11 października w Białkach zorganizowano debatę kandydatów na wójta gminy Siedlce. W debacie wzięło udział czterech kandydatów: Henryk Brodowski, Mariusz Orzełowski, Marek Misiura i Andrzej Rymuza. Dyskusja nie zakończyła się jednak tak, jak wszyscy by się tego spodziewali…
Debata składała się z trzech etapów. Najpierw uczestnicy odpowiadali na pytania zadawane przez prowadzącego, w kolejnym zadawali sobie je nawzajem, a w ostatnim pytania kandydatom zadawała publiczność. Czas, jaki pretendenci mieli na odpowiedź to 2 minuty.
Na debacie poruszono wiele tematów dotyczących gminy. Rozmawiano między innymi o zagospodarowaniu planu przestrzennego i o tym, co zrobić, aby był on neutralny dla mieszańców. Pretekstem do poruszenia tego tematu była „sytuacja z kurnikami” w Strzale. Dyskutowano również o wizjach kandydatów na rozwój gminy Siedlce. Rozmawiano też o budżecie gminy:
- Skąd te pieniądze brać? Czy macie takie pomysły zmian w podatkach, czy macie pomysły jak sięgać po środki zewnętrzne? – Zapytał moderator debaty.
Jako pierwszy w tej kwestii wypowiedział się Mariusz Orzełowski. Mówił o tym, że należy korzystać z projektów, a zmian w podatkach będzie jak najbardziej unikać. Swoją wizję przedstawił również Marek Misiura. Odpowiedział, że pieniądze unijne się kończą i trzeba szukać alternatywy, a odpowiednim wyjściem jest pozyskiwanie środków zewnętrznych w partnerstwie publiczno-prywatnym. Jako następny wypowiedział się Henryk Brodowski. Kandydat uważał, że dobrym rozwiązaniem jest ściąganie firm i korzystanie z pieniędzy z PITu. Jako ostatni na temat budżetu gminy wypowiedział się Andrzej Rymuza. Jego zdaniem przychody z podatków powinny wzrastać, a więc należy osiedlać firmy i ludzi, ponieważ gminy tak naprawdę żyją z PITu.
Czas debaty zaplanowano na około 2 godziny, ale nie skończyła się ona zgodnie z założeniami. Dwadzieścia minut przed planowanym zakończeniem publiczność na sali wyczuła zapach gazu i zaczęto ewakuację. Sprawą zajęła się straż pożarna oraz policja.