Otwierasz telefon. Masz 23 nowe powiadomienia. Ktoś oznaczył Cię w poście. Klikasz. Widzisz swoje zdjęcie – z podpisem, który boli tak, że aż ścina oddech. Poniżej setki reakcji. Śmiech, kpina, szydera. I ani jednej osoby, która powiedziałaby: stop. To właśnie jest hate page. Przemoc ubrana w lajki, memy i „żarty”. Przemoc, która dzieje się codziennie. Obok nas. Może nawet w Twojej szkole. W Twoim domu.
Wystarczy jedno zdjęcie. Jeden post. Jeden złośliwy komentarz. Od tego wszystko się zaczyna. Potem fala udostępnień, setki reakcji i dziesiątki komentarzy – pełnych pogardy, kpiny, nienawiści. A po drugiej stronie? Człowiek. Przestraszony, upokorzony, często sam. Właśnie tak działają hate pages – cyfrowa twarz przemocy, która boli równie mocno jak ta realna. A czasem jeszcze bardziej.
Tam, gdzie zaczyna się wstyd, kończy się rozmowa
Dla ofiary wszystko zaczyna się niewinnie. Jeden post. Jedna przeróbka zdjęcia. Jeden komentarz, który uruchamia lawinę. Nieprzespane noce. Lęk przed pójściem do szkoły. Obsesyjne przeglądanie komentarzy.Strach, wstyd, samotność – emocje, które niszczą po cichu.
A potem dochodzi pytanie, które krzyczy w głowie: „Dlaczego nikt nic nie zrobił?”
Czym są hate pages?
To anonimowe konta w mediach społecznościowych (najczęściej Instagram, TikTok, Facebook, Snapchat), które publikują treści poniżające konkretnych uczniów, nauczycieli, osoby z lokalnych społeczności.Nazywają się niewinnie: „Bekowe liceum X”, „Cringe z naszej szkoły”, „Wstyd z osiedla”, „Galeria dziwaków”.
W jednej z mazowieckich szkół średnich powstał profil, który publikował zdjęcia uczniów siedzących samotnie na korytarzu, z podpisami typu: „Zgadnij, ilu ma znajomych – podpowiedź: tylu co zębów”. Posty były udostępniane dziesiątki razy. Dziewczyna, którą oznaczono, przestała przychodzić do szkoły.
W dużym mieście hate page skierowany przeciwko nauczycielce zamieszczał przerobione zdjęcia, oskarżenia o „czepialstwo”, a nawet zmyślone historie o relacjach z uczniami. Sprawa trafiła do dyrekcji, ale kobieta zrezygnowała z pracy – zniszczona psychicznie i zawodowo.
Na jednym z kont pojawiły się screeny prywatnych wiadomości ucznia, który ujawnił swoją orientację seksualną. Wpisy wyśmiewały jego wygląd i sposób mówienia. Po kilku dniach chłopak próbował targnąć się na swoje życie.
To niestety tylko kilka przytoczonych przypadków...
Gdy dorośli nie rozumieją, dzieci zostają same
Rodzice? Często nie mają pojęcia, co się dzieje.Nie wiedzą, czym jest hate page. Nie rozumieją, dlaczego ich dziecko nagle gaśnie. Dlaczego przestaje jeść, dlaczego płacze, dlaczego nie chce iść do szkoły.Bo przecież "nic się nie stało". Bo przecież "to tylko internet". Ale internet dla dziecka to dziś cały świat. Jeśli tam jest nienawiść – nienawiść przenosi się do realnego życia.
Szkoła? Często milczy. Bo nie ma dowodów. Bo „to prywatne konta”. Bo „to nie nasze podwórko”. A dziecko zostaje samo w środku cyfrowego piekła.
Gdzie są granice?
Strony wyśmiewające uczniów, profile wysyłające zrzuty prywatnych wiadomości, konta oceniające wygląd, orientację, zachowanie, rodzinę...To nie jest „głupi żart”.To zorganizowana przemoc emocjonalna, która niszczy powoli, ale skutecznie.I co najgorsze – często z przyzwoleniem otoczenia.
Od redakcji: Ile jeszcze razy mamy to pisać?
Pisaliśmy o tym już wiele razy. Apelowaliśmy. Rozmawialiśmy z nauczycielami, psychologami, uczniami, rodzicami.I ciągle to samo pytanie wraca do nas jak bumerang:Dlaczego to nadal się dzieje?Dlaczego w 2025 roku, w dobie edukacji, wrażliwości, tylu kampanii i akcji społecznych, wciąż powstają strony, które mają jedno zadanie: zranić, ośmieszyć, zniszczyć?
Nie możemy – nie wolno nam – przechodzić obok tego obojętnie.Bo każda ofiara to ktoś z nas: nasze dziecko, nasz uczeń, nasz znajomy, brat, siostra. A czasem... my sami.
Dlatego reaguj. Nie lajkuj hejtu. Nie podawaj go dalej. Powiedz „dość”. Nawet jeśli inni milczą.
Co możesz zrobić?
Nowoczesna przemoc, realne rany
Ta przemoc nie zostawia siniaków, ale zostawia blizny. Psychiczne, długotrwałe. Dzieci i młodzież, które stają się ofiarami hate pages, padają ofiarą szykan, wykluczenia, depresji. Zgłaszają się do psychologów – jeśli mają odwagę. Czasem jest już za późno.
Przemoc nie zawsze ma siniaki. Czasem ma lajki
Hate page nie działa bez widowni.Za każdą ofiarą stoi setka milczących obserwatorów. Nie bądź jednym z nich.
Bo to nie są żarty. To są blizny.
Hejt to nie opinia. To przemoc. A każda przemoc – prędzej czy później – ma swoją cenę.
Kamila13:20, 22.05.2025
wszyscy sa mocni w internecie.
Mikołaj13:23, 22.05.2025
Kiedys to by takie złapał i oklepał teraz chodzą i nagrywają. ten swiat schodzi na psy
Wojtas#4513:24, 22.05.2025
Im więcej i głośniej sie bedzie o tym mówić tym wiekksza szansa na zatrzymanie tego wariactwa
Manuela13:26, 22.05.2025
Cyba nawet wiem czyj to artykuł...? Pani Iwono dziekuje. Widzę i reaguje- i Pani to robi.
0 0
oooo tak