Siedlce w ubiegły piątek gościły minister pracy, szefową ZUS oraz liczne grono miejscowych parlamentarzystów i dygnitarzy.
Wśród komentarzy, które czytelnicy zamieścili w lokalnej prasie pod tekstami relacji z konferencji pani minister oraz prezeski ZUS nie zabrakło tych, które dotyczą planowane go przez ministerstwo przejęcia przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych dużej grupy rolników opłacających dotychczas składki w KRUS. Niepokój rolników budzi konieczność opłacania większych niż dotychczas składek. Jest on zrozumiały w sytuacji problemów jakie mają z opłacalnością swojej działalności oraz ryzykiem spadku dochodów jakie nadal może być skutkiem panującej epidemii.
Pominięcie tej sprawy przez dygnitarzy składających wizytę ?gospodarską? w rolniczym regionie nie można uznać za przypadkowe. Symboliczna jest także nieobecność przedstawicieli kierownictwa KRUS. Projekt zmian ustawowych zgłaszanych przez ministerstwo pracy, a od którego próbuje dystansować się minister rolnictwa, spotkał się z krytyką publicystów i działaczy związków rolników.
Walkę z pomysłem zapowiedział podczas wystąpienia przed centralą KRUS w Warszawie szef Agrounii. Stwierdził dobitnie, że jego organizacja i rolnicy nie godzą się, by prowadzący dodatkową działalność gospodarczą musieli płacić ZUS, a nie jak do tej pory podwójny KRUS. Nad zmianami takimi ma pracować Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej.
Związkowcy uważają, że uderzy ona w interesy rolników, którzy prowadzą dodatkową działalność gospodarczą. Obecnie rolnicy, którzy dodatkowo prowadzą inną działalność (np. sklep na wsi albo zakład fryzjerski), płacą w KRUS-ie podwyższone składki. Jej wysokość jest mniejsza od płaconej przez przedsiębiorców opłacających składki w ZUS. Dla gospodarstw do 50 ha składka ta wynosi obecnie 708 zł na kwartał od osoby, a posiadających gospodarstwa powyżej tego areału - 1059 zł.
Ministerstwo chce, by najbardziej ?przedsiębiorczy? rolnicy płacili 1457,49 zł miesięcznie od osoby i nie w KRUS-ie, ale już w ZUS-ie. Zdaniem związkowych działaczy zlikwiduje to drobny handel i usługi na wsi. Podczas piątkowej konferencji przed centralą KRUS Michał Kołodziejczak przekonywał, że nałożenie dodatkowego obciążenia sprawi, że rolnikom nie będzie się opłacało zajmować dodatkową działalnością ?często nie przynoszącą dochodów, a jedynie wspierającą domowy budżet, więc znikną wiejskie sklepy, fryzjerzy, sąsiedzi, którzy mają maszyny, nie będą świadczyli nimi odpłatnych usług na rzecz tych, którzy takiego sprzętu nie mają?. Jego zdaniem zagrożona będzie także agroturystyka.
Przypomnijmy, że latami wydatkowano znaczne środki unijne, między innymi z programu Lider aby taką dodatkową działalność gospodarczą i usługi na terenach wiejskich rozwijać. Ryzyko wywołania konfliktu z najbardziej aktywną grupa rolników dostrzegł nowy minister rolnictwa Grzegorz Puda, który napisał w swoim oświadczeniu, że ?żaden projekt takiej ustawy nie wpłynął do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi w ramach uzgodnień międzyresortowych?. Podkreślił także, że ministerstwo rolnictwa i KRUS nie uczestniczyły w żadnych roboczych pracach nad proponowanym rozwiązaniem.
Prace nad zmianami, podobnie jak inne wymierzone w większe grupy obywateli projekty prowadzone są pod hasłem koniec z ?fikcyjnymi rolnikami?. Ono ma zjednywać część opinii społecznej do tego, że od przyszłego roku rolnicy, którzy prowadzą działalność gospodarczą zapłacą nie 700 zł kwartalnie w KRUS-ie, ale ponad 1400 zł miesięcznie od jednej osoby w ZUS-ie. Inne tłumaczenie to, że rząd uszczelnia system ubezpieczeń i uniemożliwia przedsiębiorcom ucieczkę przed ZUS-em. Przedstawiciele ministerstwa pracy próbują bronić projekt argumentem, że ?mówimy tu o składkach emerytalnych, od których zależy przyszła emerytura każdego obywatela. Te pieniądze wrócą przecież do rolników w postaci wyższego świadczenia?. Tę opinię trudno jest jednak akceptować rolnikom w okresie licznych problemów jakie mają w czasie epidemii ze stabilizacją swoich dochodów. Zapytany o kalendarz prac nad ustawą przedstawiciel ministerstwa pracy nie wyklucza, że nowe zasady ubezpieczeniowe mogłyby zacząć obowiązywać już od początku przyszłego roku.
Więcej płacić będą musieli także rolnicy, którzy prowadzą niewielkie biznesy: przetwórnie płodów rolnych, sklepy wiejskie, mleczarnie, masarnie, gospodarstwa agroturystyczne itd. Zdaniem Grzegorza Wysockiego, przewodniczącego Związku Zawodowego Pracowników Rolnictwa w RP zmiany przepisów mogą dotknąć od 70 do 250 tysięcy rolników i ich rodzin, a ?przeniesienie rolników do ZUS-u skończy się tym, że te małe biznesy na wsiach padną, albo rolnicy przejdą do szarej strefy i państwo nie zobaczy już żadnych składek od tych firm?.
Realnym skutkiem może być wzrost cen żywności, bo rolnicy będą mieli większe wydatki i podniosą ceny. W większości wypowiedzi przypomina się ,że ? Prawo i Sprawiedliwość zachęcało rolników do zakładania działalności gospodarczej, prowadzenia rodzinnych przetwórni, warsztatów rzemieślniczych itd.?, a teraz jak ocenia to Michał Kołodziejczyk ? okazuje się, że była to pułapka?.