W świecie pełnym pośpiechu i obojętności czasem pojawiają się historie, które przypominają, że dobro wciąż istnieje. Ta pochodzi z Przesmyk i pokazuje, że czasem najmocniej bije w najmniejszych sercach. Trójka małych dzieci postanowiła pomóc swojej cioci, która po tragicznym wypadku walczy o każdy oddech i każdy ruch. Olek ma 9 lat, Szymek 7, a Tosia zaledwie 5, a ich własnoręcznie wykonane bransoletki stają się symbolem nadziei i dowodem na to, że dobro naprawdę nie zna wieku.
Olek, Szymek i Tosia zamiast bawić się jak rówieśnicy, postanowili pomóc swojej ukochanej cioci Marzenie. Własnoręcznie wykonują bransoletki, które trafiają na licytacje, a cały dochód przeznaczają na jej rehabilitację. Dla nich to coś więcej niż zabawa – to prawdziwa lekcja miłości i empatii, której nie uczy żadna szkoła. Patrząc na ich postawę, trudno nie wzruszyć się i uwierzyć, że dziecięce serca potrafią czynić dobro wprost namacalnie.
Tragedia w rodzinie
20 lipca 2025 roku, w słoneczną niedzielę, pani Marzena – pielęgniarka, mama, babcia, kobieta o ogromnym sercu – spędzała czas z rodziną. Nikt nie przewidywał tragedii. Huśtawka, na której usiadła, pękła, a ciężka belka uderzyła ją w szyję. Helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował ją do szpitala, gdzie natychmiast przeszła operację stabilizacji kręgosłupa. Diagnoza była druzgocąca: uszkodzenie w odcinku C5–C6, tetraplegia. Dla rodziny był to moment ogromnego szoku. W jednej chwili życie, które wcześniej krążyło wokół codziennej troski, pracy i bliskości z bliskimi, zmieniło się w walkę o każdy oddech i każdy ruch.
„Nie wiedzieliśmy, od czego zacząć” – wspominają bliscy. – „Wiedzieliśmy tylko jedno: że nie możemy się poddać. Mama całe życie pomagała innym. Teraz my musimy pomóc jej”.
Pani Marzena ma 54 lata. Zawsze była tą, która wyciągała rękę do potrzebujących. Pielęgniarka z powołania i z serca – po pracy odwiedzała pacjentów, robiła zastrzyki, zmieniała opatrunki, wspierała tych, którzy nie mieli siły walczyć. Nigdy nie odmówiła pomocy. Dziś sama walczy o sprawność. Lekarze potwierdzili, że rdzeń kręgowy nie został przerwany, co daje nadzieję na odzyskanie choć częściowej sprawności. Ale potrzebne były środki i intensywna, specjalistyczna rehabilitacja, którą mogła zapewnić tylko prywatna placówka. Pierwsze dni i tygodnie po wypadku były pełne niepewności, strachu i bezradności. Każda decyzja – o leczeniu, sprzęcie, sposobach rehabilitacji – ważyła jak ogromny ciężar. Rodzina, przyjaciele i społeczność lokalna nie pozostali obojętni. Ruszyła zbiórka, która miała pomóc w pokryciu kosztów prywatnej rehabilitacji. Wtedy nikt nie przewidywał, jak ogromne serca odpowiedzą na ten apel.
Ponad dwa miesiące później
Ponad dwa miesiące po rozpoczęciu zbiórki udało się zebrać ponad 200 000 zł! Dzięki temu pani Marzena mogła rozpocząć intensywną rehabilitację w prywatnym ośrodku, który daje realną szansę na poprawę sprawności. Każdy dzień to dziesiątki ćwiczeń, godziny wysiłku i łzy – zarówno bólu, jak i satysfakcji. Ale już pojawiają się pierwsze efekty: coraz dłużej utrzymuje głowę, lepiej kontroluje ruchy rąk, poprawia się wydolność oddechowa. „Dzięki Wam mama może walczyć, może marzyć, może znów wierzyć” – piszą jej synowie i bliscy. – „Dziękujemy z całego serca za każde wsparcie, każdą złotówkę, każde dobre słowo”.
Małe dłonie, wielkie serca
W tym trudnym czasie pojawił się jeszcze jeden, wyjątkowy gest – od najmłodszych członków rodziny. Olek (9 lat), Szymek (7) i Tosia (5) postanowili pomóc po swojemu. Siadają przy stole, biorą koraliki i z wielką uwagą tworzą bransoletki. Dla nich to coś więcej niż biżuteria. Każda bransoletka to symbol nadziei, dziecięcego uśmiechu zamienionego w dobro. To ich sposób, by powiedzieć: „Ciociu, jesteśmy z Tobą, walcz razem z nami”.
Każdy może dołączyć do grupy licytacyjnej: https://www.facebook.com/groups/1181522547126007/permalink/1226209682657293/?mibextid=wwXIfr&rdid=RL0cwk3RT3yyeKRM#, a rozliczenie z licytacji odbywa się poprzez skarbonkę „Siepomaga”: Skarbonka Pomagacza Ania - Licytacje dla Marzeny Częstochowskiej | Siepomaga.pl
Nie mają własnych pieniędzy ani kont bankowych, ale mają coś znacznie ważniejszego – serce. I to właśnie ono dziś pomaga ratować dorosłe życie.
Rehabilitacja po tak poważnym urazie to proces długi i kosztowny. Przed rodziną wciąż długa droga. Dlatego bliscy proszą – jeśli możecie, dołączcie do nich. Każda złotówka, każde udostępnienie i każde dobre słowo mają znaczenie.
Ta historia to nie tylko apel o pomoc. To dowód, że dobro istnieje – że potrafimy być razem, gdy ktoś nas potrzebuje.
Patrząc na Olka, Szymka i Tosię, trudno nie wierzyć, że w najmłodszych drzemie największa siła. Bo one już wiedzą to, czego wielu dorosłych wciąż się uczy: dobro zawsze wraca, a czasem wystarczy odrobina serca, by zmienić czyjś świat.
Każdy kto chce wesprzeć Panią Marzenę: https://www.siepomaga.pl/marzena-czestochowska



fot: Patrycja Michalak

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz