Zamknij

Nieśmiertelność pieszych? O krok od tragedii...

10:57, 15.01.2025 Aktualizacja: 17:25, 15.01.2025
Skomentuj

Każdy dzień przynosi kolejne dramaty na drodze, których można było uniknąć. Piesi, którzy nie zwracają uwagi na swoje bezpieczeństwo, nie tylko narażają siebie, ale także życie innych. To zderzenie brawury z rzeczywistością, w której każdy krok może być tym ostatnim. Wystarczy moment nieuwagi – i może dojść do tragedii.

14 stycznia, godzina 17:00, mroźny wieczór, ulica Piłsudskiego. Świadkiem szokującego zdarzenia była pani Monika, która nie może pozbyć się wrażenia, że życie dwóch młodych ludzi mogło zakończyć się w tej chwili. Dwoje nastolatków, w wieku około 16-17 lat, nie zatrzymali się, nie rozejrzeli, tylko bezmyślnie wtargnęli na przejście. Zaledwie kilka metrów przed nimi przejeżdżał samochód. Kierująca pojazdem, w ostatniej chwili, zdążyła wyhamować – dosłownie na „oczach”.

„To było jak z horroru – samochód zatrzymał się o włos. Prawie krzyknęłam, ale tylko patrzyłam, nie mogąc uwierzyć, że ci młodzi ludzie nie mają żadnego poczucia zagrożenia” – mówi pani Monika, która do dziś nie może zapomnieć tego widoku. „Kierowca nie miała czasu na reakcję. Na szczęście jechała wolno, ale co by było, gdyby śnieg zmienił się w lód na drodze? Albo gdyby była to inna godzina, ciemniejsza pora?” – dodaje, drżąc na wspomnienie tej chwili.

Ignorancja i brak refleksji

Reakcja nastolatków była szokująca. Zamiast zrozumieć powagę sytuacji, jeden z chłopaków z uśmiechem rzucił w stronę kierowcy wulgaryzmy, a po chwili zaczynał liczyć, ile pieniędzy mógłby dostać na odszkodowaniu, gdyby wypadek rzeczywiście miał miejsce. „Ile by musiała mi zapłacić? Chciałbym wiedzieć” – mówił z cynicznym uśmiechem, ignorując zagrożenie, które przed chwilą omal nie zakończyło się tragedią.

„To nie było zwykłe lekceważenie, to była kompletną ignorancja. On po prostu nie rozumiał, że życie to nie jest gra, że każda decyzja może prowadzić do tragedii” – komentuje pani Monika. „Zamiast poczuć choćby chwilę strachu, on liczył już pieniądze, które mógłby dostać, gdyby coś się stało. To przerażające.”

Powtarzająca się bezmyślność

Pani Monika nie mogła uwierzyć, że po tym szokującym zdarzeniu, chłopaków, którzy kilka minut wcześniej omal nie zostali potrąceni, spotkała podobna sytuacja na kolejnym przejściu. Szła za nimi w tym samym kierunku i, jak się okazało, po kilku minutach znów była świadkiem ich nieodpowiedzialnego zachowania. Na ulicy Kilińskiego, znów nie zatrzymali się, nie rozejrzeli, wtargnęli na przejście bez jakiejkolwiek ostrożności.

„To było jak deja vu – znowu to samo. Ani chwili refleksji, ani ostrożności. Ci chłopcy po prostu ignorowali wszelkie zasady bezpieczeństwa, jakby świat nie miał dla nich żadnych granic” – mówi pani Monika, która była wstrząśnięta tym, jak łatwo jest zignorować swoje życie i życie innych. „To, co się działo, było niewiarygodne. Jak można nie nauczyć się niczego po takim incydencie?”

Niewidzialni na drodze

Zima to czas, kiedy na drogach nie ma miejsca na brawurę. W godzinach wieczornych, kiedy jest ciemno, a widoczność jest ograniczona, piesi, którzy nie dbają o odpowiednią odzież odblaskową, stają się praktycznie niewidoczni. Mgła, deszcz, opadający śnieg – to wszystko pogarsza warunki, w których pieszy może zostać niezauważony przez kierowcę. I choć przepisy mówią, że to kierowca ma ustępować pierwszeństwa, to w takich warunkach winny może być nie tylko on, ale także pieszy, który nie zadbał o własne bezpieczeństwo.

„Za każdym razem, gdy widzę kogoś na drodze w ciemnych ubraniach, bez żadnych odblasków, zastanawiam się, co będzie, gdy ten człowiek stanie na przejściu. Kto go wtedy zauważy?” – pyta pani Monika. „Nawet jeśli pieszy ma pierwszeństwo, nie ma szans, by na śliskiej nawierzchni i w deszczu kierowca go zauważył na czas.”

Przepisy to jedno, ale zaufanie to drugie

Choć przepisy drogowe mówią jasno – pieszy ma pierwszeństwo na przejściu, to w rzeczywistości nie można zapominać o tym, że życie i bezpieczeństwo są w rękach wszystkich uczestników ruchu. To nie tylko kwestia przestrzegania przepisów, ale wzajemnego zaufania i szacunku. Wzajemnej odpowiedzialności. Kierowca, który zbliża się do przejścia, musi wiedzieć, że pieszy na pewno się rozejrzy, a pieszy – że kierowca naprawdę zwolni i zatrzyma się na czas. Niestety, zbyt często te dwie strony nie rozumieją się, co prowadzi do katastrofalnych w skutkach wypadków.

Apel o ostrożność – takich przypadków jest niestety więcej

Pani Monika, poruszona tymi wydarzeniami, postanowiła zgłosić się do naszej redakcji z prośbą o apel do wszystkich uczestników ruchu drogowego. „To, co się stało, nie jest odosobnionym przypadkiem. Codziennie widzę, jak piesi, nie tylko młodsze osoby, ale także starsze, lekceważą zasady bezpieczeństwa. Wielu z nich wchodzi na przejście bez oglądania się, bez zastanowienia. Dzieje się to wszędzie – na przejściach w miastach, w mniejszych miejscowościach. To jest naprawdę przerażające. Może to nie zawsze kończy się wypadkiem, ale kiedyś tak się stanie. Apeluję do wszystkich – zwróćmy uwagę na siebie nawzajem, bo życie to nie gra komputerowa nie ma kolejnej szansy. Bez wzajemnego szacunku nie ma mowy o bezpieczeństwie. Przepisy to jedno, ale życie na drodze to przede wszystkim odpowiedzialność i świadomość tego, co może się wydarzyć.”” – apeluje nasza rozmówczyni.

Każdego dnia na drogach dochodzi do dramatów, które łatwo byłoby uniknąć. Bez wyobraźni, bez zaufania i bez szacunku dla innych uczestników ruchu drogowego nie ma miejsca na bezpieczeństwo. Każdy z nas ma wpływ na to, czy wrócimy do domu po każdym przejściu przez ulicę.

 

 

(ID)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%