pierwsze próby literackie zaczęły się właściwie już w szkole. Uwielbiałam pisać wypracowania. Nauczyciele często chwalili moje prace, co tylko utwierdzało mnie w przekonaniu, że pisanie to coś, w czym naprawdę się odnajduję.Wiersze i opowiadania pojawiły się później, już równolegle z moimi pierwszymi próbami pisania książek. W 2021 roku moje dwa wiersze: „Pod wiśnią kwitnącą” oraz „Dziesięć dni walki z koroną” zostały opublikowane w czasopiśmie „Bezkres”, co było dla mnie dużym wyróżnieniem i motywacją do dalszej pracy.
- Najtrudniejsze było... ?
- Zdecydowanie przekonanie wydawnictwa, że warto zainwestować w debiutanta. Rynek jest pełen propozycji i niestety, znane nazwisko często waży więcej niż dobra treść. Ale ja się nie poddałam – cierpliwość i upór okazały się moimi największymi sprzymierzeńcami.
O POWIEŚCI "POZORY MYLĄ"
- O czym jest Pani debiutancka książka?
- To historia Ewy – młodej kobiety z Warszawy, która niespodziewanie dziedziczy dom po zmarłym dziadku na pomorskiej wsi. Wyrusza tam, by poznać swoje korzenie, ale szybko odkrywa, że życie na wsi nie jest tak idylliczne, jak sobie wyobrażała. Nieufni sąsiedzi, plotki i ślady krwi prowadzą ją do wniosku, że dziadek mógł zostać zamordowany. Zaczyna prywatne śledztwo, w którym towarzyszą jej chłopak Kamil i przyjaciółka Agnieszka. To opowieść o codzienności, odwadze, samotności i poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi.
- Skąd pomysł na taką fabułę?
- Z wyobraźni i codziennych obserwacji. Chciałam stworzyć powieść, którą sama chciałabym przeczytać – z tajemnicą, wątkiem miłosnym i galerią różnorodnych postaci. Wieś w mojej książce nie jest sielanką, tylko prawdziwym mikroświatem: z życzliwymi ludźmi, ale i plotkami, zazdrością, cichymi dramatami.
- Jakie emocje chciała Pani przekazać czytelnikom?
- Zależało mi na pokazaniu, jak trudno odnaleźć się w małej społeczności komuś „z zewnątrz”. Wieś ma swoje zasady, swoje tempo, swoje sekrety. Jednocześnie chciałam pokazać, że to miejsce może też uleczyć – pozwala zwolnić, wsłuchać się w siebie, nauczyć pokory i uważności.
ROZWÓJ TWÓRCZY
- W grudniu ukaże się Pani nowa powieść. Czego mogą się spodziewać czytelnicy?
- „Granice moralności” to historia kobiety, która po śmierci musi spojrzeć na swoje życie i zdecydować, czy zasłużyła na niebo, czy na piekło. Brzmi metafizycznie, ale to thriller psychologiczny z mocnymi tematami: zdradą, niepełnosprawnością, aborcją, przemocą. To historia o wyborach i ich konsekwencjach, o tym, jak cienka bywa granica między dobrem a złem.
- Czym różni się od debiutu?
- „Pozory mylą” to powieść obyczajowo-kryminalna, natomiast „Granice moralności” to mroczniejszy thriller z elementami fantastyki i romansu w kategorii 18+. Pierwsza książka była sielska, pełna zapachów wsi i emocji codzienności, druga – bardziej introspektywna, odważna i wymagająca przemyśleń dla dorosłego czytelnika. Ale obie łączy motyw silnej kobiety, która dojrzewa przez doświadczenia.
PASJA I CODZIENNOŚĆ
- Co daje Pani największą satysfakcję w pisaniu?
- To, że mogę wreszcie być wysłuchana. W życiu codziennym bywa, że nie potrafię się przebić. W książkach mogę powiedzieć wszystko. Mogę stworzyć bohaterów, którzy robią to, na co ja sama bym się nie odważyła. To trochę jak zabawa w „Simsy” – buduję świat, nadaję mu sens i kieruję losami swoich bohaterów.
- Jak wygląda Pani rytuał twórczy?
- Piszę głównie w weekendy i wakacje. Nie czekam na wenę – wiem, że jeśli usiądę, to przyjdzie sama. Piszę wszędzie: w domu, w pociągu, w przerwie między obowiązkami. Towarzyszy mi mój króliczek Kicek, który często pomaga mi w pisaniu… wskakując na klawiaturę (śmiech).
WSPÓŁCZESNE CZYTELNICTWO
- Jak Pani zdaniem wygląda dziś kondycja czytelnictwa w Polsce?
- Mam wrażenie, że wciąż trzyma się całkiem dobrze – mimo konkurencji ze strony mediów. Widzę ludzi czytających w pociągach, parkach, kawiarniach. Czytanie się zmieniło, ale nie zniknęło. Dziś książki żyją w internecie – w recenzjach, na TikToku, w konkursach. Czasem wystarczy piękne zdjęcie z kubkiem kawy i już ktoś sięga po książkę. I bardzo dobrze!
- Jaką rolę ma dziś pisarz - czy to wciąż artysta, czy bardziej obserwator codzienności?
- Są pisarze artyści, ale to rzadkość. Nie każdy, kto wydał książkę, jest artystą. Aby książka miała wartość artystyczną i można ją było uznać za dzieło sztuki, musi być napisana pięknym, poetyckim językiem, dotykać zarówno codziennych, jak i społecznych problemów, a przy tym przedstawiać historię na tyle ciekawą, by czytelnik chciał ją naprawdę poznać. To niełatwe zadanie, ale są autorzy, którym się to udaje. Większość pisarzy, tych bardziej „zwykłych”, w tym również ja, to raczej obserwatorzy rzeczywistości. Opisujemy świat własnymi słowami i wyobraźnią, utrwalając jakiś jego fragment. Takie książki są często popularne, wybierane spontanicznie i czytane „na raz”.
O MARZENIACH
- Literackie marzenie na przyszłość?
- Chciałabym kiedyś być tak lubiana jak Camilla Läckberg czy Katarzyna Berenika Miszczuk – autorki, które mnie inspirują. Niestety zdaję sobie sprawę, że realia są inne. Szansa na szeroką rozpoznawalność jest niewielka. Mimo to chciałabym zawsze mieć nowe pomysły na książki, wydawców, którzy je przyjmą, oraz czytelników, którzy je docenią. Pisanie to mój sposób na życie, na wyrażenie siebie i na rozbudzenie marzeń.
Powieść „Pozory mylą” dostępna w sprzedaży głównie w formie e-booka, a „Granice moralności” ukaże się 4 grudnia 2025 roku nakładem wydawnictwa Novae Res.
Z Magdaleną Chomiuk rozmawiała Paulina Artych

Magdalena Chomiuk

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz