„Jak nie potrafią liczyć, to niech kalkulator wożą ze sobą!” – grzmi jedna z mieszkanek regionu siedleckiego. To tylko jeden z wielu głosów, które w ostatnich dniach dotarły do naszej redakcji. Zbulwersowani rodzice, głównie matki dzieci i nastolatków korzystających z komunikacji miejskiej, nie kryją frustracji. Ich zdaniem, poziom obsługi w MPK Siedlce jest coraz niższy, a kierowcy – nieuprzejmi, aroganccy i nieprzygotowani do pracy z ludźmi.
– To nie jest prywatny kurs! To komunikacja miejska, z której codziennie korzystają nasze dzieci. A kierowcy zachowują się, jakby robili łaskę, że w ogóle się zatrzymują! – mówi rozgoryczona matka uczennicy jednej z siedleckich szkół.
Czubek góry lodowej
Jedna z historii, które wzbudziły największe emocje, dotyczy grupy dziewczynek, które chciały kupić bilety u kierowcy. – Ten pan nie potrafił policzyć, ile mają razem zapłacić! Podał jakąś kwotę, nie wydał reszty, a kiedy dziewczynki wróciły po chwili zapytać o pieniądze, odpowiedział tylko: „Było dobrze. Nie ma podstaw do zwrotu”. Jak to możliwe? – pyta matka jednej z pasażerek.
To jednak tylko czubek góry lodowej. Mieszkańcy donoszą o przypadkach, w których dziecko biegnie do autobusu, kierowca patrzy w lusterko i... odjeżdża. – Widzi, że biegnie, ale nawet nie uchyli drzwi. Przecież wystarczy sekunda – mówi kolejna z matek. – A jak autobus stoi na czerwonym świetle? Drzwi zamknięte. Zero reakcji, zero zrozumienia.
Rodzice skarżą się również na sytuacje, gdy kierowcy nie wiedzą, jaki bilet powinni sprzedać – w zależności od strefy czy wieku dziecka. – „Pasażer nie powinien znać taryfy lepiej niż kierowca!” – pada kolejny zarzut.
MPK odpowiada
Poprosiliśmy Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Siedlcach o odniesienie się do zarzutów. Prezes zarządu Bogdan Kozioł nie kryje zaskoczenia: – Szczerze mówiąc, dziwię się, że osoby mające zastrzeżenia do pracy kierowców zgłaszają się od razu do prasy, a nie przychodzą bezpośrednio do nas. Każdy podpisany sygnał (drogą mailową czy pisemną) jest przez nas weryfikowany na podstawie monitoringu. Jeżeli skarga jest zasadna, wyciągamy konsekwencje wobec pracownika.
Według informacji uzyskanych od Spółki skargi dotyczące pracy kierowców są sporadyczne. Prezes zapewnia również, że wszyscy kierowcy są odpowiednio przeszkoleni przed rozpoczęciem pracy i znają obowiązujące przepisy.
W odpowiedzi na zarzuty dotyczące problemów z wydawaniem reszty lub liczeniem należności, Bogdan Kozioł odpowiada zdecydowanie: – W każdym autobusie znajduje się kartka z prośbą o wyliczoną kwotę, skraca to czas potrzebny na zakup biletu i eliminuje sytuacje konfliktowe. Jeśli pasażer wraca po kilku minutach z reklamacją, niestety może spotkać się z odmową. To normalne postępowanie i trudno oczekiwać, że ktoś będzie w stanie odtworzyć sytuację z pamięci – mówi.
Odnosząc się do konkretnej sytuacji z dziewczynkami, prezes podkreśla, że nagranie z monitoringu nie potwierdziło winy kierowcy. – Sprawdziłem tę sytuację. Kierowca zachował się spokojnie, cierpliwie, nikogo nie zbywał.
Prezes odnosi się także do tego, jakoby kierowcy nie otwierali drzwi na czerwonym świetle: – Przepisy jasno mówią, że drzwi mogą być otwarte tylko na przystanku. Jeśli kierowca otworzy je poza wyznaczonym miejscem i coś się stanie, to on ponosi odpowiedzialność. To nie kwestia złośliwości, tylko bezpieczeństwa.
Szef siedleckiego MPK mówiąc o kierowcach podkreśla, że– Większość z nich to osoby bardzo rzetelne, zaangażowane, które każdego dnia zmagają się z korkami, opóźnieniami, presją czasu i odpowiedzialnością za pasażerów.
Presja, obowiązki, oczekiwania – i człowiek za kierownicą
Bogdan Kozioł podkreśla też, że praca kierowcy autobusu miejskiego nie jest łatwa: – Kierowca nie tylko prowadzi pojazd, ale też sprzedaje bilety, odpowiada za bezpieczeństwo pasażerów i musi punktualnie realizować rozkład jazdy, mimo korków, remontów czy złych warunków atmosferycznych. Trzeba zrozumieć, że gdy stoi kolejka do biletów, już na starcie ma opóźnienie.
Dialog, nie oskarżenia – tylko tak można coś zmieni
W cieniu codziennych dojazdów napięcie między pasażerami a kierowcami narasta. Jedni domagają się kultury i kompetencji, drudzy walczą z presją i brakiem zrozumienia. Każda ze stron – pasażerowie i MPK – mówią swoim głosem, ale rozwiązanie może przyjść tylko przez wzajemną rozmowę, nie przez wzajemne oskarżenia.
Jeśli oczekujemy profesjonalizmu, może warto też spojrzeć z drugiej strony – z empatią. Bo za kierownicą siedzi człowiek.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz