Najbardziej zagadkowe zaginięcie małego dziecka w naszym kraju. Sześciomiesięczna Nikola z Siedlec w październiku 2010 roku została porwana przez swojego ojca.
Zatrzymany porywacz tłumaczył, że po zabraniu dziewczynki z domu oddał ją matce, a kobieta wszystkiemu zaprzecza. Siedlecka prokuratura w 2012 roku umorzyła sprawę, a sąsiedzi z ulicy do dziś pytają jak to możliwe, że nikt nic nie wie o Nikoli - przecież nie rozpłynęła się w powietrzu - komentują.
Aby wrócić do sprawy zaginięcia Nikoli namówiła nas jedna z sąsiadek, która mieszka niedaleko miejsca gdzie porwano sześciomiesięczną wówczas dziewczynkę. Zaraz po zniknięciu dziecka całe miasto mówiło o tym, a w Siedlcach pojawiły się media ogólnopolskie, śmigłowce poszukiwawcze i służby wyspecjalizowane w szukaniu zaginionych. Były zatrzymania i wizje lokalne.
Najpierw przypomnijmy jak doszło do zdarzenia. Malutka Nikolka mieszkała razem z mamą Małgorzata B. i dziadkami w drewniaku przy Składowej w Siedlcach. Ojciec dziewczynki Norbert S. odsiadywał w siedleckim więzieniu wyrok za włamania i kradzieże. A że nie był on groźnym przestępcą za dobre zachowanie i wyniki w resocjalizacji, co jakiś czas dostawał przepustki wolnościowe, by odwiedzać swoją córeczkę. Rodzice Małgorzaty nie przepadali za Norbertem, jednak dla dobra wnuczki tolerowali jego wizyty.
Był 25 październik 2010 roku. Norbert pojawił się w domu swojej konkubiny. Po kilku godzinach wywiązała się miedzy nimi sprzeczka. Rozwścieczony mężczyzna chwycił nóż i wymachując nim na wszystkie strony okaleczył konkubinę i jej matkę. W całym zamieszaniu wyrwał z rąk Małgorzaty S. malutką Nikolę i wybiegł z domu. Policja rozpoczęła poszukiwania dziecka i jego taty porywacza. Ślad się urwał przy wiadukcie kolejowym, na trasie Siedlce Terespol.
Przyjęto, że po Norberta i dziewczynkę musiał ktoś przyjechać. Ruszyły poszukiwania. Przeczesano okolicę, śmigłowcem z kamerą prześwietlono trasę ucieczki porywacza. Użyto psów tropiących i nic z tego. Podczas realizacji sprawy śledczy znaleźli Norberta, ale już bez Nikoli. Tłumaczył, że na działkach przy Południowej w Siedlcach oddał dziewczynę konkubinie, a ona przekazała Nikolę znajomym, którzy przyjechali na działkę. Matka dziecka zaprzecza, że widziała Nikolę po porwaniu, potwierdzając przy tym, że faktycznie była na działkach. I znowu przeszukano całą okolicę, ale nic to nie dało.
Norbert wrócił za kratki, by odsiedzieć wyrok, a mama Nikoli do domu. Kilka miesięcy po porwaniu udało nam się porozmawiać Norbertem S. w zakładzie karnym. Pozwolił na publikacje swojego wizerunku i nazwiska. W rozmowie z reporterem powiedział, że porwanie Nikoli było zaplanowane z Małgorzatą B.
- Chcieliśmy przestraszyć rodziców Gośki i spowodować, by mnie zaakceptowali - opowiadał.
Cała jego opowieść raczej trzymała się kupy, lecz do nikogo nie przemawiało zaplanowanie porwania, bo czemu miało naprawdę służyć. To już chyba było wyssane z palca, by jakoś się tłumaczyć. Oczywiście Małgorzata B. znowu zaprzeczyła słowom konkubenta. Sprawa ucichła, a w 2012 roku umorzono postępowanie. Przez kilka lat nic się nie działo, ludzie zapomnieli o zaginięciu dziewczynki. Norbert po wyjściu z więzienia zniknął, a mama Nikoli gdzieś się przeprowadziła. Sąsiedzi nie dają za wygraną, zastanawiają się, czy mała jeszcze gdzieś żyje, rozpytują o dziewczynkę.
- Dziś Nikolka miałaby 13 lat - mówi sąsiadka z drewniaka obok. - Dziecko przepadło i już, nikt jej dalej nie szuka. Człowiek nie rozpuszcza się w powietrzu, szukajcie dalej dziewczynki - dodaje sąsiad z naprzeciwka.
Prokuratura dawno umorzyła sprawę.
- Zabranie dziecka przez Norberta S. spod opieki matki, zakończyło się najprawdopodobniej zejściem śmiertelnym małoletniej w okresie 25-26.10.2010 r. Zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie pozwala jednak na przedstawienie Norbertowi S. zarzutu spowodowania śmierci córki. Brak jest bowiem bezpośrednich dowodów opisujących przebieg zdarzenia skutkującego śmiercią Nikoli S. Nadto nie znaleziono zwłok dziewczynki - uzasadnia prokuratura.
AW
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciesiedleckie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz