Zamknij

Konflikt w Żeliszewie: Właściciel zabytkowego terenu walczy o jego przyszłość

11:24, 26.02.2025 Aktualizacja: 20:12, 28.02.2025
Skomentuj

W miejscowości Żeliszew od około 16 lat trwa nierozwiązany konflikt pomiędzy właścicielem terenu Zespołu Pałacowo-Parkowego, uznanego za zabytek w 1962 roku, a władzami gminy Kotuń. Spór dotyczy inwestycji, która została zrealizowana bez zapewnienia odpowiedniej drogi dojazdowej. Dotychczasowa trasa przez park, będąca częścią prywatnej własności, stała się przedmiotem poważnych kontrowersji.

Spór o wycinkę drzew

Sprawa, która ciągnie się od tak wielu lat, mimo interwencji kolejnych władz, wciąż nie została rozwiązana. Pan Piotr, właściciel parku, zgłosił się do naszej redakcji z prośbą o pomoc. Park który jest uznany za zabytek, należy do niego, jednak przez jego środek przechodzi działka która stanowi własność gminy, która planuje przeznaczyć część parku pod drogę dojazdową. W związku z tym, według wstępnych planów, ma zostać wyciętych około 80 drzew – roślin, które stanowią integralną część tego historycznego miejsca.

-To nie chodzi o jedno drzewo. To około 80 sztuk roślin, które tworzą unikalny krajobraz i charakter tego zabytkowego parku – podkreśla Pan Piotr, wyraźnie zmartwiony takim rozwiązaniem. Jak sam mówi, wycinka takiej liczby drzew jest absolutnie niepotrzebna, zwłaszcza ,że jest dojazd z drugiej strony a także istnieje możliwość stworzenia drogi dojazdowej w innym miejscu, bez niszczenia tej przestrzeni. -Można to zrobić inaczej, bez wycinania tego, co stanowi o wyjątkowości tego terenu. Jestem gotów na zamianę działek aby zbudowano drogę w bardziej odpowiedniej lokalizacji, która nie będzie wpływać na charakter parku – mówi z nadzieją.

Zniszczenie terenu przez ciężki sprzęt

Pan Piotr walczy o zachowanie tego terenu w stanie nienaruszonym. Już kilkakrotnie kierował pisma zarówno do gminy, jak i do konserwatora zabytków. -Wszystko, co robię, ma na celu ochronę tego miejsca. Zgłaszałem do odpowiednich instytucji każdą planowaną pracę – podkreśla z emocjami właściciel. Zwraca uwagę, że nigdy nie wyrażał zgody na przejeżdżanie przez teren parku a wszystkie przejazdy odbywały się bez jego wiedzy i zgody co, stało się przedmiotem licznych sporów. -Droga ta jest moją własnością, w wyniku rozpoczęcia prac budowlanych w moim terenie zaczęły wjeżdżać ciężkie maszyny, co doprowadziło do zniszczeń. Korzenie drzew zostały odkryte, powstały głębokie dołki, a teren uległ poważnej degradacji.– mówi Pan Piotr, a w jego głosie słychać wyraźne wzburzenie.

Ochrona parku i betonowe bloki

Właściciel parku zaznacza, że betonowe bloki, które obecnie stanowią element ochrony tego miejsca, nie są dla jego kaprysu, lecz zostały postawione za zgodą konserwatora zabytków, by zapobiec dalszej dewastacji. -To nie są moje wymysły, postawiłem je po to, by ochronić to miejsce przed dalszym zniszczeniem – tłumaczy z przekonaniem.

Problemy z wycinką na sąsiedniej działce

Pan Piotr wyjawia również, że w przeszłości miał problemy z wycinką drzew na sąsiedniej działce należącej do parku, która należy do niego. -Zostały one wycięte przez niedopilnowanie osób odpowiedzialnych za sąsiedni grunt gminny, więc musiałem wzywać odpowiednie służby – mówi z żalem. Z coraz większym rozczarowaniem stwierdza, że mimo wielu prób rozwiązania sytuacji, spór wciąż trwa, a odpowiedzialność za zaistniałą sytuację jest niejasna. -Wszyscy sobie wzajemnie przerzucają winę, a w końcu żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności – zaznacza, w jego głosie słychać coraz więcej frustracji.

Walka o przyszłość parku

-Nie chcę być wrogiem nikogo, ale czuję się, jakbym był zmuszony walczyć o coś, co powinno być chronione przez wszystkich – mówi Pan Piotr, z wyraźnym ładunkiem emocji w głosie. -Zależy mi jedynie na tym, by to miejsce zostało w jak najlepszym stanie, bo to moje marzenie – by to było miejsce kultury, do którego będą przyjeżdżać ludzie, by coś się tu działo w tym celu też założyłem muzeum – dodaje z pasją.

-Nie jestem wrogiem gminy, tylko chcę dojść do porozumienia od lat. Mam nadzieję, że uda się to rozwiązać, bo to miejsce zasługuje na odpowiednią ochronę – kończy, choć widać, że jest już coraz bardziej rozczarowany dotychczasowymi wynikami rozmów.

Gotowość do kompromisu

Pan Piotr zapewnia, że jest w pełni otwarty na propozycje rozwiązania sporu, a jednym z możliwych kompromisów jest zamiana działek, aby umożliwić budowę drogi dojazdowej w innym, bardziej odpowiednim miejscu. -Jestem gotów na wymianę działek. Chciałbym, aby droga do boiska została zrealizowana w miejscu, które nie zagraża ochronie parku i jego walorom zabytkowym – mówi z nadzieją, że w końcu uda się dojść do rozwiązania, które zadowoli obie strony. -Moim celem jest zachowanie tego miejsca, bo to jest kawałek naszej historii. Działam w dobrej wierze i wciąż liczę na kompromis, który pozwoli wszystkim stronom dojść do porozumienia – dodaje z determinacją.

-Zarzucono mi, że nie dbam o to miejsce, ale to nieprawda. Wszystkie prace, które chcę przeprowadzić, zgłaszam do odpowiednich instytucji, a po uzyskaniu zgody realizujemy je z żoną. Może nie wykonujemy ich dużo, ale robimy to w miarę naszych możliwości. Aktualnie czekamy na zgodę rewitalizacji kolejnej części parku – wyjaśnia z przekonaniem, ale też z goryczą, że mimo jego starań, sytuacja nie została uregulowana. Wskazuje też na absurd sytuacji związanej z inwestycją, która powstaje bez odpowiedniej drogi dojazdowej: -Jak można realizować inwestycję, która nie ma drogi dojazdowej? Droga, która teraz była wykorzystywana, nie należy do gminy. Z drugiej strony przebiega droga gminna którą nie uczęszczały pojazdy na budowę a zaczęły w chwili postawienia bloków – zauważa, a w jego głosie słychać rozczarowanie systemem.

Nadzieja na rozwiązanie

Pan Piotr liczy na dalsze rozmowy z władzami, ale nie ukrywa rozczarowania, że dotychczasowe rozmowy nie przyniosły oczekiwanego efektu. -Wciąż mamy nadzieję, że w końcu uda się dojść do porozumienia na czym skorzystała by Gmina i zabytkowy park – kończy, nie tracąc nadziei na rozwiązanie tej trudnej sprawy.

Druga strona medalu

Rozmawialiśmy z wójtem gminy Kotuń, Danielem Celińskim, który udzielił nam komentarza w tej sprawie.

– Obecnie czekamy na decyzję konserwatora zabytków w sprawie wycinki drzew. Chcielibyśmy w końcu otrzymać jednoznaczną decyzję, czy te drzewa podlegają ochronie, czy nie. Mamy do czynienia z pasem drogowym, który nie został uznany za zabytek, chociaż znajduje się w obrębie kompleksu parkowego. W tej chwili gmina jest w sytuacji, w której oczekuje na decyzję konserwatora, aby dowiedzieć się, czy możemy korzystać z tej drogi. Zgodnie z naszymi ustaleniami, droga, na której stoją bloczki, to część działki będącej we władaniu gminy. Mieszkańcy pamiętają, że zawsze była to droga publiczna, w która też gmina włożyła nakłady finansowe. Pas zieleni wzdłuż niej to drzewa około 30-letnie. Wkrótce odbędą się konsultacje polubowne z udziałem konserwatora zabytków i wtedy będziemy wiedzieć, jak ta sprawa się potoczy. Co do propozycji przeniesienia drogi w inne miejsce, muszę zaznaczyć, że gmina nie stać na wytyczenie nowej drogi, ponieważ pas drogi ma zaledwie 4 metry, co nie spełnia wymogów drogi gminnej. Dodatkowo, obok przebiega 6-metrowy rów, a aby wytyczyć nową drogę, musielibyśmy wystąpić do Wód Polskich o zmniejszenie szerokości rowu, co wiązałoby się z poniesieniem kosztów projektu oraz budowy nowej drogi. Szacowane koszty tej inwestycji wyniosłyby około 3 miliony złotych, co zdecydowanie przewyższałoby wartość całej inwestycji. Warto dodać, że droga służy jedynie dojazdowi do boiska, głównie wieczorami i w weekendy, a także do pól uprawnych. Proponujemy zamianę części terenu, na którym znajduje się droga, z pasem zieleni. Rozmowy w tej sprawie wciąż trwają. Jako przedstawiciel władzy samorządowej, dążę do rozwiązania tej sprawy w sposób polubowny. Chcę jak najbardziej załatwić ten konflikt w sposób, który będzie satysfakcjonujący dla wszystkich stron. Niemniej jednak, jeśli negocjacje nie przyniosą rezultatu, będę zmuszony podjąć kroki, aby wyciąć drzewa znajdujące się w pasie drogowym i zapewnić dostęp do boiska.-wyjaśnia wójt.

Nadzieja na rozwiązanie konfliktu

Mimo długoletniego sporu i trudnych rozmów, zarówno właściciel parku, jak i wójt gminy Kotuń, podkreślają swoje zaangażowanie w poszukiwaniu rozwiązania, które będzie satysfakcjonujące dla obu stron. Istnieje jeszcze szansa na znalezienie kompromisu, który pozwoli na ochronę cennego terenu i jednocześnie zapewni dostęp do boiska i innych potrzebnych inwestycji infrastrukturalnych.

Zarówno Pan Piotr, jak i wójt gminy, zgodnie podkreślają, że najważniejsze jest zachowanie dobra wspólnego – unikalnego charakteru parku, który stanowi część historii miejscowości, oraz umożliwienie dalszego rozwoju gminy. Choć niełatwe, rozmowy wciąż trwają, a obie strony mają nadzieję, że uda się osiągnąć porozumienie, które umożliwi połączenie ochrony zabytków z potrzebami lokalnej społeczności.

Miejmy nadzieję, że finalnie dojdzie do rozwiązania, które zadowoli zarówno właściciela terenu, jak i władze gminy, pozwalając na harmonijne współistnienie tradycji i rozwoju. To sprawa, która ma znaczenie nie tylko dla Żeliszewa, ale i dla przyszłości innych podobnych miejsc, w których ochrona dziedzictwa i potrzeby infrastrukturalne muszą znaleźć równowagę.

Warto śledzić, jak ta sprawa się potoczy. To nie tylko kwestia ochrony zabytku, ale także przyszłości całej miejscowości i jej mieszkańców.

 

Zapraszamy do galerii zdjęć.

 

 

 

 

(I. Dąbrowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

brrrrrbrrrrr

4 0

Sport to nie wszystko, historia ważniejsza.

10:29, 02.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Czytelnik.Czytelnik.

4 0

Jak to jest możliwe ,że to właściciel próbuje ratować ten zabytek od zgoła 16 lat ,jak wynika z tekstu. Jak się czyta artykuł to odnosi się wrażenie że urzędnicy działają na zasadzie faktów dokonanych ,i traktują mieszkańca swojej gminy jak wroga! Co było pierwsze zespół pałacowo parkowy czy boisko? Dlaczego planując budowę boiska wybrano lokalizację w granicy zabytku.Czy naprawdę nie było iinnej korzystniejszej lokalizacji pod to boisko z punktu widzenia komunikacji? No i zasadnicze pytanie które po przeczytania tego artykułu należy zadać. Jak to jest możliwe aby zaplanować inwestycję celu publicznego i ją wykonać za publiczne pieniądze bez drogi dojazdowej!!!.

15:45, 02.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

mieszkaniec żeliszewmieszkaniec żeliszew

4 4

Właściciel parku powinien skupic sie na jego rewitalizacji a nie biegać po redakcjach i sie skarzyc na cały swiat. Od 30 lat nic nie zostało zrobione, co najwyzej wycięty najwartościowszy drzewostan. Droga była tam od zawsze i to właściciel parku jest głównym winowajcą konfliktu. Z tego co wiem to kilkukrotnie otrzymywał propozycje rozwiazania konfiktu jednak nigdy sie na nie nie zgadzał. I to on powinien być ukarany za to że nie dotrzymał zapisów umowy. Park i pałac miały byc wyremontowane w okresie 3 lat od zakupu, mija 30 i dalej jest to ruina.

07:54, 03.03.2025
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

AndzejAndzej

5 1

Jest właścicielem czy nie? Jeśli tak jest to jego teren. Nie powinien żaden urzędnik decydować co jest dla niego najlepsze. Trzeba szanować czyjąś własność, a nie niby twoje a nie twoje, czyli czyje?. Komuna dalej swoje robi. Precz z komuną.

09:14, 03.03.2025
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

DarekDarek

2 2

Ja na zdjęciach widzę drogę, jeżdżę nią odkąd się urodziłem. Widzę też połamane drzewa co bardzo źle świadczy o właścicielu parku. Co na to konserwator zabytków, czy nie powinien tego skontrolować i ukarać kogo trzeba?

00:11, 04.03.2025

0%