Zamknij

Ja i mój syn jesteśmy traktowani jak obywatele drugiej kategorii

08:54, 27.02.2017 BOŻENA GONTARZ
Skomentuj

Niepełnosprawny mieszkaniec Skrzeszewa samotnie wychowuje 7-letniego syna. Wójt gminy Repki przez rok zwracała mu koszty dowozu dziecka do przedszkola, później takiej pomocy odmówiła. Mężczyzna uważa, że decyzja ta ma polityczne podłoże…

O sprawie przez dwie godziny dyskutowano na posiedzeniu komisji gospodarczej Rady Gminy Repki 24 lutego. Mieszkaniec gminy poskarżył się na „krzywdzące traktowanie” jego oraz syna przez wójta gminy Repki Krystynę Mikołajczuk-Bohowicz.

- Mam 51 lat, od 15 lat jestem rencistą. Od śmierci żony w 2014 r. samotnie wychowuję 7-letniego syna. Mieszkamy w Skrzeszewie, przy drodze gruntowej, w odległości 1900 metrów od Zespołu Szkól w Skrzeszewie. Utrzymujemy się z renty mojej oraz syna po matce – razem to ok. 1700 zł miesięcznie – napisał pan Wiesław w skardze. - We wrześniu 2014 r. zwróciłem się do wójta gminy Repki z prośbą o dofinansowanie kosztów dowozu syna do przedszkola. Prośba ta została rozpatrzona pozytywnie. W wyborach samorządowych 2014 r. włączyłem się w kampanię na rzecz kandydata do rady gminy z listy komitetu Prawa i Sprawiedliwości, zbierając podpisy. Kandydat wygrał. W następnym roku pani wójt na podobną prośbę odmówiła mi zwrotu kosztów dowozu syna do przedszkola. Wiem, że rodzicom innych dzieci, mieszkających w podobnej odległości jak ja z synem, pomoc taka jest udzielana. Rozumiem podstawy prawne i wiem, że gmina - choć nie musi - to może dofinansować rodzicom koszty dowozu dzieci do przedszkola lub szkoły w odległości poniżej 3 km. 

Mężczyzna zwrócił się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego ze skargą, jednak we wrześniu 2016 r. sąd ją oddalił. W tym roku pan Wiesław znów kierował podania o dofinansowanie dowozu syna - już do szkoły - i znów go nie uzyskał. Prośbę mężczyzny poparła siedlecka delegatura kuratorium oświaty. Pan Wiesław wskazywał, że w budżetach za lata 2014-2016 gmina nie wykorzystała całej puli pieniędzy, przeznaczonych na dowożenie dzieci do placówek oświatowych. W jego przypadku zwrot jaki otrzymywał w roku szkolnym 2014-2015 wynosił 60 zł miesięcznie.
W skardze podkreślił również, że dofinansowanie „rodzicom - członkom i sympatykom PSL - przyznawane jest przez wójta na zasadzie uznaniowości”. - Uważam, że ja i mój syn jesteśmy traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Moja determinacja w tej sprawie nie wynika tylko ze względów finansowych, choć ważnych, ale też z tego, że nie mogę pozwolić, aby mój syn był krzywdzony i piętnowany z powodu poglądów i sympatii politycznych ojca - zakończył pismo mieszkaniec Skrzeszewa.
Radni długo o tej sprawie debatowali, odczytano wszystkie dokumenty, jakie tej sprawy dotyczą, poruszono wiele wątków dotyczących dowozu dzieci do szkół. Wójt Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz wyjaśniała, że pierwsze dofinansowanie przyznała z uwagi na wyjątkowo trudną sytuację pana Wiesława. W kolejnym piśmie miał on już wskazać, że odległość z domu do szkoły to 1900 metrów, a przepisy mówią, że odległość na wynosić musi co najmniej 3 km. I to jest powodem odmowy.
Oburzenia całą sytuacją nie krył radny Antoni Adamczuk z PiS. Podkreślił, że chodzi o kilkadziesiąt złotych miesięcznie i wyjątkową sytuację ojca. Zadeklarował, że jeśli radni nie uznają racji pana Wiesława, to odda mu ze swej diety 60 zł miesięcznie. Ale z podobną deklaracją przekazania kwoty wyszła też natychmiast pani wójt. Jej zdaniem jednak, mieszkańcowi Skrzeszewa nie chodzi o pieniądze.

- Jest mi bardzo przykro, że pan robi z tego problem polityczny. Każdego mieszkańca traktuję jednakowo i stosuję te same kryteria - zapewniła. - Sama przeżyłam podobną sytuację, co pan, wiem, jak to boli. W wyjątkowych sytuacjach pomoc może być przyznana, ja to zrobiłam, ale całe życie nie może się pan podpierać tym argumentem i jeszcze insynuować, że jestem nieobiektywna politycznie.

W głosowaniu 9 radnych opowiedziało się za odrzuceniem skargi, 4 - za jej uznaniem. Radni z większości, która podjęła decyzję, podkreślali, że przyznanie pieniędzy panu Wiesławowi stworzyłoby precedens, który mogłaby wykorzystać duża grupa rodziców z gminy. Dopuszczono by bowiem możliwość zwrotu kosztów tym, którzy dowożą dzieci do szkoły w tej samej wsi, w której mieszkają. 
Skargą radni zajmować się będą jeszcze na sesji, ale wynik głosowania wydaje się być przesądzony.

O innych wątkach tej sprawy w papierowym wydaniu Życia Siedleckiego z 3 marca

(BOŻENA GONTARZ)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%