W nocy z soboty na niedzielę, 10–11 maja, w centrum Warszawy strażnicy miejscy natknęli się na przejmujący widok: kobieta w zaawansowanej ciąży siedziała na chodniku z trójką małych dzieci. Była to 36-letnia obywatelka Ukrainy, która jak się później okazało , jeszcze do niedawna mieszkała w Siedlcach. Dlaczego opuściła miasto i zdecydowała się na dramatyczną podróż do stolicy? Czy naprawdę nie było w Siedlcach miejsca, w którym mogłaby znaleźć pomoc?
Jak podaje stołeczna straż miejska, funkcjonariusze patrolujący Aleje Jerozolimskie w rejonie warszawskiej Ochoty dostrzegli rodzinę tuż po północy. Dwoje z dzieci płakało, a kobieta była nieufna i wyraźnie zdezorientowana. Cała czwórka – przemoczona, głodna i zziębnięta – nie miała się gdzie podziać.
Strażnicy zaprosili kobietę i dzieci do radiowozu, by mogli się ogrzać. Po kilku minutach rozmowy kobieta zaczęła mówić. Wyjaśniła, że trzy lata temu uciekła z Ukrainy przed wojną. Początkowo schronienie znalazła w jednym z miast na Mazowszu, chodzi o Siedlce. Tam próbowała zacząć nowe życie. Niestety, jak relacjonowała, pogarszająca się relacja z partnerem zmusiła ją do nagłej decyzji o wyjeździe.
Nie miała dokąd pójść. Z trójką dzieci, bez dokumentów, z problematycznym dostępem do aplikacji mObywatel i bez pewności, czy posiadają numery PESEL, kobieta znalazła się w Warszawie – licząc zapewne, że łatwiej będzie tam uzyskać pomoc.
Dzięki zaangażowaniu strażników miejskich udało się sprawdzić dane i zidentyfikować członków rodziny. Jak poinformowali funkcjonariusze, natychmiast skontaktowano się z warszawskim ośrodkiem interwencji kryzysowej, który potwierdził możliwość przyjęcia uchodźców.
Jeszcze tej samej nocy matka i dzieci zostali przewiezieni do ośrodka, gdzie zapewniono im dach nad głową, ciepły posiłek i potrzebną pomoc.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy Komendę Miejską Policji w Siedlcach.
- Do siedleckiej policji nie wpłynęło żadne zgłoszenie dotyczące tej kobiety i jej partnera- informuje rzecznik prasowa Ewelina Radomyska.
fot: Straż Miejska m.st. Warszawy
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz