Zamknij

Koszmar jednego dnia – życie nastolatki z gminy Wiśniew zmieniło się w sekundę

ID 12:46, 06.11.2025 Aktualizacja: 12:54, 06.11.2025
7 zdjęcie poglądowe zdjęcie poglądowe

To miał być zwyczajny, wakacyjny dzień. W jednej chwili życie nastolatki z gminy Wiśniew obróciło się o 180 stopni. Zderzenie z samochodem sprawiło, że dziewczynka trafiła do szpitala w ciężkim stanie, a jej rodzina rozpoczęła najtrudniejszą walkę – o zdrowie, o sprawiedliwość i o nadzieję.

Był 5 sierpnia. Lato w pełni, wakacje, ciepły dzień. Ola – wesoła, aktywna 13-latka – wsiadła na rower i pojechała dobrze znaną sobie drogą w Zabłociu, w gminie Wiśniew. Drogą, którą przemierzała już nie raz. Nikt nie przypuszczał, że tego dnia wydarzy się tragedia.

Czas i cierpliwość

W pewnym momencie doszło do potrącenia. Opel, którym kierował 52-letni mężczyzna, uderzył w jadącą prawidłowo poboczem dziewczynkę. Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe. Ola z ciężkimi obrażeniami ciała została przetransportowana do szpitala w Siedlcach, gdzie lekarze wprowadzili ją w śpiączkę farmakologiczną.– To były chwile grozy – wspomina pani Agnieszka, mama dziewczynki. – Przez pierwsze godziny nie wiedzieliśmy co z naszym dzieckiem. Usłyszeliśmy tylko, że Ola była reanimowana. Kiedy dotarliśmy na SOR, czekaliśmy. Dopiero po godzinie powiedziano nam, że jej stan jest bardzo ciężki, że została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną i że zostanie przetransportowana do Warszawy.Obrażenia głowy były poważne. Lekarze podejrzewali również złamanie kręgosłupa w odcinku piersiowym. Dziewczynka była unieruchomiona na specjalnej desce. – Nikt nie chciał nic mówić. Wszyscy powtarzali tylko 2 słowa: „czas” i „cierpliwość”. Mówili, że pierwsze 3 doby są najważniejsze. Ola miała krwawienie podpajęczynówkowe. Podejrzewałam, że nawet lekarze boją się cokolwiek powiedzieć – opowiada pani Agnieszka. – Choć od samego początku opiekę mieliśmy naprawdę dobrą.Po 4 dobach Ola została wybudzona ze śpiączki. Spędziła w szpitalu aż 32 dni.

Pierwsze kroki

– Gdy wracałyśmy do domu, Ola była już w stanie pomóc mi się przenieść na wózek. Pierwsze kroki po wypadku stawiała z balkonikiem. Nogi się jej plątały, był niedowład prawej strony, pieluchy, karmienie... Niektóre dysfunkcje zostały z nami do dziś – mówi mama.Ola korzysta z indywidualnego nauczania. Pani Agnieszka wylicza: – Tę rękę ma już na tyle rozruszaną, że zaczęła nią pisać. Ma problemy z pamięcią, a wada wzroku zmieniła się z dodatniej na ujemną. Rehabilitację odbywa 3 razy w tygodniu w domu. Jest też pod opieką psychologa.Po wypadku dziewczynka miała otarcia na plecach, szycie stopy, około 6 szwów po lewej stronie i liczne otarcia. Na prawej stronie głowy kolejne 6 szwów. – Nie wiem, jak dokładnie doszło do wypadku. Czy kierowca uderzył ją w tył, czy próbował ją ominąć... W której chwili doszło do uderzenia głową o auto? Nie mam pojęcia. Sami nie wiemy, jak to mogło wyglądać – mówi matka. Zaginęły też okulary, które Ola miała na sobie. – Nie wiadomo, gdzie są. To drobiazg, ale symboliczny. Tak wiele rzeczy z tamtej chwili już nie da się odzyskać – dodaje.

Ale mam żal

Przypomina też sobie warunki z tamtego feralnego dnia: pogodnie, bez deszczu, dobra widoczność. Było około godziny 16. – Ola jechała prawidłowo, poboczem, bo tam nie ma ścieżki rowerowej. Rozumiem, że wypadki się zdarzają, i że czasem nie mamy na to wpływu – mówi spokojnie.I od razu bez wahania przyznaje: – Ale mam żal. Nie o sam wypadek, tylko o to, że ten człowiek nawet nie zapytał, co z Olą, jak się czuje, czy w ogóle przeżyła. Widzieliśmy się, patrzyliśmy sobie w oczy, a nie padło ani jedno słowo. Nie było przeprosin, nie było nawet zwykłego ludzkiego odruchu empatii, który w takich chwilach jest potrzebny bardziej niż cokolwiek innego.– Wiem, że sam ma dzieci – dodaje po chwili. – Może dlatego tak trudno to zrozumieć, że nie potrafił nawet zapytać o zdrowie dziecka. Ten żal zostanie ze mną na zawsze. 

Walczymy dla niej

Zamiast tego, zdaniem pani Agnieszki, pojawiły się plotki i spekulacje: – Przykre, że zamiast wsparcia słyszymy pomówienia. Że Ola miała telefon, że pisała wiadomość. To nieprawda! Telefon został wyjęty z jej kieszeni dopiero po wypadku.Inni mówią, że robimy to dla pieniędzy. – Nie, nie robimy tego dla pieniędzy, tylko dla Oli. Dla jej zdrowia, żeby mogła wrócić do życia, do radości, którą jej odebrano. Każdy, kto ją zna, wie, że była aktywnym dzieckiem, pełnym planów i marzeń. Teraz codziennie walczymy o każdy dzień. Są chwile gorsze, bo po rehabilitacji jest zmęczona, ale wspieramy ją i mówimy: „Olka, damy radę!”. Ale mimo bólu będę walczyć o sprawiedliwość, o leczenie, o każdy dzień jej życia – opowiada mama.Rodzina skupia się przede wszystkim na rehabilitacji. Nie prowadzi żadnych zrzutek. – Zaraz po wyjściu ze szpitala szkoła w Radomyśli zorganizowała zbiórkę i uzbierano ponad 9 tys. zł. To były środki na ten pierwszy rozruch – tłumaczy pani Agnieszka. – Chcę z całego serca podziękować dyrekcji szkoły, nauczycielom, uczniom i wszystkim, którzy wtedy okazali nam wsparcie. Dziękuję też za każdą modlitwę o zdrowie Oli, zwłaszcza tę w naszym parafialnym kościele. To wszystko dało nam ogromną siłę, by się nie poddać i walczyć dalej – dodaje ze wzruszeniem.

Śledztwo w toku

Siedlecka Prokuratura Rejonowa potwierdza, że zajmuje się sprawą wypadku drogowego w Zabłociu. Początkowo robiła to w formie dochodzenia, jednak 3 października wszczęto śledztwo. – W wyniku postępowania ustalono, że dziewczynka doznała ciężkich obrażeń ciała. Podejrzanemu mężczyźnie postawiono zarzut spowodowania wypadku drogowego, w wyniku którego inna osoba doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – informuje prokurator Katarzyna Wąsak. – W takim przypadku sprawcy grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.Prokurator powołał biegłych lekarzy psychiatrów, by ustalić poczytalność podejrzanego. W planach jest również powołanie biegłego z zakresu ruchu drogowego, który szczegółowo przeanalizuje przebieg i przyczyny wypadku. Wiadomo, że kierowca był trzeźwy. Wstępne ustalenia wskazują, że mężczyzna nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze i zastosował nieprawidłową technikę jazdy, co przyczyniło się do zdarzenia. – Sytuacja jest trudna, ponieważ nie ma świadków ani nagrań z monitoringu. Musimy bardzo dokładnie zbadać wszystkie aspekty tego wypadku – dodaje prokurator.

Apel matki

Słowa pani Agnieszki to nie tylko relacja z tragicznego dnia, ale apel: do kierowców, do dorosłych, do każdego z nas. – Chcę, żeby ludzie zrozumieli, że odpowiedzialność na drodze to nie tylko przepis, to czyjeś życie. I żeby przestali oceniać innych bez poznania prawdy. Walka o pieniądze to nie pogoń za bogactwem, to walka o zdrowie, o przyszłość mojego dziecka. Proszę o jedno: o odruch empatii, o zauważenie drugiego człowieka – mówi cicho, ale stanowczo.

W tej historii chodzi o coś więcej niż o zdarzenie z 5 sierpnia bo wypadki są częścią życia. To opowieść o walce, o bólu rodziny o słowach, które nie padły, o ciszy która zabolała bardziej niż rana.         

 

(ID)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (7)

MariaMaria

0 0

Dużo siły. Pozdrawiam

19:37, 07.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

XxXx

4 0

Przecież syn tej Agnieszki a brat Oli spowodował taki sam wypadek i skrzywdził niewinną dziewczynę również na rowerze,taka sama historia,chyba matka ma zaniki pamięci,, Historia zatoczyła koło,,

19:53, 07.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:1
Odpowiedz

Taki ktosTaki ktos

1 0

Niech pani nie wymaga od innych więcej niż pani rodzina dała poszkodowanej rowerzystce z winy pani syna.

21:57, 07.11.2025

Pamiętliwa... Pamiętliwa...

1 0

Ogromnie bolesne i przykre jest, że ludzie którzy nie mają bladego pojęcia co się wydarzyło na miejscu zdarzenia takie tworzą pomówienia....
Idzie to w świat, przekazują dalej , przekręcają. Nie mają za grosz empatii i ludzkiej życzliwości 🥹 plotą tymi jęzorami jak się tylko daaa bez odpowiedzialności za własne słowa..

Kiedyś i mnie to dotknęło jak już wyrok ludzie postawili nas wypadkiem co prawda śmiertelnym w, którym podobno brałam czynny udział. Obsmarowali mnie gdzie tylko się da - fakt, że było to ponad dekadę temu lecz niesmak i ból w sercu pozostał.. jak obmawiali i krzywo na mnie patrzyli przez pierwszy tydzień od zdarzenia .. policja w ciągu doby wiedziała kto co i jak niestety ludzie Ci zawistni dowiedzieli się dopiero po czasie. Czy ktoś mnie przeprosił ? Nie nigdy... Co przeszłam to wiem tylko ja. .


Ludzie ile w Was jest zawiści i zła. Wy nawet tego nie dostrzegacie.
Sama postawa sprawca jest karygodna.
Powinniście wszyscy się pochylić nad sobą nad swoim życiem i swoimi problemami.

Jedynie co można w tej sytuacji zrobić to pomoc temu biednemu dziecku co niewinne dostało szansę życia i bycia pośród nas...
Z sercem popatrzmy na drugiego człowieka.
Nigdy nie wiemy co nas czeka za rogiem życia , a nóż przyjdzie nam przechodzić podobny dramat 🥹🥹🥹

19:53, 07.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

Nie tak to...Nie tak to...

4 0

Pierwszy syn tej Pani jechał po pijaku miał wypadek i zginął, drugi syn potrącił młoda rowerzystkę jadąca do szkoły( analogiczne zdarzenie jak w oposanym artykule), wszelkie szkody pokrywa oc i nikt nie wymaga dodatkowych przeprosin i użalania, poza tą pania... ludzie robili lokalne zbiórki na rehabilitacje Oli i czego ona jeszcze oczekuje??

20:32, 07.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:1
Odpowiedz

KasaKasa

1 1

Prosta sprawa poszła do gazety liczy jeszcze na pieniądze ,bo kocha darmowe pieniążki
Ona jeszcze spokoju i temu panu nie da co spowodowało wypadek

21:29, 07.11.2025

Miejscowy Miejscowy

1 0

Los tą panią doświadczył wielokrotnie tylko szkoda że nie potrafi wyciągnąć z tego konsekwencji,lubi wokół siebie szum to teraz zrobiła sobie rozgłos na całego

22:08, 07.11.2025
Wyświetl odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%