W ciągu kilku minut na ulice Siedlec wyjechało 5 wozów strażackich.
W okolicach 10.00 w środę, 16 lipca, na ulicach Siedlec rozlegały się syreny wozów strażackich. Jak zgłosili nam czytelnicy, np. ul. Brzeską samochody te w pewnym momencie jechały jeden za drugim. To wzbudziło niepokój mieszkańców miasta. - Przecież ledwie kilka dni temu płonęła hala w Mińsku Mazowieckim. Może u nas też ktoś doprowadził do wielkiego pożaru? – pytali nas roztrzęsieni.
Po odpowiedź na to pytanie zgłosiliśmy się do mł. bryg. Pawła Kulickiego, zastępcy komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Siedlcach. Jak wyjaśnia, nie ma powodu do niepokoju.
- O godz. 9.56 zgłoszono pożar w mieszkaniu w jednym z bloków na ul. Mazurskiej. Dym ulatniał się na zewnątrz. Zgodnie z obowiązującymi procedurami, wysłano 4 wozy strażackie. Po przybyciu strażaków na miejsce okazało się jednak, że przyczyną jest potrawa pozostawiona na kuchence. Nie było poszkodowanych ani większych strat. Z kolei o 10.01 zgłoszono gniazdo os przy wejściu do przedszkola na ul. Murarskiej. Tam zadysponowaliśmy 1 samochód – informuje zastępca komendanta.
I dodaje, że to wszystko mogło wywołać wrażenie, iż w Siedlcach doszło do wielkiego zdarzenia, wymagającego zmasowanej akcji straży pożarnej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz