Walka o znalezienie miejsca w szpitalu zakaźnym w Warszawie lub w Siedlcach została przegrana.
Żadna z pobliskich placówek szpitalnych z braku miejsc nie mogła przyjąć pacjenta z COVID-19. W Szpitalu Powiatowym w Garwolinie zmarł długoletni pracownik garwolińskiego zespołu ratownictwa medycznego Włodzimierz Dębowski. Był już w wieku emerytalnym, ale nadal czynnie pracował w pogotowiu. Przez ponad 40 lat pomagał chorym transportując ich do szpitali. Kiedy okazało się, że jemu potrzebna pomoc, to nie było w specjalistycznych szpitalach miejsca nawet dla pracownika służby zdrowia.
Było to przykre dla pana Włodzimierza i jego rodziny. Kierowca już od kilku dni przebywał w izolacji domowej. W piątek 16 października w godzinach przedpołudniowych, kiedy poczuł się gorzej, został z domu zabrany karetką przez zespół ratownictwa medycznego. Ani on sam, ani nikt z jego bliskich i kolegów nie przypuszczał, że będzie to jego ostatki kurs karetką pogotowia, którą przez wiele lat jeździł. Zmarł w piątek 16 października między godziną 22 a 23. - Podjęliśmy wszystkie możliwe działania formalne i nieformalne i nigdzie nie mogliśmy go umieścić. Pragnę podkreślić, że chory na koronowirusa zdiagnozowany był już wcześniej i przebywał lecząc się w izolacji domowej. Był już w bardzo poważnym stanie. Mimo heroicznych wysiłków przedstawicieli pogotowia, Meditransu, którzy obdzwonili wszystkich, jak i naszych wszelkiego rodzaju wysiłków, nigdzie miejsca dla chorego nie było. To był nasz wieloletni pracownik, i chociaż w wieku emerytalnym, to ciągle aktywny zawodowo, jeszcze wspierający chorych, jeszcze wspierający nasz zakład – poinformował z żalem dyrektor Szpitala Powiatowego w Garwolinie Krzysztof Żochowski.
Mieszkańcy Miastkowa Kościelnego, którego był mieszkańcem, sołtysem i działaczem społecznym z żalem żegnają swojego współmieszkańca Włodzimierza Dębowskiego.
Ewa23:30, 18.10.2020
4 0
Dla partyjnych bonzów miejsca są, puste sale czekają *%#)!& mać. 23:30, 18.10.2020