W sali konferencyjnej Urzędu Miasta Siedlce zebrało się ponad 60 osób, aby porozmawiać o problemach z kredytami walutowymi.
Spotkanie zainicjował radny Maciej Drabio. Głównym tematem były: Skutki wyroku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej na kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich.
- Nie ma woli politycznej, żeby pomóc nam w cierpieniu - mówiła Barbara Husiew, wiceprezes stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu". - Kredyty wiążą się z poważnymi konsekwencjami, rozpadem rodzin depresją, a nawet samobójstwami. Ja też mam kredyt zaciągnięty w 2008 roku. Od 2017 procesuje się z bankiem. Nie ma co się bać, trzeba walczyć o swoje.
Mecenas Piotr Mikołajczyk przyznał, że miał kredyt we frankach, ale dopisało mu szczęście: wziął go drogo, a spłacił tanio. - Wielu z państwa zaczyna dzień od sprawdzenia kursu franka. Mam znajomych dyrektorów finansowych, którzy zostali "wrobieni" we franki. To żaden wstyd. Każdy z państwa stał się ofiarą socjotechnik banków. Spotykamy się, bo tu chodzi o kwotę i skalę. W pewnym momencie frankowiczów było 700 tysięcy. To ogromna rzesza ludzi i ogromne kwoty. Banki nigdy nie tracą, są jak kasyno - powiedział adwokat działający w stowarzyszeniu "SBP".
Mikołajczyk ciekawie przybliżył rodzaje kredytów: - Na rynku są kredyty indeksowane, denominowane oraz walutowe. Tych ostatnich jest tylko 2%. Nie są one zaciągane jedynie we frankach. Słyszałem również o kredytach walutowych w euro, jenach, a nawet w walucie Turcji, którą jest lira.
Przedstawiciele stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu" zachęcali wszystkich zebranych do sądowej walki z bankami i odpowiedzieli na palące pytania uczestników.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zyciesiedleckie.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz