Zamknij

Siedlce: Dzieci bez opieki. Mogło się skończyć tragedią

ID 11:17, 25.08.2025 Aktualizacja: 11:29, 25.08.2025
1

O tej niepokojącej sytuacji poinformowała nas pani Klaudia z Siedlec, która była świadkiem zdarzenia. Jak relacjonuje, ok. godz. 18.15 w sobotę, 24 sierpnia, zauważyła 2 małe dziewczynki, które stały bez opieki przy jednym ze sklepów przy ul. Monte Cassino.

Jak opowiada siedlczanka, wyglądały na około 3-5 lat. Były same, bez żadnej osoby dorosłej w pobliżu.

Sprawiały wrażenie zaniedbanych

– Nie wiedziałam, czy się zgubiły, czy ktoś je zostawił. Zanim do nich podeszłam, podjechała kobieta z mężem. Dziewczynki schowały się za skrzynką elektryczną przy rondzie. Na nasz widok powiedziały, że mama jest w pracy i zajmuje się nimi wujek, ale nie potrafiły podać adresu – relacjonuje pani Klaudia. Jak dodaje, obie sprawiały wrażenie zaniedbanych, bo miały dziurawe buty i brudne buzie, choć trudno było stwierdzić, czy tak jest na co dzień, czy to wyjątkowa sytuacja. Jej zdaniem, nie wyglądały też na przyjęte sytuacją, co ją zaskoczyło, bo dzieci w tym wieku zwykle płaczą za mamą.

Zaniepokojona sytuacją kobieta skontaktowała się z policją. Dyżurny siedleckiej komendy miejskiej natychmiast zareagował na zgłoszenie i wysłał na miejsce patrol oraz zespół ratownictwa medycznego.

Na szczęście okazało się, że dzieci nie trzeba hospitalizować. Policjanci ustalili, że dzieci są pod opieką starszej siostry oraz wujka, jednak w tym momencie z nieznanych przyczyn znajdowały się bez nadzoru w miejscu publicznym.

– Dzieci zostały przekazane pod opiekę osoby dorosłej. Funkcjonariusze przeprowadzili rozmowę z opiekunami, poinformowali ich o obowiązujących przepisach, a całość zdarzenia została udokumentowana. Sporządzona notatka trafi do sądu rodzinnego, który oceni, czy doszło do naruszenia obowiązków opiekuńczych wobec dzieci – informuje mł. asp. Barbara Jastrzębska z KMP w Siedlcach.

Warto być wrażliwym

Pani Klaudia cieszy się, że służby zareagowały tak szybko. – Mam nadzieję, że dzieci są teraz bezpieczne, a dorośli wyciągną z tego wnioski – komentuje.

Tym razem wszystko skończyło się dobrze. Dzieci były całe, zdrowe i bezpiecznie wróciły pod opiekę bliskich. Ale co, jeśli następnym razem nikt nie zareaguje? Co, jeśli podobna sytuacja zakończy się dramatem, którego już nie da się odwrócić?

Ten incydent, choć zakończył się szczęśliwie, przypomina nam coś bardzo ważnego – że wciąż potrafimy patrzeć sercem. Że jako społeczeństwo nie zatraciliśmy czujności, troski i współodpowiedzialności za siebie nawzajem. W czasach, gdy tak łatwo odwrócić wzrok, tak wiele znaczy to, że ktoś się zatrzymał. Że zareagował. Że nie było mu wszystko jedno.

To właśnie takie sytuacje pokazują, że wciąż mamy w sobie empatię. Że potrafimy być razem, gdy naprawdę trzeba. I że każde, nawet najmniejsze działanie, może mieć wielkie znaczenie.Stąd apel: reagujmy. Nawet jeśli nie mamy pewności, czy to „coś poważnego”. Lepiej zareagować raz za dużo niż raz za mało. Czasem wystarczy jedna decyzja, jeden telefon, by zapobiec tragedii. Bo nasza obojętność może kosztować czyjeś zdrowie. Czyjeś życie.

Z całego serca dziękujemy pani Klaudii i innym świadkom zdarzenia – za ich wrażliwość, odwagę i refleks. Dziękujemy każdej osobie, która w podobnych sytuacjach sięga po telefon i dzwoni po pomoc. I dziękujemy służbom – policji oraz ratownikom medycznym – za profesjonalizm i szybkie działanie.

 

fot: zdjęcie poglądowe unsplash

 

(ID)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz (1)

Paulina Paulina

0 0

Wczoraj (24.08.2025) była ta sytuacja w tym samym miejscu, znalazłam dziewczynki również siedziały z wujkiem, mama była w pracy, nazywały się Wiktoria i Bogdana

13:06, 25.08.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%