Czysta kartka jest jej niezbędna odkąd pamięta. Zapełnia ją tym, co akurat siedzi w jej głowie. Przez wiele lat swoje prace chowała do szuflady. Od niedawna swoją twórczością postanowiła podzielić się w mediach społecznościowych. Edyta w sztuce kocha kontrasty i skrajności, a akt twórczy jest dla niej jak wentyl bezpieczeństwa pozwalający w kontrolowany sposób uciszyć wewnętrzną burzę...
Na trop twórczości Edyty (pseudonim artystyczny Regreine) wpadłam przypadkiem. Jako laik w sferze sztuki, mogłam tylko dorzucić swoją fecebook'ową reakcją: "Super" czy "Wow!". Całkowicie nieprofesjonalnie byłam i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co prezentuje Edyta, a w mojej głowie zapaliła się w końcu lampka, że oprócz "lajka" czy wyrażającego zachwyt komentarza, mogę zrobić coś jeszcze! Plan był taki: poproszę Edytę o udzielenie wywiadu i opublikujemy część jej dorobku artystycznego. Gdy zaczęłam wdrażać plan w życie, od razu pojawiły się schody. Artystka, której prace wpadły mi w oko, dwukrotnie odmówiła rozmowy, twierdząc, że "jest jej niezmiernie miło, ale nie ma czego publikować". Za trzecim razem się udało!
O niej. Dzieciństwo i czasy licealne Edyta Radzikowska spędziła w Siedlcach. Jest absolwentką "Prusa". Jako że kocha konie, zaraz po liceum, wybrała studia na kierunku zootechnika - hodowla koni i jeździectwo na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie. Potem było pielęgniarstwo na Akademii Bialskiej. Aktualnie pracuje jako pielęgniarka operacyjna w Warszawie. Jak na osobę na takim stanowisku przystało, na co dzień Edyta twardo stąpa nogami po ziemi. Czy tak powinien wyglądać opis osoby związanej ze sztuką? Otóż w sztuce życia wszystko jest możliwe... Podczas rozmowy Edyta daje się poznać jako osoba krytyczna wobec siebie i swoich prac, w tle przebija jednak jej charyzma i artystyczna, niebanalna osobowość. Oto jak odpowiedziała na nurtujące mnie pytania:
Dlaczego postanowiłaś podzielić się swoją twórczością w mediach społecznościowych?
- Jestem w tym trochę jak matka chwaląca się dzieckiem, nawet jeśli jest jeszcze niedojrzale i bywa niezdarne. W żaden sposób nie chcę wymuszać reakcji na to, co zdarza mi się zrobić, ale jeśli pojawia się informacja zwrotna, jest mi zawsze niezmiernie milo, ze komuś się to podoba. To jak namiastka opowiadania znajomym (nieznajomym również) o swoim dniu i przygodach. Osobiście lubię to określać za pomocą tytułu znanej przez większość nieco starszych osób bajki "Przygód kilka wróbla Ćwirka" (śmiech).
Cieszę się, że również mogłam dołączyć do grona odbiorców twoich przygód. A propos przygód - zdaje się, że cykl komiksów z Życia Di opowiada właśnie o tobie. Skąd wziął się pomysł na Di jako komiksową Ty?
- Ta mini seria rozpoczęła się zupełnie przypadkowo pewnej niedzieli po nieprzespanej nocy. Siedziałam wtedy zmęczona i sfrustrowana nad kubkiem kawy, aż zobaczyłam leżący na półce cienkopis. Oczywiście uznałam, że to znak żeby pobazgrać po kartce na uspokojenie (śmiech). No i tak troszkę niechcący powstał pierwszy mini obrazek z tego cyklu. Następnego dnia postanowiłam pociągnąć temat, co spotkało się z fajnymi reakcjami. Później szło samo. Do tej pory czasem coś do tego cyklu dorzucam, aczkolwiek już nie z taką częstotliwością, jak na początku. "Z życia Di" jest jednym z moich ulubionych zbiorów wśród takich szybkich i lekkich "wstawek" powstających bez wysiłku, a dających mi dużą frajdę.
Komiksowa Di jest jedną z gałęzi Twojej twórczości. Prace, które prezentujesz na FB i Instagramie, zdają się być bardzo różnorodne. Tak jakbyś z niejednego artystycznego pieca chleb jadła... Czy są jakieś style, które dominują w Twoim artystycznym życiu?
- Nigdy nie trzymałam się konkretnego stylu, ani techniki. Może to chaotyczne, ale w tym wszystkim chodzi w końcu o przyjemność, jaka z tego czerpie i odzwierciedlenie swojego stanu z danej chwili. Były okresy w moim życiu, i dalej są, że jakiś kierunek artystyczny wyjątkowo na mnie oddziałuje, ale nie jest to rzecz stała. Używam różnych technik i różnych materiałów w zależności od nastroju. Kocham kontrasty i skrajności. (...)
Zgadza się... Działa na zmysły i emocje, ale też inspiruje. Co lub kto Ciebie inspiruje?
- To naprawdę trudno określić, bo inspiracja w gros przypadków przychodzi nagle i często z czegoś tak subtelnego, że trudno to wychwycić. Po prostu jest. Oczywiście są tematy, które ukazuje częściej, jak np. zwierzęta czy kobiety, ale nie oznacza to, że tylko to mi daje inspiracje. (...)
Czym jest dla Ciebie tworzenie? Pasją? I czym jeszcze?
- Nie powiedziałabym, że to pasja, raczej wewnętrzny przymus. Jest to w głównej mierze wentyl bezpieczeństwa pozwalający w kontrolowany sposób uciszyć burzę, jaka czasem powstaje w głowie i uwolnić napięcie. Nie mogę jednak ukryć, że jako wzrokowiec lubię otaczać się przedmiotami, które mi się podobają, kreować swoje otoczenie. Bardzo doceniam sztukę użytkową, dlatego lubię raz na jakiś czas zrobić sobie mebel czy inny użyteczny przedmiot, w którym będzie jakieś odbicie mnie samej. (...)
Hmm... Mówisz o takich artystach dnia codziennego. To bardzo inspirujące. A jak określiłabyś siebie jako artystkę?
- W tej sferze życia, która z zasady pozwala na nieskrępowanie, pozostaje zachłanna, niecierpliwa, impulsywna i niezdyscyplinowana. W perspektywie twórczości to chyba określa mnie najlepiej.
(...)
Cały tekst w papierowym wydaniu ŻS z 16 stycznia
Edytę znajdziecie na FB: Edyta Radzikowska lub Instagramie: diregreine
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz