Za co można dostać karę 30 tys. zł? Za co może ukarać nas policjant, a za co sanepid? Gdzie odwołać się od kary administracyjnej? Czy można rozłożyć ją na raty?
Od 1 kwietnia 2020 obowiązują w Polsce drakońskie kary za łamanie zakazu przemieszczania się. Zgodnie z nowym prawem za nieuzasadniony spacer można zapłacić od 5 tys. zł do 30 tys. zł. Przepisy są jednak tak niejasne, a komunikaty rządu i policji tak rozbieżne, że wokół zasad przestrzegania tych zakazów i trybu wymierzania kar narosło mnóstwo wątpliwości. Łatwo jest naruszyć te zakazy nawet niechcący i lub natrafić na policjanta albo urzędnika, który źle je zinterpretuje i wymierzy karę niesłuszną lub nieadekwatną.
Zanim jeszcze spotkamy na swojej drodze stróża prawa, dobrze jest sprawdzić, co nam wolno, a czego nie. Podstawą prawną ograniczeń jest rozporządzenie Rady Ministrów z 31 marca. Wprowadziło ono zakaz przemieszczania się po terytorium Polski, od którego są cztery wyjątki:
- dojazd do pracy. Jeśli jesteś pracownikiem, prowadzisz swoją firmę, czy gospodarstwo rolne, masz prawo dojechać do swojej pracy. Masz również prawo udać się po zakup towarów i usług związanych ze swoją zawodową działalnością;
- wolontariat. Jeśli działasz na rzecz walki z koronawirusem i pomagasz potrzebującym przebywającym na kwarantannie lub osobom, które nie powinny wychodzić z domu, możesz się przemieszczać w ramach tej działalności;
- załatwianie spraw niezbędnych do życia codziennego. Będziesz mógł się przemieszczać, aby zrobić niezbędne zakupy, wykupić lekarstwa, udać się do lekarza, opiekować się bliskimi, wyprowadzić psa;
- uczestniczenie w sprawowaniu kultu religijnego. Można pójść do kościoła. W jednej świątyni może jednak przebywać jednocześnie tylko pięć osób, nie włączając duchownych.
Niestety rząd nie zdefiniował dokładnie, które potrzeby są niezbędne, a jego zalecenia zmieniają się, chociaż treść przepisów pozostaje niezmienna. Dr Mikołaj Małecki na łamach OKO.press odpowiedział na 20 pytań, dotyczących najnowszych ograniczeń. Niektóre pozostają jednak nierozstrzygnięte.
Nie udało nam się uzyskać wiążącej odpowiedzi na pytanie, czy wolno indywidualnie uprawiać sport na świeżym powietrzu. Według przepisów i ich interpretacji na stronie rządowej – można, ale zarazem minister zdrowia, GIS i policja zachęcają, by tego nie robić.
Obowiązują też dodatkowe, bardziej szczegółowe zakazy:
- zakazane są imprezy, spotkania i zebrania z wyjątkiem spotkań z osobami najbliższymi;
- nie można korzystać m.in. z parków, zieleńców, promenad, bulwarów, ogrodów i plaż. Został także zamknięty wstęp do lasów państwowych;
- piesi nie mogą poruszać się w odległości od siebie mniejszej niż 2 metry, chyba że opiekują się m.in. dzieckiem do lat 13. lub osobą z niepełnosprawnością;
- niepełnoletni nie mogą poruszać się bez towarzystwa opiekuna lub innego dorosłego;
- nie można jeździć rowerami miejskimi.
Odpowiedź zależy od tego, czy policjant, którego spotkamy, będzie działał wyłącznie na podstawie prawa karnego (kodeksu wykroczeń), czy zechce także sięgnąć po przepisy z 31 marca, dotyczące zwalczania epidemii COVID-19. Z doniesień prasowych i danych Komendy Głównej Policji można wywnioskować, że policjanci najczęściej korzystają z kodeksu wykroczeń.W ciągu pierwszych dwóch tygodni obowiązywania stanu epidemii policjanci wypisali prawie 12 tys. mandatów za niewłaściwe przemieszczanie się albo gromadzenie. Do tego trzy tysiące wniosków o ukaranie grzywną skierowali do sądu.
Podstawą do wypisania mandatu lub skierowania wniosku do sądu o ukaranie grzywną, z której korzysta policja, jest art. 54 kodeksu. “Kto wykracza przeciwko wydanym z upoważnienia ustawy przepisom porządkowym o zachowaniu się w miejscach publicznych, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany”. Najniższą karą, jaką możemy dostać, jest więc nagana. Mandat lub grzywna mogą wynieść od 20 do 500 zł. Według ujawnionych przez Zbigniewa Stonogę fragmentów rozmów warszawskich funkcjonariuszy z oddziałów prewencji, nie mają oni oporów przed wymierzaniem najwyższych kar.
Osobno kary może wymierzać także Sanepid. Wprowadziła je ustawa, dotycząca zwalczania COVID-19 z 31 marca, która przewiduje:
- za łamanie zakazu przemieszczania się od 5 tys. do 30 tys. zł;
- organizowanie zgromadzeń, spotkań lub imprez (z wyłączeniem tych z najbliższymi) – od 10 tys. do 30 tys. zł;
- korzystanie z terenów zielonych – od 10 tys. do 30 tys. zł;
- złamanie zarządzonej przez Sanepid kwarantanny – do 30 tys. zł.
W odróżnieniu od mandatów powyższe kary są karami administracyjnymi. Policjant kieruje wnioski o ukaranie nimi do powiatowego Sanepidu. To jego urzędnicy na podstawie notatki policjanta decydują, czy przyznać karę i jaka ma być jej wysokość. Swoją decyzję przekazują policji, a ona – osobie ukaranej. Decyzja o nałożeniu kary podlega natychmiastowemu wykonaniu. Trzeba ją opłacić w ciągu 7 dni od dnia dostarczenia decyzji.
Przepisy tego nie rozstrzygają. W ustawie, dotyczącej zapobiegania COVID-19 z 31 marca, karom administracyjnym podlega po prostu każdy, kto nie stosuje się do zakazów. W przypadku najdrobniejszych naruszeń policjanci mają więc prawo z nich korzystać.
“Decyzję podejmuje konkretny policjant. Wiele zależy od tego, jakie dostał dyspozycje od swojego komendanta, co wie, co usłyszał w mediach, czy zna przepisy. I od tego, czy mu się che. Najprostsze jest wystawienie mandatu. Policjant nie musi wtedy pisać notatek. Jeśli odmówimy jego przyjęcia, będzie musiał napisać do sekcji postępowań wykroczeniowych. Wysłanie wniosku do Sanepidu też wymaga wysiłku” – mówi OKO.press mec. Paweł Osik z kancelarii Pietrzak, Sidor & Wspólnicy.
Przede wszystkim zachować spokój. Okazywanie policjantowi gniewu albo lekceważenia może niepotrzebnie pogorszyć naszą sytuację. W przypadku obowiązujących od 1 kwietnia kar administracyjnych ocena sytuacji przez funkcjonariusza ma kluczowe znaczenie dla ich wysokości, bo może się okazać, że będzie trudna do zakwestionowania. Doradzamy więc przyjęcie postawy ugodowej. Jeśli funkcjonariusz zaleca wyjście z parku, powrót do domu, itd., warto z tego skorzystać. Jeśli nie zgadzamy się z jego interpretacją naszego zachowania, warto spokojnie uzasadnić swój punkt widzenia.
Nie. Jeśli policjant uzna, że popełniliśmy wykroczenie, możemy przyjąć mandat lub na to się nie zgodzić. W drugim przypadku będzie zmuszony skierować wniosek o ukaranie do sądu. W obu przypadkach obowiązują te same widełki, czyli możemy dostać maksymalnie 500 zł grzywny.
Po odmówieniu mandatu powinno do nas przyjść wezwanie do stawienia się w charakterze podejrzanego o popełnienie wykroczenia. “Stawiennictwo jest nieobowiązkowe, ale można wysłać pisemne wyjaśnienia. Warto to zrobić, jeśli np. potrafimy uzasadnić, dlaczego dane wyjście było uzasadnione niezbędną potrzebą” – radzi mec. Osik.
Tak. Sąd może wydać wyrok na rozprawie lub w trybie nakazowym, o ile uzna, że sprawa nie budzi wątpliwości. Jeśli nie zgadzamy się z wyrokiem, możemy w ciągu 7 dni wnieść sprzeciw. Jeśli to zrobimy, sprawa będzie musiała zostać rozpatrzona na rozprawie. Apelację do sądu wyższej instancji można wnieść w ciągu 7 dni, a termin biegnie od daty doręczenia wyroku wraz z uzasadnieniem.
Tak. Na podstawie ogólnych przepisów postępowania administracyjnego (art. 189f k.p.a.) Sanepid może odstąpić od nakładania kary przede wszystkim w dwóch przypadkach:
1) waga naruszenia prawa jest znikoma, a obywatel przestał naruszać prawo;
2) za to samo zachowanie została nałożona już inna prawomocna kara, czyli np. grzywna.
Nie wiadomo jednak, czy urzędnicy Sanepidu będą zastanawiali się nad słusznością policyjnych wniosków. Tu także wiele zależy od poleceń ich przełożonych oraz ich własnej oceny i obciążenia innymi obowiązkami. A tych Sanepidowi nie brakuje.
Kary administracyjne za łamanie zakazów związanych z epidemią nakładają powiatowe inspektoraty sanitarne. Od dostarczenia ich decyzji w ciągu 14 dni możemy odwołać się do Wojewódzkiego Państwowego Inspektora Sanitarnego.
Jeśli wojewódzki inspektor podtrzyma decyzję o karze, wtedy możemy zaskarżyć ją do wojewódzkiego sądu administracyjnego, a w razie porażki do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Na wyroki sądów administracyjnych niestety jeszcze przed epidemią zdarzało się czekać ponad rok. Teraz najprawdopodobniej trzeba będzie poczekać jeszcze dłużej.
Tak, i to dość duże. Eksperci – w tym Rzecznik Praw Obywatelskich – są zgodni co do tego, że ogłoszenie stanu epidemii na podstawie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych, pozwala jedynie na ograniczenie sposobu przemieszczania się, ale nie na zakaz przebywania w miejscach publicznych. Mógłby on zostać wprowadzony tylko w przypadku ogłoszenia stanu nadzwyczajnego.
Co więcej, kary administracyjne nakładane przez Sanepid, są niewspółmiernie wysokie. Zaczynają się od 5 tys. zł, podczas gdy w stanie klęski żywiołowej lub stanie wyjątkowym 5 tys. zł to maksymalny wymiar kar za te same naruszenia zakazów poruszania się i gromadzenia się.
Tak. Trzeba w tym celu wysłać “uzasadniony ważnym interesem” ukaranego wniosek do Powiatowy Sanepidu, który wystawił karę. Zgodnie z art. 189k k.p.a. może on zdecydować się na:
- odroczenie terminu wykonania kary;
- rozłożenie jej na raty;
- umorzenie w części lub całości;
- umorzenie odsetek za zwłokę w części lub całości.
źródło: oko.press, fot. adobe.stock
5 0
Straszne bzdury w tym artykule.
Źródłem prawa i podstawą do ukarania nie jest rozporządzenie Rady Ministrów. W Polsce nie został wprowadzony stan wyjątkowy ani stan klęski. Mamy niczym nie uregulowany "Stan Epidemii", podczas którego nikt nie może ograniczyć obywatelowi swobody poruszania. Nie musimy policjantowi się tłumaczyć dokąd się przemieszczamy i w jakim celu. Wystarczy, że oświadczymy, że zaspokajamy niezbędne i bieżące potrzeby życia codziennego. Na podstawie zasady ochrony życia prywatnego - art 47 Konstytucji RP - mamy prawo odmówić wyjaśnień. Konstytucja RP gwarantuje obywatelowi wolność poruszania się (art 52) i zezwala na jej ograniczenie tylko i wyłącznie w stanach nadzwyczajnych (art 233) - taki stan w Polsce nie został wprowadzony.
W przypadku kiedy Policja mimo wszystko nakłada na nas mandat i jako podstawę prawną wskazuje art 54 k.w. możemy i powinniśmy odmówić przyjęcia tego mandatu, gdyż w takim wypadku art 54 nie ma prawa być zastosowany jeśli w danym miejscu nie znaleźliśmy się bezprawnie lub mnie zakłócamy spokoju i porządku. Natomiast idąc chodnikiem czy jadąc autem, po drodze publicznej, w żadnym wypadku nie możemy naruszyć art 54 i bezprawnego rozporządzenia ministra.
Dodatkowo, jeśli policjant chce ukarać nas mandatem, to znaczy, że rozpoczął proces mandatowy, więc nie ma prawa kierować wniosku do sanepidu o proces administracyjny. W takim wypadku możemy zostać ukarani podwójnie za ten sam czyn, a to jest bezprawne. Dodatkowo mamy wtedy również prawo złożyć doniesienie na policjanta o podejrzenie przekroczenia uprawnień (art 231 K.K.).
Bardzo ważne, żeby na wstępie "kontroli" oświadczyć, że realizujemy i zaspokajamy niezbędne czynności związane z zaspokojeniem potrzeb i podkreślić, żeby we wniosku o ukaranie (do sądu czy sanepidu) to oświadczenie się znalazło. Jeśli tego nie będzie, mamy kolejną możliwość doniesienia o popełnienie przestępstwa z Art 271 K.K. o poświadczenie nieprawdy co do okoliczności przez policjanta.
Bądźmy po prostu rozsądni w tych czasach, dbajmy o siebie i innych, ale nie dajmy się poniewierać przez niekompetentnych rządzących i policjantów.
2 0
Zgadzam się z przedmówcą całkowicie. Epidemia to jedno a to co wyprawiają nasze władze to zupełnie co innego... Ludzie dlaczego tak łatwo dajecie sobie odebrać (niezgodnie z prawem)podstawowe prawa, prawa człowieka i obywatela tego kraju i dlaczego w tym wszystkim media, podobno czwarta władza które według mnie powinny rzetelnie i obiektywnie przedstawiać sytuację, dążyć do prawdy, biorą udział w tej PROPAGANDZIE??? Promują artykuły i wywiady z ludźmi którzy albo nie wiedzą co i o czym mówią albo świadomie kłamią.