Kiedy jedni marzyli o kocu i gorącej herbacie, nad Muchawką królowały gejsze, samurajowie i… zimna woda. Morsy z całego Mazowsza (i nie tylko) pokazały, że listopad nie musi być ponury, a otwarcie sezonu może zamienić się w najbarwniejszą imprezę jesieni.
W niedzielę (16 listopada) nad siedleckim zalewem pojawiło się ponad sto zaprawionych w chłodzie śmiałków, a wszystko to w klimacie „Azjatyckiego Party”. Stroje jak z japońskiego festiwalu, muzyka, śmiech i zero nadęcia: po prostu wielkie święto morsowania.
Do Siedlec zjechali miłośnicy zimnych kąpieli m.in. z Łukowa, Węgrowa, Janowa Podlaskiego, Mińska Mazowieckiego, Ostrołęki, Zambrowa, a nawet Suwałk. Zanim weszli do lodowatej Muchawki, było krótkie przywitanie, solidna porcja zumby i obowiązkowa belgijka, która poderwała ludzi do tańca mimo kapryśnej aury. Atmosfera? Zaskakująco gorąca, jak na imprezę z wodą o temperaturze „dla odważnych”.
Po wspólnym zanurzeniu chętni wskoczyli jeszcze w ekopianę, a później całe to pozytywne zamieszanie przeniosło się do Dworu Mościbrody. Tam czekała biesiada, sauna i dalsze świętowanie w dobrym stylu.
Organizatorem imprezy były Morsy Siedlce.

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz