Zamknij

Dzień z życia dzieci na jachcie

10:00, 29.09.2023 MW/PM
Skomentuj
reo

Wielu czytelników było zainteresowanych, jak wygląda dzień z życia dzieci na jachcie. Na Wasze pytanie odpowiada mama czwórki dzieci, które opuściły dom, znajomych, szkołę i najbliższe otoczenie, aby wybrać się w podróż jachtem wraz z rodziną.

Początek naszej podróży przypominał trochę okres wakacyjny. Nie było zbyt wielu obowiązków, przyzwyczajaliśmy się do życia na wodzie, które jednak zdecydowanie różniło się od naszych wcześniejszych doświadczeń. Nasze życie, w tym życie dzieci bardzo zależy od miejsca, w którym jesteśmy. Czy stoimy w zacisznej zatoce, przy bezludnej plaży, czy jesteśmy w porcie z dużą liczbą sąsiadów i swobodnym dostępem do lądu, czy jednak robimy długi przelot np. przez Atlantyk czy jak teraz przez Pacyfik. Bardzo zależy nam na komunikacji z innymi dziećmi. Gdy jest tylko taka możliwość zapraszamy inne dzieciaki do nas na pokład, czy pozwalamy naszym dzieciom na wspólne zabawy na plaży czy nocowanie u kolegi na innym jachcie.

Jak wyobrażaliście sobie funkcjonowanie waszych dzieci na jachcie? Co sprawia trudności, a co pomaga?

Wypływając, nie mieliśmy świadomości ile jest osób, które zdecydowały się żyć na jachtach czy katamaranach. Poznaliśmy wiele rodzin z dziećmi, z różnych miejsc na świecie. Najważniejsza jednak w tym wszystkim jest znajomość języka obcego. Ja mama dzieci posługuję się językiem angielskim, Maciej kapitan językiem hiszpańskim. Te dwa języki pozwalają nam poznawać kulturę, ludzi. Nasze dzieci, aby znaleźć nowych przyjaciół również muszą się wysilać językowo.

Czy mają kontakt z rówieśnikami? Co z edukacją?

Marcel w Las Palmas zaprzyjaźnił się ze szkockim chłopcem imieniem Heimesz, nie muszę mówić, że to były najlepsze lekcje języka obcego, jakie do tej pory odebrał. Matylda natomiast zaprzyjaźniła się z Norweżką Vilde i również bardzo podciągnęła się językowo. Ze względu na naszą podróż przenieśliśmy dzieci do Niepublicznej Szkoły Podstawowej w Garwolinie, gdzie realizują podstawę programową pod patronatem Centrum Edukacji Domowej w Krakowie. Dzieci mają do dyspozycji Platformę edukacyjną, na której są rozpisane na tygodnie partie materiału i bardzo ciekawe lekcje, oprócz tego raz w tygodniu mają webinary z nauczycielami. Jeśli nie mamy internetu, bo tak też się zdarza, szkoła udostępniła nam książki i ćwiczeniówki.

Jak wygląda codzienność ze szkoła w tle i zaliczanie etapów edukacyjnych?

Matylda miała do zdania 10 egzaminów, po jednym z każdego przedmiotu. Taki klasyczny dzień zaczynamy od kąpieli prosto z jachtu do wody. Następnie zjadamy wspólne śniadanie i robimy lekcje. Jeśli jesteśmy w jakimś ciekawym miejscu to oczywiście ruszamy wszyscy eksplorować nowe miejsce. Ostatnio wstąpiliśmy na jeden dzień na Glapaagpos na wyspę San Cristobal. Dzieci na żywo oglądały pokaz szalejących wokół lwów morskich, a na brzegu miały okazję spotkać iguany. Chyba właśnie obcowanie z tak inną naturą robi na nich ogromne wrażenie. Ile razy by nie widziały stada delfinów to zawsze wyrywają się okrzyki zachwytu.

Co sprawia trudności w takim codziennym życiu? Jak oceniacie Waszą decyzję patrząc na dzieci?

Są też trudne chwile, tęsknoty za domem, za przyjaciółmi, za rosołkiem u babci, czy zwyczajnością życia, z dostępnym sklepem pod blokiem. Zawsze tłumaczę, że to normalne. Podczas tego roku dzieci zmężniały, stały się bardziej odpowiedzialne, odważne, otwarte. Nie stanowi dla nich kłopot w zupełnie nowym miejscu poszukać sklepu i zrobić zakupów. Potrafią też same sterować naszym pontonem z silnikiem, młodsze dzieci nauczyły się pływać. Nasz 5-latek nurkować. Nie zapomnę jego miny jak po raz pierwszy założył maskę i zerknął pod wodę na Barbados i ujrzał zatopione statki, a w nich kolorowe rybki. Od tej pory nurkowanie stało się jego ulubioną czynnością. Nasza starsza córka jest nieocenionym wsparciem zarówno dla mnie jak i dla męża. Pomaga we wszystkim. Świetnie radzi sobie za sterem czy przy żaglach. A na każdym kotwicowisku wzbudza zachwyt wśród innych jak sobie radzi prowadząc nasze dinghy z 15 konnym silnikiem. Dzieci nauczyły się wielu nowych umiejętności. Do jednych z nich należy pomoc w robieniu wody to znaczy w odsalaniu tej z mórz i oceanu. To należy do naszych codziennych obowiązków, na zmianę dzieci pilnują ciśnienia i produkcji. Marcel odpowiedzialny jest również za kontrolowanie wytwarzania energii z paneli słonecznych i zużycia energii, co trzy godziny składa raport jak wygląda stan baterii.

Jak dzieci oceniają tą podróż?

Gdy spytałam dzieci co najciekawszego spotkało je podczas tego roku to: Maurycemu najbardziej podobał się Park dinozaurów w Las Palmas, Marcel wspomina zabawę z Kubą i Julkiem na Martynice, Matyldzie wymyślona przez nich zabawa na falach gigantach na Wyspie San Jose w Las Perlas, Marysia wspomina sklep pełen żelków w Dubrovniku w Chorwacji. Dzień Dziecka spędziliśmy na Pacyfiku w trakcie drogi na Markizy. A rozpoczęcie roku szkolnego było kolejnym etapem w ich życiu. Tego dnia zrobiły mi śniadanie niespodziankę - nie wiem w sumie dlaczego.

(MW/PM)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%