W związku z pojawiającymi się nieprawdziwymi informacjami w internecie oświadczamy, że żaden z pracowników "Życia Siedleckiego" nie wykonał zdjęcia, które było ilustracją do artykułów: "Zakazy? A co mi tam zakazy?" oraz "Następstwa zakazanego treningu młodzieży".
Zgodnie z prawem prasowym nie musimy informować skąd mamy zdjęcie i informację o danym zdarzeniu, ale w tekście - zgodnie z prawdą - ujawniamy, że pochodzi ono od rodzica, mieszkańca Siedlec.
Dziennikarz nie ma obowiązku podawania źródła informacji, co więcej może mieć obowiązek zachowania w tajemnicy autora zdjęcia, jeżeli ten będąc informatorem dziennikarza (dostarczycielem zdjęcia) zastrzegł anonimowość (art. 15 ust 2 pkt 1 prawa prasowego).
Przypominamy również, że internet jest środkiem masowego komunikowania, więc za zniesławienie i oszczerstwa na podstawie art. 212 § 2 k.k. można zostać skazanym na grzywnę, karę ograniczenia wolności lub karę pozbawienia wolności do roku.
2 4
"Dziennikarze" bawią się w donosicieli a za krytkę straszą czytelników sądem. Ale jaja!
0 0
Do poprzedniego wpisu:
Rzecz wtyn, czy dziennikarz skłamał - czyli zlamał prawo. Jeśli nie, to czego sie czepiasz człowieku??? Artykuł to nie jest donos, a powoływanie się na obowiązujące prawo, to nie jest straszenie.