W powiecie sokołowskim ma powstać duża farma wiatrowa. Mieszkańcy są przeciw. A wójt i radni? To skomplikowane…
Zaproszenie nie pozostawiało złudzeń. Piątek, 25 lipca, sala konferencyjna w Bielanach-Żyłakach. „Spotkanie poświęcone będzie omówieniu planowanej budowy dużej instalacji farmy wiatrowej na terenie naszej gminy. Inwestycja ta budzi poważne obawy lokalnej społeczności – zarówno w kontekście oddziaływania na zdrowie i środowisko, jak i wpływu na wartość nieruchomości oraz krajobraz kulturowy. Wydarzenie ma na celu rzetelne przedstawienie faktów, analiz oraz potencjalnych konsekwencji planowanego przedsięwzięcia” – zapowiadali organizatorzy związani z lokalnymi strukturami Konfederacji. I zachęcali nazwiskami zaproszonych ekspertów: Artura Bartoszewicza (ekonomisty, specjalisty od polityki energetycznej i planowania przestrzennego, a na dodatek kandydata w ostatnich wyborach prezydenckich) oraz Krzysztofa Mulawy (posła i wiceprzewodniczącego Komisji ds. Energii i Klimatu).
Konsultacje czy nie?
Jeśli kogoś przekonały te zaproszenia, na miejscu mógł się nieco zaskoczyć. – Chcemy przeprowadzić konsultacje społeczne, żeby ludzie wiedzieli, z czym to się wiąże. Żeby to była rzetelna dyskusja i żeby to mieszkańcy podjęli decyzję w tej sprawie – oświadczył jeden z organizatorów.
Idea ze wszech miar słuszna. Tyle że konsultacje społeczne przeprowadzają przedstawiciele instytucji państwowych, a tym na szczeblu gminnym jest wójt. Tymczasem, kiedy głos próbowała zabrać sekretarz gminy Krystyna Długołęcka, usłyszała, iż uwagi i komentarze będzie można wygłaszać na koniec spotkania. Pokornie więc wróciła na swoje miejsce.
A to nie wszystko. Jak się okazało, na „spotkanie poświęcone omawianiu” nie zaproszono przedstawicieli inwestora potencjalnej farmy wiatrakowej – firmy GreenArt Development z Warszawy. Dyrektor Tomasz Liguz i project manager Bartosz Kanka się jednak pojawili. Udzielono więc im głosu.
Panowie podkreślali, że decyzja jeszcze nie zapadła, bo sprawa jest na wczesnym etapie. – Inwestycja nie zostanie zrealizowana bez zgody was, mieszkańców, i samorządu, który zdecyduje, czy i w jakim kształcie powstanie – mówił pierwszy z nich. A drugi zapowiedział, że firma jest gotowa na konsultacje społeczne. Prosił też, by rozmawiając o farmie w gminie Bielany, którą ma tworzyć maksymalnie 19 wiatraków, „nie opierać się na strachu”, i przekonywał, że taka inwestycja to korzyści, w tym minimum 3 mln zł rocznie, które z podatków wpłyną do budżetu.
Ostro, coraz ostrzej
Jak można było się domyślać, reprezentanci GreenArt Development nie spotkali się z ciepłym przyjęciem. Artur Bartoszewicz, choć kilkakrotnie deklarował, że „nie stawia się po żadnej stronie”, nie ukrywał, iż jego zdaniem odnawialne źródła są mało ekologiczne, a do tego niepewne (jak zwrócił uwagę, blackouty „wyłączyły całą Portugalię”, opartą właśnie na farmach wiatrowych). Podobnie sceptyczny był Krzysztof Mulawa.
Najbardziej inwestorom dostało się jednak od mieszkańców. – My tu mamy wystarczająco dobre warunki do życia. Więcej nie chcemy – oświadczył jeden z nich, po czym zapytał nie bez złośliwości: – A turbiny do tych wiatraków będą niemieckie?
Inny odniósł się do faktu, iż firma proponuje właścicielom gruntów 29-letnie umowy dzierżawy. Poparł go poseł Mulawa (– Żywotność tych wiatraków wyniesie pewnie 30 lat. Po tym czasie firmy nie będzie, a to wy z nimi zostaniecie). Mieszkaniec zaś dopytywał: – Dlaczego, jeśli pan mówi, że wszystko jest w fazie wstępnej, w mojej miejscowości jest praktycznie pielgrzymka do notariusza?
Potem było jeszcze ostrzej. – Jedna firma transportowa daje większe wpływy do budżetu gminy, niż dadzą te wiatraki. A przez takich jak wy Bielany staną się rezerwatem! – grzmiał kolejny mieszkaniec. Z kolei gość z niedalekiej gminy Korytnica, gdzie już od lat stoją wiatraki GreenArtu, alarmował, że ta się wyludnia i biednieje (– Mówicie o złocie dla gminy. Ja w swojej żadnego złota nie widzę. Tylko drogi trochę poprawione).
Plotki i półprawdy?
Po 75 minutach spotkania wreszcie wystąpiła sekretarz gminy. Odczytała ona oświadczenie podpisane przez wójta Zbigniewa Woźniaka oraz przewodniczącego rady gminy Ireneusza Błońskiego, którzy postanowili „jednoznacznie odnieść się do niepokojących i wprowadzających w błąd informacji”. „Chcemy powiedzieć to jasno i bez niedomówień: Wójt Gminy Bielany nie popiera budowy wiatraków na terenie naszej Gminy. Z rozmów w ramach komisji posiedzeń roboczych Rady wynika również, że większość Radnych odnosi się do tego typu inwestycji z rezerwą” – podkreślili, potwierdzając, iż władze gminy nie podjęły wciąż decyzji. „Państwa głos, głos społeczności Bielan, był, jest i będzie decydujący” – dodali.
Po czym bez ogródek ocenili, że temat spotkania „został sztucznie wykreowany przez środowiska, które – niestety – próbują wprowadzić zamęt i zasiać niepokój wśród naszych mieszkańców, by uzyskać kapitał polityczny”. Nieco później stwierdzili: „zamiast budować wspólnotę, ktoś próbuje ją podzielić. Zamiast opierać się na faktach rozprzestrzeniane są plotki, półprawdy, a często po prostu kłamstwa. Gmina Bielany to nie jest tylko nazwa na mapie – to miejsce, gdzie ludzie znają się od lat, pomagają sobie i razem decydują o przyszłości. Nie pozwólmy, by lokalni działacze polityczni kreowali własną, niezgodną z rzeczywistością wersję wydarzeń w naszej społeczności”.
Co popiera wójt?
Choć taka deklaracja zdawała się zamykać sprawę, kropkę nad „i” zdecydowało się postawić 2 radnych gminnych. – Kiedy pytaliśmy o kwestie związane z wiatrakami, zostaliśmy nazwani szydercami. Dlatego to dzisiejsze stanowisko jest dla nas dziwne – skomentował Karol Kobyliński. I dodał: – Miejmy nadzieje, że to pozytywna zmiana, która się utrzyma.
Wacław Wyszomirski natomiast ocenił: – Jestem zaskoczony stanowiskiem wójta. Dziwi mnie to, że choć przygotował odważne pismo, nie starczyło mu odwagi na stawienie się osobiście i przeczytanie go.
Poseł Mulawa poparł obu panów. I także odniósł się do nieobecnego Zbigniewa Woźniaka. – Przyjmował przedstawicieli firmy, a nie pojawił się na spotkaniu, choć ma obowiązek odpowiadać na pytania. Skrytykował tych, którzy chcą po prostu porozmawiać. Nie można blokować ludzi, którzy tu mieszkają i chcą dyskutować – przekonywał. A zapytany przez jednego z mieszkańców, zastanawiał się, czy włodarz gminy umywa ręce.
– „Wójt Gminy Bielany nie popiera” oraz „większość radnych odnosi się do tego typu inwestycji z rezerwą” nie oznacza, że tych wiatraków nie będzie – zakończył Krzysztof Mulawa. I to z tą myślą zostawił kilkudziesięciu mieszkańców zgromadzonych na spotkaniu.
Masz dla nas ciekawy temat z Sokołowa lub okolic? Pisz: [email protected] lub dzwoń: 795-541-360.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz