Zamknij

Anna Siarkowska: Zachęcać, a nie zmuszać

19:32, 04.09.2021 Aktualizacja: 22:00, 05.09.2021
Skomentuj

Rozmowa z Anną Marią Siarkowską, posłanką klubu Prawa i Sprawiedliwości z okręgu siedlecko-ostrołęckiego.

Jak pani podchodzi do projektu ustawy i nowych pomysłów, które mają być stosowane wobec osób niezaszczepionych? Jak pani myśli, czy to w ogóle realne rozwiązania? Prezydent ostatnio stwierdził, że jest przeciwnikiem przymusowych szczepień.
Ludzi do szczepień nie można zmuszać, można ich wyłącznie zachęcać. Kwestie związane z naszym zdrowiem należą wyłącznie do naszej decyzji. Państwo nie może w to ingerować i wchodzić z przymusem, bo byłoby to niezgodne z Konstytucją. Tego typu działanie jest możliwe tylko w ekstremalnych sytuacjach, takich jak epidemia o bardzo wysokiej śmiertelności. Do takiej sytuacji doszło w latach 60. we Wrocławiu, kiedy panowała tam wówczas epidemia ospy prawdziwej. Wprowadzono wówczas szczepienia przymusowe, ale to była sytuacja diametralnie inna od obecnej. Śmiertelność ospy prawdziwej dla osób nieszczepionych wynosi od 30 proc. wzwyż, a w niektórych jej odmianach nawet do 95 proc. Obecnie nie mamy do czynienia z taką sytuacją. Wskaźniki śmiertelności na COVID-19 kształtują się od 0,0027 proc. wśród dzieci, do 2,4-5,5 proc. w grupie osób powyżej 69 roku życia. A zatem wszelkie działania zmuszające ludzi do przyjęcia produktu leczniczego wbrew ich woli, są niedopuszczalne i sprzeczne z zasadami ustroju demokratycznego i państwa prawa. Nie mamy bowiem do czynienia z sytuacją ekstremalną. Dlatego właśnie nie został wprowadzony stan wyjątkowy a Sejm nie ograniczył ustawą praw i wolności obywatelskich.

Czyli ta cała sprawa to burza w szklance wody? Czy projekt ustawy o dodatkowych obostrzeniach dla niezaszczepionych trafił do śmietnika?
To pytanie tak naprawdę nie jest do mnie, lecz do osoby, która odpowiada za jego przygotowanie i procedowanie. Twarzą projektu, który w sposób istotny ograniczałby prawa obywatelskie osób nieszczepionych jest wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, senator z naszego okręgu. Osobiście mam szczerą nadzieję, że ta ustawa nie ujrzy światła dziennego i do Sejmu nie trafi. Jest to bowiem projekt szkodliwy, który w sposób istotny ograniczyłby prawa i wolności obywatelskie, naruszając jednocześnie prywatność danych medycznych, umożliwiając wgląd do nich pracodawcom.

Czy zastanawiała się pani nad tym, czemu mogą służyć przedwczesne informacje o projekcie? Jakie mogą być korzyści dla ministra Kraski, by o tym mówić?
To dobre pytanie. Osobiście widzę wyłącznie problemy i koszty z tym związane, a korzyści żadnych. Pytanie, skąd w ogóle pojawił się taki pomysł w przestrzeni publicznej? Z zaniepokojeniem obserwuję, że kolejne propozycje zmian prawa dotyczące ograniczeń praw i wolności obywatelskich w kontekście epidemii COVID-19 są w znacznej mierze analogiczne do tych, które wdrażane są w innych państwach, na przykład w Stanach Zjednoczonych. Jestem przekonana, że my, jako Polacy, powinniśmy iść własną drogą, kierować się własnym rozumem i doświadczeniem oraz podejmować decyzje zgodne z aktualną, wewnętrzną sytuacją epidemiczną. Nie powinniśmy kopiować rozwiązań innych państw, tym bardziej, że są one zazwyczaj mało efektywne, za to coraz bardziej niedemokratyczne. Nie chciałabym, żebyśmy szli drogą Australii, Nowej Zelandii czy Niemiec, gdzie wprowadzono prawo wręcz drakońskie.

Przykładem może być również Francja. Tam protesty trwają już od dłuższego czasu. Jak pani myśli, gdyby doszło do zaostrzania obostrzeń, to czy skończyłoby się to wyjściem ludzi na ulice? Na razie w Polsce jest względnie spokojnie, zwykle kończy się na słowach. Czy może dojść do eskalacji?
Każdy myślący człowiek, a już tym bardziej polityk, zdaje sobie sprawę, z czym wiąże się wprowadzanie przepisów ograniczających prawa i wolności obywatelskie, zwłaszcza przy braku społecznej akceptacji dla takich działań. Popatrzmy na to, co dzieje się w tych państwach, o których wcześniej wspomnieliśmy. Podobna sytuacja panuje zresztą na całym świecie. Niepokoje społeczne mocno wzrastają. W Polsce istnieje wiele podziałów społecznych, zaś sytuacja wewnętrzna jest i tak dość napięta, dlatego wprowadzanie przepisów generujących dodatkowe konflikty nie służy nikomu. Jestem przekonana, że dyskryminacja osób niezaszczepionych wpłynęłaby negatywnie na naszą sytuacją wewnętrzną, godząc w ład publiczny i zasady konstytucyjne, a przez to podważając zaufanie do państwa. 

Czy dostrzega pani dodatkowe podziały społeczne spowodowane przez COVID-19?
Nowy podział społeczny powstaje nie wskutek samej epidemii, lecz politycznych decyzji z nią związanych. Idzie on zresztą w poprzek dotychczasowym podziałom. Te, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory, na przykład o charakterze ideowym, oczywiście pozostają. Obecnie jednak po tej samej stronie barykady związanej ze stosunkiem do segregacji sanitarnej znajdują się ludzie o kompletnie różnych poglądach i postawach ideowych. To nowość. Od mądrości polityków dzisiaj zależy, czy nie dojdzie do wzmożenia niepokojów wewnętrznych i zachwiania stabilności wewnętrznej państwa polskiego. To godziłoby w nasze narodowe bezpieczeństwo, dlatego nie wolno do tego dopuścić. Jeśli jednak zabraknie mądrych polityków, to w najbliższej przyszłości dojdzie do reorganizacji sceny politycznej. Jestem o tym przekonana. Polacy bowiem zostali zaszczepieni genem wolności i nie są w stanie rozwijać się w warunkach bezprawia i zniewolenia. 
 

(SK)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%